Przez 10 lat czekała na ślub. On oświadczył się innej
William Breckinridge uchodził za charyzmatycznego mówce i przywódcę, lecz jego prywatne życie kryło mroczne sekrety. Madeline Pollard poznała go jako młoda kobieta i przez dekadę wierzyła w jego obietnice małżeństwa. Proces, który wytoczyła mu w 1894 roku, obnażył podwójne standardy amerykańskich elit i zapoczątkował jeden z najbardziej sensacyjnych skandali politycznych XIX wieku.
Początki romansu i obietnice małżeństwa
Madeline Pollard spotkała Williama Breckinridge’a w 1884 roku, gdy miała zaledwie dwadzieścia jeden lat. Kongresmen z Kentucky był wówczas czterdziestosześcioletnim żonatym mężczyzną u szczytu kariery politycznej.
Pochodził bowiem z rodziny, która od pokoleń odgrywała ważną rolę w polityce stanowej i federalnej. Jego dziadek służył jako prokurator generalny Stanów Zjednoczonych, a ojciec pełnił funkcje w administracji stanowej.
Pollard przyjechała do Waszyngtonu jako ambitna młoda kobieta pragnąca zrobić karierę w stolicy. Nie posiadała rodzinnych koneksji ani majątku, które ułatwiłyby jej wejście do waszyngtońskich salonów. Musiała polegać wyłącznie na własnej inteligencji i determinacji. Breckinridge zauważył ją podczas jednego ze spotkań towarzyskich i szybko nawiązał z nią bliższą znajomość.
Kongresmen od początku romansu obiecywał Pollard małżeństwo, lecz stawiał warunek, że musi poczekać na rozwiązanie jego "spraw osobistych". Oznaczało to oczekiwanie na śmierć jego chorej żony Isy, która cierpiała na gruźlicę. Przez dziesięć lat Pollard wierzyła w te obietnice i podporządkowywała swoje życie planom wspólnej przyszłości. Breckinridge regularnie odwiedzał ją w jej mieszkaniu i utrzymywał z nią intymne relacje.
Pollard opiekowała się Breckinridge’em podczas jego częstych wizyt w Waszyngtonie i wspierała go emocjonalnie w trudnych momentach. Towarzyszyła mu na nieoficjalnych spotkaniach i stała się jego powiernicą w sprawach politycznych.
Kongresmen przedstawiał ją swoim znajomym jako bliską przyjaciółkę, nie ujawniając prawdziwego charakteru ich relacji. Pollard akceptowała tę sytuację, wierząc że jest to tymczasowy układ do czasu jego owdowienia.
Zdrada i kolejne obietnice
Isa Breckinridge zmarła w 1892 roku po długiej chorobie, co teoretycznie otwierało drogę do małżeństwa kongresmenem z Pollard. Jednak Breckinridge nie spieszył się z dotrzymaniem swoich obietnic. Zamiast tego rozpoczął zaloty do Louise Wing, młodej i atrakcyjnej kobiety z wpływowej rodziny z Rhode Island. Wing posiadała wszystko, czego brakowało Pollard: młodość, urodę, społeczną pozycję i rodzinne koneksje.
Breckinridge ukrywał przed Pollard swoje nowe zainteresowanie i nadal składał jej obietnice małżeństwa. Tłumaczył opóźnienie koniecznością zachowania odpowiedniego okresu żałoby po śmierci żony.
Pollard uwierzyła w te wyjaśnienia i nadal spotykała się z nim, nie podejrzewając o jego podwójnej grze. Kongresmen systematycznie oddalał termin ślubu, wymyślając kolejne przeszkody i wymówki.
W październiku 1893 roku Pollard przeczytała w prasie o zaręczynach Breckinridge’a z Louise Wing. Wiadomość ta była dla niej szokiem i całkowitym zaskoczeniem. Kongresmen nie poinformował jej wcześniej o swoich planach matrymonialnych, pozwalając jej dowiedzieć się o zdradzie z gazet. Pollard poczuła się nie tylko oszukana, ale także publicznie upokorzona.
Breckinridge próbował usprawiedliwić swoje postępowanie, twierdząc że małżeństwo z Wing ma charakter wyłącznie polityczny i finansowy. Obiecywał Pollard, że będzie nadal utrzymywał z nią relacje po ślubie z inną kobietą. Te propozycje tylko pogłębiły jej poczucie oburzenia i ostatecznie skłoniły ją do podjęcia radykalnej decyzji o wytoczeniu mu procesu sądowego.
Proces stulecia i jego konsekwencje
Pollard złożyła pozew przeciwko Breckinridge’owi w marcu 1894 roku, żądając odszkodowania za złamanie obietnicy małżeństwa. W tamtych czasach prawo amerykańskie uznawało takie pozwy jako uprawniony sposób dochodzenia sprawiedliwości przez kobiety oszukane przez mężczyzn.
Jednak w praktyce niewiele kobiet odważyło się na publiczne oskarżenie wpływowych mężczyzn o tego typu przewinienia.
Proces rozpoczął się w kwietniu 1894 roku i natychmiast przyciągnął uwagę prasy krajowej. Gazety z całego kraju wysłały swoich reporterów do Waszyngtonu, aby relacjonować przebieg rozpraw. Szczegóły romansu Pollard z Breckinridge’em trafiły na pierwsze strony gazet, obnażając hipokryzję kongresmena, który publicznie głosił wysokie standardy moralne.
Obrona Breckinridge’a próbowała zdyskredytować Pollard, przedstawiając ją jako kobietę lekkich obyczajów, która sama dążyła do romansu z żonatym mężczyzną. Prawnicy kongresmena sugerowali, że Pollard była świadoma braku realnych szans na małżeństwo i wykorzystywała sytuację dla własnych korzyści materialnych. Atakowano jej reputację i kwestionowano wiarygodność jej zeznań.
Pollard jednak stanęła na wysokości zadania i z godnością broniła się przed atakami. Szczegółowo opisała swoje relacje z Breckinridge’em, przedstawiając dowody na jego obietnice małżeństwa. Jej zeznania były spójne i przekonujące, a świadkowie potwierdzili jej wersję wydarzeń. 13 kwietnia 1894 roku ława przysięgłych przyznała jej rację i zasądziła odszkodowanie w wysokości 15 tysięcy dolarów.
Werdykt ten oznaczał polityczny koniec kariery Breckinridge’a. Wyborcy z Kentucky odrzucili go w kolejnych wyborach do Kongresu, a jego reputacja została na zawsze zniszczona. Pollard udowodniła natomiast, że nawet najpotężniejsi mężczyźni mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności za swoje czyny.