Niby gałązki, a warte nawet 500 zł. Nie wszystko można wynieść z lasu
Za samowolkę można zapłacić mandat
Nielegalne pozyskiwanie stroiszu wciąż stanowi problem. Jodłowe lub świerkowe gałązki są wynoszone z lasu, a często wartość szkód w uprawach przekracza samą cenę surowca. Jak wskazały Lasy Państwowe, warto wybierać legalne źródło, aby ograniczać szkody i chronić młode drzewa przed zniszczeniem.
Stał na łuku drogi. Nagle pojawiła się policja. Oto, co stało się później
Na przełomie października i listopada leśnicy wraz ze służbami przeprowadzili akcję "Stroisz". Od lat ma ona na celu przeciwdziałać kradzieży gałęzi drzew iglastych, a także ograniczać nielegalne miejsca sprzedaży. Takie działania prowadzą do dewastacji przyrody. Wycięcie jednej wiązki to szkoda dla całego młodego drzewa, czasem dochodzi nawet do obumarcia.
Podobnie, jak przy drewnie, zabrania się wynoszenia stroiszu z lasu "na własną rękę". Straż Leśna co roku przeprowadza ponad 4 tys. kontroli i wystawia ok. 500 mandatów za nielegalną sprzedaż gałęzi. Policja także uczula na przywłaszczanie surowca. Mandat za kradzież stroiszu wynosi do 500 zł, więcej, jeśli sprawa zostanie skierowana do sądu.
Gdzie legalnie pozyskać stroisz?
Czy zatem trzeba rezygnować z posiadania stroiszu na stroik lub wieniec? Nie, o ile pochodzi on z odpowiednich źródeł. Legalny stroisz można pozyskać z plantacji lub z zabiegów leśnych, np. trzebieży. Wystarczy zapytać o niego leśników, będą mogli wskazać miejsce, gdzie surowiec jest dostępny bez szkody dla środowiska. Z kolei sprzedawca, który oferuje gałązki, powinien mieć odpowiedni dokument z nadleśnictwa. Warto zwracać więc uwagę, skąd pochodzi potrzebny materiał.
W okresie jesienno-zimowym stroisz sprawdza się nie tylko jako dekoracja lub baza do wykonania wieńców lub ozdób, jest także solidnym materiałem do okrycia innych roślin przed mrozem.