MOJE MIEJSCE W KRAKOWIE. Tu na pewno spotkacie aktora Marcela Wiercichowskiego. "Kiedyś można było się tutaj kąpać"
Kiedyś było to miejsce dziecięcych wakacyjnych igraszek i... końca piłkarskiej kariery przyszłego aktora. Dziś zielona oaza, w której można się zrelaksować. Aktor Teatru Bagatela, Marcel Wiercichowski opowiedział nam o swoim miejscu w mieście. Materiał powstał w ramach naszego programu wideo "MOJE MIEJSCE W KRAKOWIE”.
- Tu zaczynam dzień - mówi nam Marcel Wiercichowski, zapraszając nad Zalew Nowohucki.
Zbiornik i otaczający go park projektu A. Ścigalskiego, oddano do użytku w 1957 roku, jako jeden z obiektów rekreacyjnych Nowej Huty. Od tego czasu zielony zakątek Nowej Huty przeżywał swoje wzloty i upadki. Dziś zrewitalizowany zachęca do odpoczynku w upalne dni.
Zielone miejsce relaksu w Nowej Hucie
- Nowa Huta kojarzy się głównie z surową zabudową PRL-owską, ale jest tu bardzo dużo miejsc zielonych, parków, na czele z Zalewem Nowohuckim, gdzie można się zrelaksować. Kiedyś można się tu było kąpać - opowiada aktor, przywołując także okoliczne atrakcje, jak stojący po sąsiedzku dworek Jana Matejki, rozliczne drewniane kapliczki czy możliwość spływu Dłubnią.
Na pobliskim boisku KS "Krakus" runęła w gruzach piłkarska kariera Marcela Wiercichowskiego...
- Grałem tu w piłkę na "nielegalu", rodzice nie wiedzieli - wspomina aktor, który w tym czasie uczył się także gry na wiolonczeli i to ona była przyczyną końca sportowych marzeń. - Profesor na pewno, by się nie zgodził, żebym ja -wiolonczelista stał na bramce. Więc nikomu nie powiedziałem. Na ostatnim meczu, chyba z Unią Tarnów, moja mama wjechała samochodem na boisko, mówiąc: Marcin, do domu. Musieliśmy przerwać - wspomina Marcel Wiercichowski. Ostatecznie nie został ani piłkarzem, ani wiolonczelistą, choć te ostatnie umiejętności aktor wykorzystuje na scenie Teatru Bagatela.