Rzeszów: Kierowcy narzekają na próg przy ul. Kwiatkowskiego
Próg na ul. Kwiatkowskiego od samego początku wzbudza kontrowersje. Przypomnijmy, został on zainstalowany pod koniec września na prośbę mieszkańców i Rady Osiedla Drabinianka, po tym, jak w tamtym rejonie doszło do kilku wypadków. Miasto tłumaczyło, że w pobliżu znajduje się przystanek autobusowy, w który wjechał pojazd, zaś sąsiednie ogrodzenie jednej z posesji było czterokrotnie taranowane przez jeżdżące z nadmierną prędkością pojazdy, które wypadały z drogi.
Szaleństwo nad morzem. Pełne parkingi, a na plaży tłumy
Kierowcy twierdzą, że próg nie poprawił bezpieczeństwa, tylko znacznie zwiększył korki.
- Na ul. Kwiatkowskiego cały czas są korki, więc nikt tam nie jeździ z zawrotną prędkością. Jak próg został zamontowany, to korki jeszcze bardziej się zwiększyły. Trzeba było, nie mieć wyobraźni, żeby coś takiego w tamtym miejscu postawić. Na osiedlu Budziwój, nie ma ronda, drogi południowej, świateł, chodników, ale władza zafundowała niechciany próg zwalniający -irytuje się pan Łukasz z os. Budziwój.
Kolejny problem według kierowców jest niewłaściwe ustawienie znaku informującego o progu przy wyjeździe z miasta.
- Zamontowali próg zaraz za zakrętem, a tuż przed nim znak informujący. Przecież jadąc w stronę os. Budziwój, kierowca wypada z zakrętu wprost na ten próg. Kilka dni temu jedna pani uszkodziła całe podwozie. My miejscowi wiemy, że taka pułapka znajduje się na tej drodze, są jednak obcy kierowcy, którzy z impetem wpadają na próg. Czy nie można było tego znaku postawić przed zakrętem z 15 mod progu, tylko narażać ludzi na niebezpieczeństwo -zastanawia się pan Michał.
O zainstalowanie progu i znaku zapytaliśmy w rzeszowskim ratuszu.
- Próg przy ul. Kwiatkowskiego został założony na prośbę mieszkańców, ponieważ kierowcy jeżdżą tam zbyt szybko. Często dochodziło tam do wypadków i kolizji, których przyczyną była zbyt wysoka prędkość. Znak został ustawiony zgodnie z obowiązującym prawem i jeśli ktoś jedzie zgodnie z przepisami, to zdąży wyhamować. Być może w dalszej odległości znajdują się działki prywatne i nie można tam znaku ustawić. Niemniej jednak, będziemy się całej sytuacji bacznie przyglądać - informuje Artur Gernand z kancelarii prezydenta miasta Rzeszowa.