Ropa drożeje, ale to nie ceny budzą największy niepokój

Ceny ropy naftowej odnotowują wzrost na giełdzie paliw w Nowym Jorku. Baryłka ropy West Texas Intermediate (WTI) kosztuje teraz 65,56 dolarów, co oznacza wzrost o 0,48 procent. W przypadku ropy Brent, jej cena wynosi 68,78 dolarów za baryłkę, a więc odnotowano wzrost o 0,39 procent. Inwestorzy intensywnie monitorują rozmowy handlowe USA z kluczowymi partnerami, co ma znaczący wpływ na poziom cen paliw.

Prezydent Donald Trump oznajmił, że USA oraz Japonia zawarły istotną umowę handlową, która obejmuje 550 miliardów dolarów inwestycji w USA oraz nałożenie 15-procentowej taryfy celnej na towary importowane z Japonii.

— Może nastąpić lekka poprawa cen ropy naftowej, ponieważ rynki czują ulgę w związku z uniknięciem najgorszych zagrożeń związanych z amerykańskimi cłami — stwierdził Vishnu Varathan z Mizuho Bank Ltd.

Jednak według niego, „ta +radość+ związana z taryfami celnymi może być tylko chwilową ulgą w tym, co prawdopodobnie może jeszcze uderzyć w globalny wzrost gospodarczy”.

Nie tylko relacje z Japonią są kluczowe. Stany Zjednoczone i Unia Europejska są bliskie zawarcia umowy handlowej, która obejmować będzie 15-procentowy podatek na europejski import. Pomimo rozmów, UE zapowiada ewentualne nałożenie odwetowych ceł na poziomie do 30 procent wobec USA, jeśli porozumienie nie zostanie osiągnięte do 1 sierpnia. To niepewność związana z tymi rozmowami również wpływa na dynamikę rynku ropy.

Oprócz globalnych napięć handlowych, ważnym czynnikiem wpływającym na ceny jest poziom zapasów paliw. W Stanach Zjednoczonych zapasy ropy spadły o 3,2 miliona baryłek, co jest zgodne z prognozami analityków.

Mimo wzrostu zapasów oleju napędowego drugi tydzień z rzędu, ich poziom wciąż utrzymuje się na rekordowo niskim poziomie sezonowym od 1996 roku. To pokazuje, jak skomplikowane są warunki na rynkach paliw i jak wiele czynników może wpływać na stabilność cenową.