Pomorska tożsamość. W Szczecinie wciąż chce szukać swoich korzeni
Zagadnienie związane z tożsamością regionu jest wciąż aktualne. W mediach od czasu do czasu pojawia się artykuł nawiązujący do tematu tożsamości, bo my, mieszkańcy Pomorza, chcemy się o nas samych więcej dowiedzieć i o nas opowiedzieć. Część z nas czuje się jak dzieci adoptowane; ilu z nas nie znało prawdziwego pochodzenia naszych dziadków i prababć.
Sama dowiedziałam się o korzeniach ukraińskich i łemkowskich dopiero w wieku 16 lat. Przekazano mi informację, ale nikt nie opowiedział więcej. Później moja wiedza poszerzyła się o pochodzenie części rodziny z Polski centralnej, o dziadku, który wychował się we Francji, o babci zmuszonej do pracy w Niemczech i krewnej, która uciekała z obozu.
Pamięć i milczenie
Wielu z nas musi szukać informacji w książkach, internecie, podcastach, muzeach, bo w domu się o przeszłości nie mówiło. Świadków zdarzeń już nie ma, bądź byli dziećmi i niewiele rozumieli lub nie pamiętają. Wielu milczy i jeśli nie chcą mówić o przeszłości, to mają do tego prawo.
Czy ich - poprzednich pokoleń - tożsamość jest również nasza, trzeciego czy czwartego pokolenia urodzonego na tzw. Ziemiach Odzyskanych? Ktoś może zapytać, czy to ma znaczenie? To tak, jakby zapytać adoptowane dziecko, dlaczego szuka swoich korzeni...
Szczecin - miasto z historią
Szczecin, stolica regionu, poniemieckie miasto, jest inny. Jeżeli jego architektura jest inna, to można to wykorzystać, aby zainteresować naszym regionem. To, na co po II wojnie światowej zdecydowali się ówcześni politycy i to, jak procesy przebiegały na tych ziemiach, to część historii Polski. Szczecin jest ciekawy - z całą masą atrakcji, dobrą kuchnią, interesującą i ambitną kulturą. Lista wydarzeń i miejsc do odwiedzin wydłuża się w moim notatniku i co rusz dowiaduję się o czymś nowym.
Miasto z (niedokończonym) potencjałem
Szczecin się zmienia wizualnie. Wyremontowane kamienice wyglądają dostojnie. Ale zapytam w szerszym kontekście: w jakim kierunku podążają te zmiany? O czym one świadczą? Widzę nie tylko kamienice z nowymi elewacjami czy Filharmonię. Widzę Międzyodrze, rozpadające się tynki wielu interesujących zabytków oraz stan starych budynków na Łasztowni. Szczecin bywa atrakcyjny, choć obserwując krajobraz miasta, czuję się miejscami zagubiona, momentami zmęczona, czasami rozczarowana i niekiedy zrezygnowana... Ogólnie - Szczecin kocha chaos.
Za ówczesny stan Szczecina oskarża się brak uwagi ze strony Warszawy. Władze Szczecina często napominają o braku środków. Czytając doniesienia i artykuły, widać jednak, że pieniądze w Szczecinie są wydawane na przykład:
- na wielokrotne rewitalizacje Placu Orła Białego w krótkim okresie czasu,
- na wizualizacje rewitalizacyjnych projektów, które środowisko artystyczne akceptuje, po to by władze zdecydowały się na inną opcję, np. Międzyodrze,
- na remont Trasy Zamkowej, którą - podobno - ma się zburzyć. Sama trasa jest dziwnym tworem, wyrwanym z kontekstu, dzielącym miasto,
- na budowę nowej siedziby Teatru Współczesnego w większej skali, niż pierwotnie rozważano.
Chętnie szukam informacji o regionie i o Szczecinie. A o Szczecinie czytam w kontekście utraconego, zaprzepaszczonego potencjału. Albo z potencjałem - w sensie: niedokończonego i zaniedbanego.
Architektura jako świadectwo
Architektura jest potężnym świadectwem gustów, możliwości, wrażliwości i potęgi. Bądź jej braku. To ważny przekaz. W Wielkiej Brytanii istnieje stowarzyszenie, które ratuje i zajmuje się budynkami, ziemiami dookoła nich i wyposażeniem. Wielokrotnie ludzie, którzy w nich mieszkali, dorobili się majątku na niewolnictwie i wyzysku. Dzieła sztuki bywały kradzione; zostały nazwane kolekcjami czy pamiątkami. O tym się nie milczy.
