Pałecznica: Ścierniska płoną prawie codziennie. Ogniowa plaga w gminie
Wygląda na to, że po pladze wiosennych pożarów traw, pojawiła się kolejna, tym razem letnia plaga pożarów ściernisk.
Od początku sierpnia do ostatniego poniedziałku proszowiccy strażacy byli wzywani do pożarów 21 razy. Większość z tych wezwań dotyczyła płonących ściernisk na terenie niewielkiej gminy Pałecznica. Wiele osób jest przekonanych, że jest to sprawka podpalacza lub podpalaczy.
Pożarowa geografia wskazuje jednoznacznie, że najbardziej łatwopalne ścierniska w powiecie proszowickim znajdują się w gminie Pałecznica. W poniedziałek komendant powiatowy PSP w Proszowicach bryg. Zbigniew Kwinta informował, że w ciągu zaledwie 10 dni odnotowano tam aż 12 tego typu pożarów. Już kilkanaście godzin później te dane stały się nieaktualne. W nocy z poniedziałku na wtorek doszło w tej okolicy do trzech kolejnych pożarów: w Pamięcicach, Głupczowie (pogranicze gmin Pałecznica i Racławice) oraz w Niezwojowicach.
- Do większości tych pożarów dochodzi w nocy. Musimy wyjeżdżać do akcji czasem kilka razy, a przecież wielu z nas rano musi wstać do pracy - mówi Andrzej Bielawski z OSP Pałecznica. Jego zdaniem nocna pora występowania pożarów jest jedną z przesłanek, że ich powodem są podpalenia, a nie przypadkowe zaprószenia ognia, spowodowane rzuceniem niedopałka, bądź iskrą z pracującego silnika. - Przecież o tej porze nikt nie pracuje w polu - podkreśla.
Bolów, Pieczonogi, Czuszów, Nadzów to miejscowości, gdzie pozostałości po żniwach płoną wyjątkowo często, a miejscowi strażacy co rusz są wzywani do ich gaszenia. Na drugim miejscu pod względem występowania zagrożenia znajduje się gmina Proszowice, gdzie jednak pożarów było dwukrotnie mniej. W pozostałych gminach zjawisko występuje już incydentalnie albo wcale. W sąsiadującej z Pałecznicą i podobnej pod wieloma względami gminie Radziemice nie było w tym czasie ani jednego takiego zdarzenia.
- Trudno mi powiedzieć, z czego to wynika. Być może w gminie Pałecznica uprawia się najwięcej zbóż. Ja jednak nie jestem specjalistą od struktury upraw - mówi komendant Zbigniew Kwinta. Jako specjalista od spraw pożarnictwa przestrzega jednak, że każdy taki pożar niesie za sobą potencjalnie ogromne niebezpieczeństwo. - Przy tak niskiej wilgotności jaką mamy obecnie i przy silnym wietrze, jaki mieliśmy choćby w ostatnią niedzielę, nietrudno sobie wyobrazić jak fatalne mogą być konsekwencje takiego pożaru. Jeżeli jest to czyjeś świadome działanie, to jest to skrajna nieodpowiedzialność i głupota. Ogień w czasie takiego pożaru może się przenosić z prędkością 17 do 19 kilometrów na godzinę - przekonuje.
Każdy z tegorocznych pożarów ściernisk udało się dość szybko opanować. Nigdzie nie doszło do rozprzestrzenienia się ognia na zabudowania. Taka passa nie musi jednak trwać wiecznie.
- Radzimy sobie z pożarami, bo w nocy jest rosa, nie ma wiatru i ogień rozprzestrzenia się stosunkowo powoli. W jednym przypadku jednak niewiele brakło, aby dotarł do lasu. A na najbliższe dni zapowiadane są upały co tylko zwiększa zagrożenie - mówi Andrzej Bielawski.
W zdecydowanej większości przypadków strażacy po ugaszeniu ścierniska jako przypuszczalną przyczynę pożaru wpisują podpalenie. Weryfikacja tego należy już do policji, która o każdym zdarzeniu jest powiadamiana. Ustalenie sprawcy procederu nie jest jednak prostą sprawą, o czym świadczy fakt, że komendant Kwinta nie przypomina sobie, by ktoś został z tego powodu ukarany. Swoje podejrzenia mają natomiast mieszkańcy. W mediach społecznościowych pojawiają się nawet nazwiska osób podejrzanych o ten proceder. Jak na razie jednak nikogo nie udało się "złapać za rękę".
- Nie mamy wytypowanego sprawcy podpaleń - przyznaje asp. Katarzyna Olender z Komendy Powiatowej Policji w Proszowicach.
Wypalanie ściernisk było kiedyś dość powszechnym procederem. Kilkadziesiąt lat temu panowało przekonanie, że to użyźnia glebę. Różnica jest taka, że wtedy odbywało się to przy "otwartej kurtynie": w dzień i pod nadzorem (?) właściciela pola. Później zjawisko niemal zniknęło, ale w rejonie Pałecznicy odrodziło się kilka lat temu w nowej formie i trwa w najlepsze. Tegoroczna seria pożarów nie jest tu bowiem niczym wyjątkowym. Niemal co roku dochodzi w okolicy do pożarów ściernisk, ale też sprasowanej słomy a nawet zboża na pniu. I nikt już chyba nie wierzy, że to przypadek lub nieszczęśliwy zbieg okoliczności.