Prowadzenie chlewni coraz bardziej staje się pracą biurową
Spokój po tąpnięciu i obrzydliwie niska cena świń w Polsce
Po okresie spadków, na wczorajszej sesji giełdy VEZG zapanował spokój, jak zauważa Bartosz Czarniak z Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej Polsus. Mimo rozpatrywania stawek w zakresie 1,70-1,75 Euro za kilogram w klasie E, finalnie zdecydowano o pozostawieniu ceny na niezmienionym poziomie 1,70 Euro, co przekłada się na 7,23 zł. Równocześnie, na parkiet ISW powrócił handel, choć Czarniak określa go jako "mizerny, ale jednak powrócił...".
W Polsce ceny skupu w oficjalnych cennikach mieszczą się w przedziale 6 do 6,70 zł za kg w klasie E. Sytuacja jest jednak bardziej złożona, gdyż Czarniak "otrzymuje sygnały o propozycjach nawet niższych, co jest dla mnie obrzydliwe". Mimo tego, pojawił się pewien promyk nadziei: niektórzy skupujący, mając problemy z zapełnieniem grafików, są gotowi płacić więcej niż w oficjalnych cennikach, oferując 6,80-6,90 zł za kg w klasie E.
"Nie jest to wiele, ale może to być sygnał, że cenniki na naszym rynku w końcu zbliżą się realnie do ceny niemieckiej."
Rentowność i zagrożenie upadłością
Aktualna sytuacja cenowa stawia pod znakiem zapytania rentowność produkcji. W opinii eksperta, poprawa, choć niewielka, "daje możliwość poprawy rentowności produkcji, która jest na naprawdę słabym poziomie".
Analizując cenę na poziomie 6 zł za kg w klasie E, na wagę żywą można osiągnąć około 4,80 zł za kg. Czarniak podkreśla, że taki poziom cen oznacza "w najlepszym wypadku wolontariat pracy rolnika, a w realnym scenariuszu po prostu stratę", nawet dla producentów w cyklu zamkniętym.
Rodzi się zatem pytanie:
"Czy czeka nas kolejna fala upadków chlewni, po których przyjdzie hossa, która uratuje tych co pozostaną na rynku?"
Niewątpliwie, "rollercoaster koniunkturalny nie pozwala nam się nudzić i spokojnie planować".
Biurokratyczny ciężar hodowli trzody
Kolejnym poważnym problemem obok niestabilności cen są przepisy, a precyzyjniej, "nadmiar obowiązków, jakie musi spełnić rolnik". Ciągłe zagrożenie afrykańskim pomorem świń prowadzi do eskalacji wymogów dotyczących dokumentacji.
Obecnie, lista obowiązków wykracza poza rejestrowanie przemieszczania zwierząt i kontaktu osób trzecich. Hodowcy muszą prowadzić m.in.:
- rejestry wjazdu i rozdysponowywania materiałów paszowych i pasz gotowych,
- rejestr wykonywanych zabiegów sprzątających, myjących i dezynfekujących poszczególnych elementów chlewni, a także miejsca produkcji i wydawania pasz.
Wymogi te dopełniają obowiązki związane z deratyzacją i dezynsekcją obiektów inwentarskich - "nie wystarczy robić te zabiegi, należy je też dokładnie dokumentować...".
Ten "rozrost pracy papierowej w chlewni" zmusza mniejszych producentów do zastanawiania się, "czy warto". Ci, których na to stać, decydują się na zatrudnienie dodatkowej osoby do prac administracyjnych. Komentator stawia fundamentalne pytanie o przyszłość rolnictwa:
"Czy tak ma wyglądać produkcja rolna? Opierać się ma na papierze zamiast na realnej pracy rolnika?"