Próbowała uciec przed ogniem. Znalazł ją tato, mówi znajomy zmarłej 14-latki z Rzeszowa
Wstrząsający dramat rozegrał się w jednym z bloków na osiedlu Nowe Miasto w Rzeszowie. W wyniku pożaru, który wybuchł na 4. piętrze budynku, śmierć poniosła 14-letnia dziewczynka mieszkająca dwa piętra wyżej. Mimo heroicznej walki o jej życie, nie udało się jej uratować.
Do tragedii doszło w środę wieczorem przed 21. w wieżowcu przy ul. Popiełuszki. Ogień pojawił się na 4. piętrze, ale dym i wysoka temperatura bardzo szybko rozprzestrzeniły się na wyższe kondygnacje. Na 6. piętrze przebywała 14-letnia Julia, jej mama i młodsza siostra. W chwili wybuchu pożaru próbowały się ratować.
-Julia wybiegła z mieszkania i pobiegła na 11. piętro. Prawdopodobnie chciała przedostać się do drugiej klatki, myślała, że to jej da szansę na ratunek - mówi pan Arkadiusz, znajomy rodziny. - Jej tato kilka minut później znalazł ją na strychu, na przejściu między klatkami. Dotarł do niej z drugiej klatki, zanim zrobiły to służby.
Julia była natychmiast reanimowana, przed blokiem i w szpitalu.
-Tutaj była reanimowana około pół godziny i jeszcze przez długi czas w szpitalu. Tam było kilkunastu lekarzy, walczyli do końca, naprawdę zrobili wszystko. Ale nie udało się - relacjonuje poruszony pan Arkadiusz.
Dziewczynka była znana w okolicy jako aktywna, pełna energii i pasji nastolatka. Uwielbiała sport, uprawiała wiele dyscyplin.
-Tyle, co ona sportów uprawiała... Myślę, że dlatego uwierzyła, że zdoła uciec- mówi pan Arkadiusz.
Mieszkańcy bloku, w którym doszło do tragedii, nie mogą otrząsnąć się z szoku. Pan Stanisław, sąsiad z siódmego piętra, wspomina Julię z ogromnym wzruszeniem.
-To było takie kochane dziecko. Zawsze grzeczna, uśmiechnięta. Wzorowa rodzina, przykład dla innych. To niepojęte, że spotkała ich taka tragedia- mówi ze łzami w oczach. -Pomagała mamie w opiece nad młodszą siostrą, a wolne chwile spędzała ze swoim ukochanym pieskiem na podwórku przed blokiem- dodaje.