Młody strażak-ochotnik, który uratował życie człowiekowi
Mateusz Sobierajczyk to 23-letni strażak-ochotnik, który działa aktywnie w Ochotniczej Straży Pożarnej w Biadkach oraz Ochotniczej Straży Pożarnej w Gorzupi.
-Od najmłodszych lat udzielałem się w Młodzieżowej Drużynie Pożarniczej. Tą pasją do pożarnictwa zaszczepił u mnie tata, który zaciągał mnie do remizy OSP w Gorzupi. Na przestrzeni lat kontynuowałem swoją pasję do pożarnictwa. Gdy skończyłem osiemnaście lat zostałem skierowany na kurs podstawowy strażaków ochotników. Pewnego dnia i za namową zdecydowałem się wstąpić również w szeregi OSP Biadki, gdzie poznałem niesamowite osoby, które mnie tam bardzo miło i ciepło przyjęły. Po przez moje zaangażowanie w działalność jednostki otrzymałem od nich dofinansowanie na prawo jazdy kategorii C, dzięki temu stając się kierowca wozu uprzywilejowanego - powiedział nam Mateusz Sobierajczyk.
Jego marzeniem jest zostać strażakiem w Państwowej Straży Pożarnej, gdzie realizuje się odpowiednie szkolenia. Dodatkowo Mateusz Sobierajczyk posiada uprawnienia do obsługi wózków widłowych, żurawi i podnośników ruchomych.
Mateusz Sobierajczyk ukończył też kur kurs Kwalifikowanej Pierwszej Pomocy, który przydał mu się w życiu pozastrażackim. Ten dzień zmienił jego życie, a było to 14 czerwca 2025 r.
Młody strażak-ochotnik uratował życie człowiekowi
-Będąc zaproszonym zauważyłem poruszenie i zamieszanie wśród znajomych. Wybiegłem razem z nimi (to był taki impuls, że dzieje się coś poważnego) zobaczyłem, że na środku drogi leży pan, który stracił przytomność. Upadając doznał urazu łuku brwiowego. Bez wahania ruszyłem mu na pomoc. Sprawdzając funkcje życiowe, robiąc badanie urazowe, zaopatrując ranę i wskazując osobę, która ma dzwonić na numer alarmowy. Oczekując na przejazd Zespołu Ratownictwa Medycznego byłem ciągle przy panu układając go w pozycji bocznej bezpiecznej - powiedział nam Mateusz Sobierajczyk.
Mateusz Sobierajczyk, mimo młodego wieku jest doświadczonym strażakiem ochotnikiem, który wie, że gdy zadzwoni telefon na zdarzenie, serce zaczyna bić mocniej, a adrenalina daje o sobie znać.
-Zostawiam wszystko i udaje się do remizy na wezwanie. Jedną z moich pierwszych akcji poważniejszych w jednostce OSP Biadki był to wypadek samochodu w Chwaliszewie, w którym uczestniczyło pięć osób. Z kolei drugą z poważniejszych zdarzeń był pożar budynku mieszkalnego w Krotoszynie, gdzie zapaliła się piana służąca do ociepleń budynku. Po dojeździe na miejsce i dyspozycji dowódcy przystąpiliśmy do gaszenia tej piany i zabezpieczania poszycia dachu. Kolejne zdarzenia, które nasuwają mi się na myśl są to wypadki samochodowe, przy których również bez zawahania starałem się pomóc osobom poszkodowanym udzielając im pierwszej pomocy i wsparcia psychicznego do przyjazdu Zespołów Ratownictwa Medycznego - dodał Mateusz Sobierajczyk.