Gdańsk: Nielegalny hazard kwitnie mimo nalotów służb
W tym artykule:
"Tusk wyeliminowany z rozmów". Bielan o porażce dyplomatycznej Polski
Dawne kioski Ruchu, upadłe sklepiki, punkty rzemieślnicze. Na ich witrynach świecą małe, kolorowe neony "Open". Okna zaklejone papierem, na drzwiach kartka: "Zadzwoń domofonem i czekaj na otwarcie".
Od półtora roku, w drodze do pracy mijam cztery takie miejsca. Pierwszy na ulicy Łagiewniki, kolejny przy Podwalu Staromiejskim, następny przy Długich Ogrodach, ostatni przy Siennickiej. W całym Gdańsku z pewnością jest ich znacznie więcej.
Wkraczam w świat mafii
Stoję wieczorem na Podwalu Staromiejskim w Gdańsku. "Open" świeci nad pustą witryną. Co tu było wcześniej? Chyba sklep z odzieżą. Po jego bokach mieszczą się sklep z papierosami elektronicznymi i dorabianie kluczy. Na zdjęciach Google Street View widać, że "Open" działa od kilku lat. Ale jeszcze rok temu w miejscu dorabiania kluczy był kantor.
Naciskam guzik domofonu. Trochę się boję. Przed wizytą w takim miejscu ostrzegał mnie komisarz Sebastian Pakalski z Izby Administracji Skarbowej w Gdańsku.
- Przestępstwo popełnia nie tylko organizator nielegalnych gier, ale także osoby w nich uczestniczące - zaznaczał. Nie polecał też spędzania tam czasu. - Takie punkty prowadzą zorganizowane grupy przestępcze.
Jednym słowem: wkraczam w świat mafii.
Reakcji na dzwonek nie ma. Pojawia się drugi klient. Jest zniecierpliwiony czekaniem. Naciska przycisk kilka razy. Ten to mafii się nie boi. Wreszcie słychać buczenie, drzwi się otwierają.
W środku najpierw czuję dym z papierosów, potem widzę rząd elektronicznych automatów. Przed nimi, na krzesełkach troje grających - dwóch mężczyzn i kobieta, wszyscy około trzydziestki. Na czwartym automacie miga napis "error".
Wszyscy grają w skupieniu. Na stolikach popielniczki, papierosy i puszki z piwem.
Udaję, że jestem zainteresowany grą. Nie mam jednak monet. Szukam kogoś z obsługi.
- Pan tutaj pracuje? - pytam jednego z mężczyzn. Jest łysiejący i ma "zajęczą wargę"
- Nie - zaprzecza.
- Chciałem wymienić pieniądze - tłumaczę. - No bo jak to działa?
- Normalnie - odpowiada. - Wrzuca pan pieniądze i ...
Mężczyzna cierpliwie wyjaśnia zasady.
- Na razie wszystko zajęte - zauważam i ustawiam się za plecami grających.
Przyjemny brzęk monet
W sumie jest mi to na rękę. Raz, że przecież grać nie można, bo to nielegalne. Po drugie, wcale nie zależy mi na nabijaniu kieszeni przestępcom. Wiara w sukces gry na tych automatach wydaje mi się skrajną naiwnością. A co myślą o tym moi nowi znajomi?
- Warto w to grać? - pytam.
- To zależy, nie? - odpowiada drugi z grających, ma bejsbolówkę i małą bródkę.
Po chwili z jego automatu rozlega się przyjemny brzęk monet.
- O, panu się udało - komentuję.
- Nie, nic się nie udało - mówi smutno, po czym znów wypłaca kilka monet, żeby zaraz wrzucić je z powrotem. Wygląda na człowieka, który gra już nie dla wygranej, a dla dźwięku spadających monet. W pewnym momencie chrząka jednak z zadowolenia. Kilka jednakowych obrazków arbuzów ustawiło mu się rządku.
- Wreszcie! - pokrzykuje z entuzjazmem. Zastanawiam się czy dużo wygrał.
- Wróciło to, co zabrało - konstatuje mężczyzna. Potem smutno dodaje:
- I to jeszcze nie.
Próbuję zwróć uwagę kolejnej grającej osoby:
- Pani to nie ma takiego szczęścia - zauważam. Kobieta przyznaje mi rację. Ciągle ma jednak nadzieję:
- Może jeszcze będzie łut szczęścia...
Kamery włączone, obsługa czuwa
W rogu pokoju widzę kamerę, w ścianie drzwi z weneckim okienkiem. Obsługa najwyraźniej obserwuje wszystko z zaplecza. Gdy jeden z automatów zaczyna się włączać, znów zaczepiam grających:
- Włączył się, ale coś nie gra..
