Masz stary kredyt? Możesz odzyskać setki tysięcy złotych
W tym artykule:
Wiele osób nie wie, że ma prawo dochodzić roszczeń
Z raportów bankowych wynika, że tylko niewielka część dawnych klientów, którzy spłacili kredyt hipoteczny w euro lub frankach szwajcarskich, planuje wystąpić o zwrot błędnie naliczonych rat. To ogromna grupa "uśpionych" kredytobiorców, którzy - zgodnie z orzecznictwem TSUE - mogą odzyskać nawet setki tysięcy złotych.
Udzielił związkowych porad. "Do dziewczyny trzeba być podrychtowanym"
Wyroki TSUE jednoznacznie wskazują, że osoby, które podpisały umowy kredytowe w latach 2005-2011, mają prawo domagać się zwrotu nadpłaconych rat, nawet jeśli ich kredyt został w całości spłacony. Dotyczy to również sytuacji, gdy nieruchomość została sprzedana.
Dlaczego kredytobiorcy nie walczą o swoje pieniądze?
Znaczna część klientów już prowadzi sprawy przeciwko bankom, jednak wciąż pozostaje ogromna grupa osób, które sprzedały swoje mieszkania lub domy i mylnie zakładają, że nie mają prawa do odzyskania pieniędzy.
Raporty banków pokazują skalę problemu:
- mBank szacuje, że ok. 29 tys. osób, które spłaciły kredyt, nie wystąpi z pozwem,
- według prognoz Millennium jedynie 1800 z niemal 36 tys. byłych "frankowiczów" będzie dochodzić roszczeń - to zaledwie 5%.
To oznacza, że zdecydowana większość osób nie sięgnie po pieniądze, które im się należą.
Banki liczą na przedawnienie roszczeń
Ekspert podkreśla, że banki nie prowadzą rozmów ugodowych z osobami, które spłaciły swoje zobowiązania i sprzedały kredytowane nieruchomości.
- Niestety banki nie prowadzą rozmów ugodowych z osobami, które spłaciły swoje kredyty frankowe i sprzedały kredytowaną nieruchomość. Dzieje się tak pomimo tego, że szanse wygrania przez takie osoby sprawy sądowej z bankiem są dokładnie takie same jak tych z aktywnymi kredytami, a więc ok. 99%. Bankom zapewne zależy, aby nie obudzić tej grupy kredytobiorców. Lepiej grać na przeczekanie i ewentualne przedawnienie ich roszczeń - mówi mecenas Bartosz Czupajło z Kancelarii Adwokackiej Czupajło, Ciskowski & Partnerzy.
Warto wiedzieć, że termin przedawnienia nie jest liczony od daty spłaty kredytu, lecz od momentu, w którym kredytobiorca dowiedział się o nieprawidłowościach w umowie. Jeśli więc ktoś dopiero teraz zyskał taką świadomość, wciąż może wystąpić przeciwko bankowi.
Co dokładnie można odzyskać od banku?
Zgodnie z wyrokami TSUE, byli kredytobiorcy mogą ubiegać się o zwrot wszystkich środków wpłaconych ponad kwotę kapitału - często są to bardzo wysokie sumy. W wielu przypadkach chodzi nie o kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy, ale o setki tysięcy złotych.
Co ważne, możliwość dochodzenia roszczeń nie zależy od posiadania nieruchomości.
- Ludzie zwykle myślą, że jak spłacili swój kredyt, sprzedali mieszkanie, to nie mogą już walczyć z bankiem i ten temat ich nie dotyczy. A to nieprawda. Temat unieważnienia kredytu nie ma żadnego związku z kredytowaną nieruchomością. Sprzedaż mieszkania czy domu, na które zaciągnięty był kredyt, który został spłacony, nie wpływa na możliwość dochodzenia roszczeń przez byłych kredytobiorców w sądzie, a tym bardziej nie ma wpływu na ważność transakcji sprzedaży tej nieruchomości - są to dwie zupełnie różne sprawy - mówi mecenas Bartosz Czupajło.
Kluczowe jest to, że postępowanie dotyczy samej umowy kredytowej, a nie nieruchomości, która była celem finansowania.
Unieważnienie umowy kredytowej - dlaczego to tak istotne?
Sprawy frankowe najczęściej kończą się unieważnieniem całej umowy kredytowej, co dla klienta oznacza możliwość odzyskania niemal wszystkich wpłaconych rat ponad sam kapitał. Nie wiąże się to z utratą domu czy mieszkania ani z innym ryzykiem finansowym.
- Każda umowa kredytowa powinna być w 100 proc. transparentna i uczciwa. W wypadku umów kredytów we frankach szwajcarskich i euro, podpisanych w latach 2005-2011, tak nie było. To stanowi podstawę wniesienia pozwu przeciw danemu bankowi - podkreśla mecenas Bartosz Czupajło.
Dla wielu osób odzyskanie nadpłaconych środków może oznaczać poprawę sytuacji finansowej, a nawet całkowitą zmianę domowego budżetu.