Najbardziej znana ucieczka z Alcatraz. Co faktycznie wiemy?
Czerwcowa noc 1962 roku przyniosła przełom w dziejach twierdzy Alcatraz. Trzech więźniów, od miesięcy planujących każdy szczegół, wykorzystało chwilę nieuwagi strażników i wymknęło się w nieznane. Ich odwaga i pomysłowość zburzyły mit o niezdobytej twierdzy. Do dziś nikt nie potrafi odpowiedzieć, jak skończyła się ta śmiała ucieczka.
Twierdza Alcatraz
Alcatraz, położone na skalistej wyspie w środku zatoki San Francisco, budziło postrach wśród skazańców i fascynowało opinię publiczną. Federalny zakład karny działał tutaj od 1934 roku, przyjmując najgroźniejszych przestępców Ameryki. Poza Al Capone i George'em "Machine Gun" Kellym więzieni tu byli także Robert Stroud zwany oraz dalekosiężni włamywacze i napastnicy, którzy już w innych zakładach wielokrotnie uciekali.
Agnieszka Żulewska o swoich rolach i serialu "Na Wspólnej". Jest szansa, że do niego powróci?
Wysokie koszty utrzymania, wilgoć, zimno oraz bezwzględny regulamin tworzyły klimat nieprzyjazny nawet dla największych twardzieli.
Alcatraz zyskało jednak opinię więzienia "bezdyskusyjnie bezpiecznego". Otoczenie ostrymi prądami wody, lodowatą wodą i licznymi systemami zabezpieczeń miało uniemożliwić jakąkolwiek ucieczkę. Przez niemal trzy dekady działalności żaden uciekinier nie został oficjalnie uznany za zaginionego bez śladu… aż do jednej dramatycznej nocy.
Geniusz planowania – miesiące przygotowań
Frank Morris, uznany przez wielu za człowieka o błyskotliwym umyśle i niezwykłej cierpliwości, trafił do Alcatraz w 1960 roku. Szybko nawiązał kontakt z braćmi Johnem i Clarence'em Anglinami. Cała trójka, mająca za sobą liczne próby ucieczek z innych zakładów, zyskała zaufanie zarówno współwięźniów, jak i wybranych pracowników warsztatów. Prace nad planem rozpoczęli zimą 1961 roku.
Codziennie, przez ponad pół roku, wydłubywali dziury w ścianach cel, posługując się ługiem ze skradzionych środków chemicznych, łyżkami oraz elementami z warsztatów. Otwory maskowali atrapami krat i warstwami farby. Wszystko odbywało się przy akompaniamencie muzyki – podczas wieczornych koncertów grający towarzysze skutecznie zagłuszali wszelkie podejrzane dźwięki.
W międzyczasie powstawała tratwa oraz kamizelki ratunkowe szyte z ponad 50 płaszczy przeciwdeszczowych. Do stworzenia wioseł wykorzystali sklejki i metalowe pręty.
By uniknąć wzbudzenia alarmu, wykonali realistyczne manekiny z mydła, cementu i papieru toaletowego, które przymocowali do poduszek, imitując śpiących więźniów podczas porannej kontroli.
Zuchwała noc – przebieg ucieczki
Wieczorem 11 czerwca 1962 roku Morris oraz Anglinowie wspólnymi siłami wyjęli rusztowania zamaskowanych krat, przecisnęli się przez wydrążone przejście i dotarli do korytarza technicznego. Za pośrednictwem prowadzącej wysoko na dachu rury wentylacyjnej wydostali się na szczyt więzienia. Cichaczem pokonali ostatnią barierę i zeszli po ścianie na teren poza głównym kompleksem.
Nad brzegiem zatoki, w niewielkim warsztacie, czekało starannie ukryte wyposażenie: tratwa z gumowego materiału, napompowana za pomocą skonstruowanej pompki powietrznej, oraz prowizoryczne wiosła. Na pokładzie zabrali rzeczy osobiste, a także fałszywe dokumenty i pieniądze, które zdobyli przy pomocy zaprzyjaźnionych współwięźniów.
Podczas apelu porannego strażnicy nie odkryli braku żadnego z mężczyzn. Złudzenie obecności dawały atrapy głów, wystające spod koca. Dopiero kolejna kontrola, gdy pracownicy zauważyli opadnięte manekiny, uruchomiła alarm. Rozpoczęto szeroko zakrojoną akcję poszukiwawczą – łodzie patrolowe, śmigłowce i dziesiątki funkcjonariuszy rozpoczęły przeszukanie okolicy.
Odnalezione ślady i hipotezy śledczych
W ciągu kilku dni od ucieczki fale wyrzuciły na brzegi San Francisco fragment tratwy wykonanej z płaszczy i fragmenty wiosła. Odnaleziono także plastikowy portfel z fotografiami, kartkami bankowymi oraz listą kontaktów, należący do jednego z Anglinów.
Woda była lodowata, temperatura nie przekraczała 12 stopni Celsjusza, a prądy znane były z nieprzewidywalnej siły. Mimo intensywnych działań służb, nie znaleziono żadnych ciał.
FBI przez lata utrzymywało, że szanse na przetrwanie były minimalne, a uciekinierzy zapewne zginęli porwani przez prądy lub wycieńczeni chłodem. Oficjalnie sprawa nigdy nie została zamknięta – akta śledztwa pozostają otwarte, a ich nazwiska widnieją na liście poszukiwanych przez US Marshals Service do dnia dzisiejszego.
List i późniejsze tropy
W 2013 roku świat obiegła sensacyjna informacja. Do komisariatu w San Francisco dotarł list podpisany przez Johna Anglina, z którego wynikało, że trzej uciekinierzy przetrwali noc, lecz żyją w ukryciu. Treść, choć nigdy oficjalnie niepotwierdzona przez grafologów, ponownie rozpaliła media i opinię publiczną.
Rodzina braci Anglin latami podtrzymywała, że otrzymała pocztówki oraz telefoniczne sygnały świadczące o ich przeżyciu. Kilka prywatnych śledztw wskazało nawet na prawdopodobny kontakt z zaginionymi na terenie Ameryki Południowej. Oficjalne źródła nigdy nie potwierdziły tych doniesień, argumentując brakiem niezbitych dowodów.
W kolejnych latach naukowcy i hydrografowie Florence i Rui Alves z Holandii, analizując mapy prądów i rekonstrukcje warunków tej nocy, dowiedli, że przy odpowiednim starcie (około godziny 23:30) uciekinierzy mogli dotrzeć na północny brzeg zatoki i zniknąć w miejskim zgiełku. W godzinach późniejszych, szanse na przetrwanie spadały niemal do zera.
Alcatraz po ucieczce – koniec legendy twierdzy
Po spektakularnym wydarzeniu z 1962 roku mit o niezdobywalności Alcatraz runął. Władze coraz częściej mówiły o fatalnym stanie infrastruktury i nieopłacalnych kosztach dalszego utrzymania budynków na wyspie. W marcu 1963 roku zapadła decyzja o ostatecznym zamknięciu więzienia.
Dziś Alcatraz przyciąga tysiące turystów, szukających śladów najbardziej fascynującej ucieczki w historii amerykańskiego systemu penitencjarnego. Wśród eksponatów można zobaczyć wierną replikę tratwy, narzędzi i gipsowych głów. A więc dowodów nie tylko zuchwałości uciekinierów, ale i geniuszu ludzkiego sprytu.