Publiczne pieniądze na sport w Gorzowie - czy są dobrze wykorzystywane?
Prześledziliśmy zasady finansowania sportu z samorządowej kasy na przykładzie Gorzowa. Okazuje się, że w 2025 roku na dotacje dla stowarzyszeń i spółek (bez uwzględniania inwestycji) przeznaczono 17.482.070 zł. Całkiem sporo. Z tej kwoty na sport wyczynowy, czyli de facto zawodowy - 8.948 tys. zł.
Jakie kryteria obowiązują?
- Co jest najważniejsze przy dzieleniu miejskich pieniędzy na sport? Przede wszystkim zasobność naszej kasy - mówi bez ogródek dyrektor Wydziału Sportu Urzędu Miasta Dawid Kuraszkiewicz. - Potem bierzemy pod uwagę: poziom rozgrywek, frekwencję widzów na meczach, specyfikę dyscypliny, czyli ilu zawodników potrzebuje do rozgrania zawodów oraz liczbę wyjazdów.
Kiedyś wnioski klubów opiniowała społeczna rada do spraw sportu, działająca przy prezydencie miasta. Dziś zajmuje się tym komisja, złożona z pracowników wydziału sportu oraz OSiR. Prezydent zwykle akceptuje jej propozycje.
Decyzje zapadają w styczniu. W Gorzowie wprowadzono jednak dwie nowe zasady. Pierwsza polega na tym, że dyscypliny, które rywalizują systemem jesień-wiosna otrzymują decyzje już w czerwcu. A druga jest związana z koniecznością wcześniejszego zdobycia licencji na udział w rozgrywkach. Mówiąc innymi słowy - masz długi i nie zostałeś dopuszczony do ligowej rywalizacji, to zapomnij o miejskiej dotacji.
Zadania są monitorowane
W języku urzędniczym dotacje na działalność klubów są nazywane "zleceniami na realizacje zadań publicznych". Kryją się za tą formułą całkiem prozaiczne działania: klub przedstawia swoją ofertę, a członkowie miejskiej komisji ją sprawdzają i akceptują.
- Nie precyzujemy zadań dla poszczególnych wnioskodawców - zapewnia dyrektor Kuraszkiewicz. - Oni robią to sami w swoich ofertach. I te oferty są później załącznikami do zawartych umów.
By nie było wątpliwości, jak publiczny pieniądz jest wydawany, magistrat ma swoje mechanizmy kontrolne. Są nimi: wyrywkowe wizyty na treningach (czy klub prowadzi grupy, które wymienił we wniosku), sprawozdania, składane przez wnioskodawców najpóźniej 30 dni po zakończeniu zadania, a przy grubszych sprawach kontrole pracowników Wydziału Audytu, Kontroli i Analiz UM.
- System na pewno nie jest w stu procentach szczelny, bo rocznie zawieramy ponad sto umów - przyznaje Kuraszkiewicz. - Musielibyśmy zatrudnić 20 dodatkowych urzędników, by sprawdzali na bieżąco wszystkie wydatki i faktury. Gdy jednak słyszymy o zadłużeniu klubu albo czytamy niepokojące informacje prasowe, zapala się nam czerwona lampka. Ostatnio kontrola ZUS wkroczyła do Warty Gorzów, a Stal Gorzów, ta żużlowa, została zobowiązana do zwrotu w sumie 200 tysięcy złotych. Kłopoty może też mieć jeden klub, który nie posiada grupy szkoleniowej, zadeklarowanej we wniosku. Ale w tym momencie jest to przedmiotem analizy i oczekujemy dalszych wyjaśnień ze strony zleceniobiorcy.