- Nie, to jeszcze chwilę potrwa - objaśnia mi "Zajęcza warga".
Uznałem, że to dobry moment, żeby wyjść. Drzwi są jednak nie poddają. Pomaga mi kobieta:
- Trzeba przytrzymać biały guzik i pociągnąć drzwi - instruuje. - Równocześnie.
- To życzę państwu powodzenia - mówię na pożegnanie, choć podejrzewam, że nikt tu szczęścia nie znajdzie.
Czytaj także: Totalizator Sportowy chce uszczelnić system. Gracze będą weryfikowani jak w bankach
Większość grających to osoby uzależnione. Hazard daje chwilową ulgę i poczucie kontroli, które szybko przeradza się w przymus "odegrania się". Najczęściej w pułapkę wpadają młodzi mężczyźni. którzy szukają silnych emocji i sposobu na ucieczkę od problemów. Statystyki pokazują, że drugą dużą grupą ryzyka są seniorzy po 60. roku życia.
KAS likwiduje, ale automaty ciągle wracają
Za walkę z nielegalnym hazardem odpowiada Krajowa Administracja Skarbowa (KAS). Jej przedstawiciel, komisarz Sebastian Pakalski, co pewien czas informuje o działaniach swojej formacji. Pytam go, ile takich nielegalnych punktów hazardu jest na Pomorzu? Komisarz unika konkretnych liczb:
- Bardzo dużo - mówi. Ale znajduje sposób by określić skalę zjawiska:
- Tylko w ostatnim półroczu na Pomorzu zatrzymaliśmy blisko 400 automatów o łącznej wartości około 6 milionów złotych - liczy.
Naloty na punkty wymagają współpracy trzech służb: oprócz skarbówki, bierze w nich udział policja i Straż Graniczna.
- W lokalach przebywają niekiedy osoby poszukiwane, a także cudzoziemcy przebywający w Polsce nielegalnie lub zatrudnieni bez zezwoleń. Często podczas nalotu znajdowane są także narkotyki - tłumaczy Pakalski. Jego zdaniem dodatkową trudnością jest coraz bardziej wyrafinowana taktyka przestępców.
- Lokale są zazwyczaj monitorowanych i zdalnie sterowane. Zdarza się, że funkcjonariusze wchodzą do środka, a automaty są natychmiast wyłączane. Często nie ma żadnej obsługi - opowiada komisarz.
Na kanale KAS w serwisie YouTube można zobaczyć nagrania z takich akcji. Funkcjonariusze w kamizelkach kuloodpornych, przy energicznej muzyce, wdzierają się do lokali z bronią gotową do strzału. Na zapleczach salonów nie ma nikogo bądź są przestraszone kobiety lub starsi emeryci. Są to tak zwane "słupy", osoby bez majątku, znajdujące się w beznadziejnych sytuacjach życiowych. Za drobną opłatą są gotowi firmować nielegalną działalność świetnie mafii.
Czytaj także:
- Osoby zajmujące się tym nielegalnym procederem wykorzystują przede wszystkim wśród społeczeństwa uzależnienie od hazardu i wykorzystują też osoby, cudzoziemców, którzy przebywają w naszym kraju - mówi komisarz. Rzeczywiście, cudzoziemców łatwo wykorzystać. Nie zawsze przebywają w Polsce legalnie, nie posiadają też pozwolenia na pracę. Żeby przeżyć, muszą znaleźć się w szarej strefie.
Sukcesy w walce z nielegalnym hazardem są często tylko na papierze. Kary, choć wysokie, pozostają nieściągalne. Państwo wydaje miliony złotych na przechowywanie i utylizację przejętych automatów, a przestępcy błyskawicznie je zastępują.
Na razie znów idę do pracy obok nielegalnych salonów. Ile lat jeszcze będę jeszcze je mijał? Zobaczymy.
Dla uzależnionych od hazarduOsoby zmagające się z uzależnieniem od hazardu lub zadłużeniem mogą bezpłatnie szukać pomocy w województwie pomorskim m.in. w: Wojewódzkim Ośrodku Terapii Uzależnień w Gdańsku (wotu.pl), Ośrodku Profilaktyki i Terapii Uzależnień w Gdyni (opitu.pl). W sprawach finansowych i długów wsparcie oferuje Centrum Bezpieczeństwa Ekonomicznego w Gdańsku oraz Ośrodek Doradztwa Finansowego i Konsumenckiego w Gdyni (skef.pl), gdzie można uzyskać bezpłatne porady prawne i pomoc w restrukturyzacji zadłużenia.