Niepokojąca ekspertyza. Estakada w Chorzowie może zawalić się w każdej chwili
Zamknięcie estakady w Chorzowie
Wydawać by się mogło, że po wyborach prezydenckich wszyscy będą mówić o wynikach, podsumowywać kampanie i oceniać decyzje Polaków. Tymczasem na Śląsku szybko pojawił się problem, który przyćmił minione wydarzenia. Już w poniedziałek 2 czerwca zamknięto estakadę w Chorzowie, co poważnie sparaliżowało ruch w regionie. Kierowcy zostali zmuszeni do szukania alternatywnych tras do Katowic.
Powodem zamknięcia był zły stan techniczny konstrukcji. Urząd Miasta w Chorzowie otrzymał wyniki ekspertyzy technicznej estakady w ciągu ul. Katowickiej (DK79), opracowanej przez Biuro Projektowe TOKBUD na zlecenie Miejskiego Zarządu Ulic i Mostów. Celem opracowania była ocena stanu technicznego obiektu i jego przydatności do dalszego użytkowania. W ramach ekspertyzy przeprowadzono badania diagnostyczne oraz analizy statyczno-wytrzymałościowe.
Wyniki były szokujące — ekspertyza wykazała, że konstrukcja nie posiada żadnej nośności i grozi awarią lub katastrofą budowlaną. Obiekt musiał zostać natychmiast wyłączony z użytkowania, co nastąpiło 2 czerwca o godzinie 14.30.
– Najważniejsza informacja jest taka, że ruch uliczny na estakadzie, a także ruch pieszy pod nią, tramwajowy, samochodowy oraz 6-metrowy pas wokół obiektu zostają wyłączone z użytkowania – poinformował Szymon Michałek, prezydent Chorzowa.
"Jestem pewien, że ten obiekt się zawali"
5 czerwca przed Urzędem Miasta w Chorzowie odbyło się spotkanie z inżynierem Krzysztofem Tokarkiem, autorem ekspertyzy, który szczegółowo ocenił stan techniczny estakady i wyjaśnił konieczność jej zamknięcia.
– Po przeprowadzeniu wszystkich badań i obliczeń wniosek mógł być tylko jeden: jeśli stal sprężająca przestanie działać, dojdzie do katastrofy. Co gorsza, obiekt może ulec awarii nawet pod własnym ciężarem, nie wspominając już o obciążeniu ruchem samochodowym. To może wydarzyć się jutro albo dopiero za pięć lat — ale ryzyko istnieje i jest realne. Jestem przekonany, że ten obiekt prędzej czy później się zawali – podkreślił ekspert.
Złe wykonanie powodem problemów?
Podczas tworzenia ekspertyzy, badacze mieli dostęp do dokumentacji z lat 70. Ich zdaniem była ona bardzo dobrze przygotowana, jednak problemem okazało się wykonanie. Już wówczas projektant sygnalizował, że jakość robót była zbyt niska, a obiekt nie nadawał się do odbioru. Wskazywał również na niską jakość zastosowanej stali, która – jak się okazało – wykazuje skłonność do pękania na skutek korozji naprężeniowej. Tego samego rodzaju stal użyto także m.in. w Dreźnie w Niemcach.
– Próbowaliśmy znaleźć rozwiązania, które pozwoliłyby utrzymać ruch i uniknąć paraliżu w regionie. Rozważaliśmy monitoring — jedna oferta opiewała na 400 tys. zł, inna na milion — ale nie miałoby to sensu. W Dreźnie czujniki ostrzegły o nieprawidłowościach zaledwie pięć minut przed zawaleniem. Myśleliśmy także o próbnym obciążeniu estakady, ale to wymagałoby udziału ciężarówek z kierowcami, a ryzyko jest zbyt duże. Nawet jeśli dopuszczono by przejazdy do 12 ton, korozja i tak mogłaby ten limit zmniejszyć. W związku z tym nie było innej możliwości niż całkowite zamknięcie obiektu i terenu wokół niego – zaznaczył Tokarek. – To najtrudniejsza decyzja w mojej karierze, ale jestem przekonany, że ta estakada ulegnie awarii. Nikt nie wie, kiedy – może za pięć minut, może za pięć lat.
Czy można było temu zapobiec?
Zdaniem eksperta można było jedynie próbować wydłużyć żywotność estakady, ale błędy wykonawcze, takie jak pustki w konstrukcji i zła stal, były niewidoczne i niemożliwe do usunięcia.
– Fizycznie nie da się wszystkiego zeskanować – mówi Tokarek. – Błędy były obecne od samego początku i obiekt nigdy nie nadawał się do użytku. Dalsze remonty nie mają sensu – konieczna jest rozbiórka.
Co z decyzją PKP PLK?
Około południa 5 czerwca uruchomiono z powrotem linię kolejową 131 przebiegającą pod estakadą w Chorzowie.
– Decyzja o przywróceniu ruchu pociągów pod estakadą drogową została podjęta w kontekście zmienionego zarządzenia Prezydenta Miasta Chorzowa dot. tego obiektu (Nr OR .129. 2025 z dnia 03.06.2025). Jednocześnie dokonaliśmy oględzin okolic linii kolejowej w tym miejscu. Mając na względzie bezpieczeństwo, pracownicy Polskich Linii Kolejowych monitorują stan obiektu w sąsiedztwie torów – informują Polskie Linie Kolejowe.
Z taka decyzją nie zgadza się jednak Krzysztof Tokarek, który wskazuje, że wizualnie niektóre przęsła mogą wyglądać dobrze, ale – jak pokazał przypadek z Drezna – to, co widać z zewnątrz, nie musi odpowiadać stanowi wewnętrznemu. Rozbiórka przęsła nad torami umożliwiłaby bezpieczny przejazd kolejowy, jednak teraz pod taką decyzją by się nie podpisał.
Trzeba przyznać, że sytuacja wygląda dość dziwnie. Mamy aktualnie dwie ekspertyzy. Jedna mówi o tym, że konstrukcja powinna zostać jak najszybciej zburzona, a druga, że ruch kolejowy odbywa się tam bezpiecznie. Warto jednak zaznaczyć, że Urząd Miasta w Chorzowie nie otrzymał jeszcze ekspertyzy stworzonej na zlecenie PKP PLK.
Problem wykracza poza Chorzów
W sprawę zaangażował się poseł Grzegorz Płaczek, który skierował interwencję poselską do ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka. W piśmie, powołując się na art. 20 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, podkreślił, że skala problemu przekracza możliwości finansowe miasta. Koszt rozbiórki i budowy nowej estakady szacowany jest na około 200 milionów złotych – środków, którymi Chorzów nie dysponuje. Niezbędna jest pomoc rządu.