Gdańsk: Radni chcą wzmocnić znaczenie rad dzielnic
Radni dzielnic Gdańska mają dość
Wszystko zaczęło się od rady dzielnicy Oliwa, która przygotowała projekt uchwały, w którym wnioskuje do Rady Miasta Gdańska o informację ws. samorozwiązania. Ma to związek z tym, że władze miasta wielokrotnie miały ignorować głos radnych, a ci z kolei poczuli się bezsilni. Chcą więc wiedzieć, jakie mają opcje i jednocześnie sygnalizują włodarzom, że problem jest poważny. Tego samego zdania są przedstawiciele innych rad dzielnic, którzy zwołali w tej sprawie konferencję w poniedziałek, 27 października.
Rosjanie nad Bałtykiem. Ten samolot przechwycili polscy piloci
- Stwierdziliśmy, że to czas, aby w końcu się zjednoczyć międzydzielnicowo i zacząć walczyć o prawa rad dzielnic. O to, żebyśmy mogli mieć w końcu realny wpływ, żeby władzy patrzeć na ręce i na władzę wpływać, bo władza jest arogancka. W sposób arogancki zwraca się do poszczególnych rad dzielnic - zapowiedział Mateusz Gudaniec, radny dzielnicy Osowa.
W trakcie spotkania z mediami wskazywano na przykłady rad w innych miastach, gdzie te mają większe kompetencje i faktycznie są sprawcze. Jednym z nich był Kraków.
- Rada dzielnicy Oliwa dolała oliwy do ognia - zażartował Sebastian Piasecki, radny dzielnicy Letnica. - Jak funkcjonują rady dzielnic w Gdańsku, a jak funkcjonują rady dzielnic w Krakowie? Mają taki sam status, są jednostkami pomocniczymi miasta. Mogą jednak, a nawet wręcz mają obowiązek, brać udział w komisjach odbiorowych przy robotach budowlanych. Funkcjonują tam też zadania powierzone, czyli miasto Kraków przekazuje szeroką gamę zadań do wglądu dla radnych dzielnic i potem radni dzielnicowi dokonują wyboru spośród tych zadań i uznają te zadania za priorytetowe. Potem współrealizują je z miastem.
Brak kompetencji czy szacunku?
Zdaniem niektórych radnych, problem nie leży jedynie w braku narzędzi, ale także w podejściu władz miasta do samych rad dzielnic i ich opinii.
- Decentralizacja władzy jest tak naprawdę istotą samorządu. Stawiam tezę, że komuś zależy na tym, żeby władzę w Gdańsku centralizować w tym budynku za moimi plecami - wskazywał na siedzibę Rady Miasta Gdańska Paweł Zarzycki, radny dzielnicy Osowa. - Ten przykład z Oliwy, gdzie władze miasta nawet w kwestii nazwy ulicy wiedzą lepiej niż radni dzielnicy i sami mieszkańcy, dobitnie pokazuje, że ta gadka o budowaniu lokalnej demokracji i byciem wzorem dla innych miast w tym zakresie, to po prostu nie działa.
Radny dzielnicy Przymorze Małe wyliczał natomiast sytuacje, w których głos rady miał być lekceważony przez władze miasta. Wymienił m.in. likwidację przychodni lekarskiej przy Beniowskiego, sytuację związaną z zamknięciem Alfa Centrum czy też przedszkolem Stokrotka.
- Mamy do czynienia z notorycznym, systematycznym lekceważeniem stanowiska rad dzielnic przez władze miasta. A one są najbliżej codziennego życia gdańszczan - podkreślał Piotr Bednarski, radny dzielnicy Przymorze Małe. - Gorąco apeluję do wszystkich dzielnicowych radnych: zewrzyjmy szeregi, połączmy wysiłki i wywalczmy właściwą pozycję dla głosu dzielnic. Bardzo proszę, gdańszczanie wesprzyjcie nas w tych działaniach.
Będzie raport i próby zablokowania zmiany nazwy
Na koniec konferencji głos zabrał radny miasta Przemysław Majewski, który zapowiedział podjęcie kroków w sprawie zmiany nazwy fragmentu ulicy Bażyńskiego na Marii Janion.
- Będę domagał się, żeby ten punkt został zdjęty z porządku obrad i żeby zostały przeprowadzone konsultacje w porozumieniu z radą dzielnicy Oliwa, która w ostatnich miesiącach wielokrotnie była niesłuchana, jeśli chodzi o plan miejscowy na ulicy Tatrzańskiej, przejazd palownicy i teraz w związku ze zmianą nazwy - zapowiedział radny klubu Prawa i Sprawiedliwości, Przemysław Majewski.
Warto dodać, że walkę podejmują także mieszkańcy i radni dzielnicy Oliwa, którzy stworzyli w tej sprawie petycję.
Radni dzielnic przekazali, że przygotowują ważny dokument, który ma wesprzeć ich w walce o zwiększenie kompetencji. Powstać ma raport pokazujący wszystkie problemy w komunikacji na linii miasto-rady dzielnic.
- Pochodzimy z takich samych demokratycznych wyborów jak radni miasta. Pod kątem definicji wyboru demokratycznego to nie różni się niczym. Jeżeli nie słucha się nas jako radnych dzielnic, to nie słucha się mieszkańców - dodał Mateusz Gudaniec z rady dzielnicy Osowa. - Mamy dość. Powstanie raport, który będzie zawierał wszystkie przykłady, powiem kolokwialnie, olewania rady dzielnic. Przykłady lekceważenia nas i arogancji władzy.