Mały odkrywca na tropie "batmanów". Odwiedziliśmy "polską Szwajcarię". Zaskoczyło nas jedno
W tym artykule:
Internet luksusem w krainie nietoperzy
"Polska Szwajcaria" to określenie padające pod adresem kilku miejsc w Polsce. Tak bywa nazywany także Ojcowski Park Narodowy, gdzie właśnie wybrałem się ze swoim sześciolatkiem na wycieczkę.
Plan był prosty: aktywny dzień, trochę historii, trochę przyrody, zero ekranów. No dobra, te "zero ekranów" wyszło trochę przypadkiem - bo internet w Ojcowskim Parku Narodowym znika szybciej niż poranna rosa. Ale od początku.
Zaczęło się klasycznie: parking. "Tato, czemu ten parkomat pyta nas, ile godzin tu będziemy, jak przecież jeszcze nie wiemy?" - słuszna uwaga młodego. Ja sam się chwilę zastanawiałem, czy wpisać 4 czy 6 godzin. Parkowanie w Ojcowie to nie żarty - trzeba zawczasu zaplanować trasę i dodać czas na postój na lody, siku i filozoficzne pytania typu "gdzie są batmany" - nietoperze dla jasności. Niestety nie da się wykupić biletu na cały dzień.
Lepiej w domu zaplanować wycieczkę
To nie koniec marudzenia, choć w tym przypadku najwięcej jest go na początku wycieczki. I wcale marudą nie jest dziecko, tylko ja. Wspomniane problemy z internetem sprawiają, że warto w domu przygotować plan wycieczki, wyposażyć się w mapę offline, tradycyjną lub chociaż zrobić sobie screena w telefonie, by nasz spacer nie zamienił się w survivalową wyprawę. W parku niewiele jest miejsc, gdzie znajdziemy mapę, która nam pokaże gdzie jesteśmy.
Ja na wyprawę jestem przygotowany: mam mapę, wodę, coś słodkiego, gdyby trzeba było przekupić małego wędrowca... no i scyzoryk. W razie gdyby faktycznie żyły tu jeszcze jakieś smoki.
No dobra. Parking opłacony, mapa jest więc ruszamy w drogę zielonym szlakiem z parkingu Złota Góra w kierunku szlaku żółtego, szlaku Dolinek Jurajskich. Ścieżka prowadziła przez las, a następnie wzdłuż potoku Sąspówka. Tu przyroda zachwyca. Drewniana kładka przez podmokłe tereny była dla mojego syna prawdziwym hitem: "Ej tato, to jakbyśmy szli po tratwie przez dżunglę! Tylko bez krokodyli."
Ten fragment szlaku Dolinek Jurajskich zrobił także na mnie wrażenie. W końcu dotarliśmy do centrum Ojcowa, czyli okolic skałki Jonaszówka. To punkt widokowy, który koniecznie trzeba odwiedzić. Trochę się trzeba było powspinać na niego, co wywołało lekkie zdziwienie:
"Tato, ale mówiłeś, że będzie spacer, a nie wyprawa w góry!"
Leśne ścieżki, górskie klimaty i piękne skały
Ale gdy już wdrapaliśmy się na punkt widokowy i spojrzeliśmy na Ojców z góry, z wrażenia aż zamilkł na całe... pół minuty. Nacieszyliśmy chwilę nasze oczy, zrobiliśmy kilka zdjęć i ruszyliśmy dalej Szlakiem Orlich Gniazd mijając stawy i bramę Krakowską, a później odbiliśmy na szlak zielony - ten z nieco bardziej wymagającymi podejściami.
Te wynagradzały piękne widoki na okolicę i formacje skalne widziane z innej perspektywy. Największe wrażenie zrobiła Rękawica, czyli skała przypominająca ludzką dłoń. "Łaaał! Ale wielka ręka! Ciekawe kogo może być?" - zastanawiał się mały odkrywca. Doszliśmy do wniosku, że mógłby to być Hulk.
Ruszamy dalej zielonym szlakiem. Na szczycie czeka Jaskinia Ciemna. To obok Groty Łokieta druga najciekawsza jaskinia w parku. Tym razem nie wchodziliśmy do środka, bo był już lekki kryzys energetyczny. Ale obejrzeliśmy ją z zewnątrz, a młody powiedział z przekonaniem: "Tu na pewno spał smok. Albo mieszkają batmany." Nietoperza przywieźliśmy ze sobą do domu! Ale takiego małego, na lodówkę, z magnesem.
Gastroturystyka - nie tylko ojcowski pstrąg
Zielonym szlakiem wracamy do centrum Ojcowa, gdzie czeka nas przerwa na coś pysznego. Po takim wysiłku trzeba coś zjeść. Pstrąg z lokalnych stawów brzmi apetycznie, jednak "trochę dziwnie" w oczach młodego podróżnika. Na szczęście zawsze można liczyć na niezawodne nuggetsy z frytkami. No i lody.
Czas na drogę powrotną. Nie wracamy jednak tą samą drogą, lecz kierujemy się w stronę ruin zamku w Ojcowie. Po drodze mijamy piękne zabytkowe budynki, pozwalające poczuć się jak w Szwajcarii. Zobaczyć po drodze można też takie zniszczone i opuszczone zabudowania. Wspinamy się na górę, by z bliska móc zobaczyć basztę zamku. Jest na prawdę ładna. Po chwili postoju kierujemy się zielony szklakiem w kierunku parkingu. Droga ta upływa nam szybko na dyskusji o tym, co ciekawego dziś zobaczyliśmy.
Wiele miejsc do odkrycia. Warto tu wrócić
Ojcowski Park Narodowy to miejsce, które naprawdę warto odwiedzić z dzieckiem. Jest dziko, pięknie i różnorodnie. Są skały, zamek, nietoperze i legendy. Ale to też miejsce, które wymaga dobrego planowania: brak internetu, specyficzny system parkingowy, ograniczona liczba toalet na trasie.
Trasa naszej wycieczki liczyła niespełna 9 km, było jednak sporo podejść i zejść - w sumie 300 metrów. Była to zatem namiastka górskiej wędrówki.
Na pewno jeszcze nie raz tu wrócimy, bo zostało nam jeszcze wiele miejsc do odkrycia jak np. Grota Łokieta, Jaskinia Ciemna czy Zamek Pieskowa Skała.