Gdyby zburzyć "za karę" te posiadłości, co by to dało? Karę niepamięci? Czy ten akt zemsty przywróci życie niewolnikom, polepszy los niższej klasy społecznej? Paradoksalnie, te miejsca opowiadają historię ludzi, którzy wykorzystali innych do zbicia majątków, również tych wykorzystanych...
Poniemieckie dziedzictwo
W kontekście dzisiejszego Pomorza, dla wielu coś, co jest poniemieckie, jest mniej warte. Dyskusja bywa dość zażarta i trwa dalej. W Szczecinie poniemieckość jest wybiórcza.
Dlaczego są opory, by wykorzystać materiał poniemiecki - dobrej jakości kostkę brukową - a wybiera się inny, gorszy, tłumacząc, że nie ma gdzie poniemieckiej kostki przechowywać? Dlaczego Szczecin remontuje część
budynków, a część nie? Tarasy Hakena miały wzbudzić podziw - Wały Chrobrego dalej to robią. Mieszkańcem miasta był niemiecki przedsiębiorca i filantrop Johannes Heinrich Quistorp. I pytanie: dlaczego miasto nie wyremontuje jego willi? Propozycja nowej funkcji budynku była wystosowana, ale władze odczekały kilka miesięcy i wystawiły ponownie budynek na sprzedaż. A byłaby ciągłość, bo oprócz Willi Lentza turysta czy szczecinianin mógłby odwiedzić willę Quistorpa. Warto przywrócić świetność budynkom na Łasztowni, szczecińskiej Wenecji czy willom.
W poszukiwaniu spójności
Ile ludzi, tyle gustów czy stylów. Czy da się to pogodzić? Nie tylko Szczecin zmaga się z niespójnością architektoniczną. Już w XIX wieku Augustus Pugin pisał, że "cierpimy na karnawał architektoniczny" (Alain de Botton, The Architecture of Happiness, 2006, reissued 2014, s. 46). Krajobraz w Szczecinie trzeba ujednolicić! Szczecinowi potrzebne jest centrum. W zamian buduje się - z kilkoma wyjątkami - przypadkowo i niespójnie.
Zauważmy, że my sami jako turyści szukamy w naszych wakacyjnych wyprawach pięknej architektury, krajobrazu i inności. Dlaczego więc turysta przyjeżdżający do Szczecina nie miałby podobnych oczekiwań? A jakie są oczekiwania szczecinian? Jakie są zamierzenia władz? Miasto to żywy twór - nie wszędzie musi być idealnie. Wyrównane chodniki i podziemne parkingi nie rozwiążą wszystkich problemów Szczecina, jednak mogą w tym pomóc.
Różne spojrzenia na piękno
Poniekąd problemem może być inne rozumienie piękna i funkcjonalności czy priorytetyzacja. Inaczej widzą te zagadnienia urzędnicy, a inaczej architekci czy zwykli mieszkańcy. Tendencje czy nurty w sztukach się zmieniają i to, co jest uznane za piękne dzisiaj, jutro może być najbardziej skrytykowanym tworem architektonicznym. Trudno jest stworzyć coś uniwersalnego.
Szczecin nie musi być drugim Gdańskiem czy Paryżem. Szczecin jest Szczecinem. Jeżeli wyremontuje się jego obecne zabytki, uwypukli kontekst i postawi na ambitniejszą, spójną zabudowę, w końcu ma szansę na turystyczny sukces. Wpłynie to też na umocnienie poczucia więzi z miejscem oraz na wzmocnienie lokalnej tożsamości.
Zostawiamy przyszłość
Obecnie zostawiamy przyszłym pokoleniom w spadku pływające styropiany na Odrze, nie ogrody. Pomimo tylu wspaniałych atrakcji i możliwości spędzenia czasu, Szczecin w dalszym ciągu jest mało widoczny - jakby go nie było.
Dziękuję za uwagę,
Alina
Nazwisko do wiadomości redakcji, śródtytuły pochodzą od redakcji