Rzeszów: Po wypadku na ul. Rzecha Daria przeleciała kilka metrów. Kierowca nie przyznaje się do winy i żali się na hejt

Kilkanaście tysięcy złotych kary za uderzenie w dziewczynkę na pasach. Wyrok nakazowy w tej sprawie zbulwersował całą Polskę. Oglądając film z wypadku, można odnieść wrażenie, że cudem jest, że Daria żyje.
W Sądzie Rejonowym w Rzeszowie odbyła się rozprawa kierowcy oskarżonego o potrącenie 14-letniej Darii w grudniu 2023 roku. Dziewczynka szła do szkoły.W Sądzie Rejonowym w Rzeszowie odbyła się rozprawa kierowcy oskarżonego o potrącenie 14-letniej Darii w grudniu 2023 roku. Dziewczynka szła do szkoły.
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Paweł Dubiel
Kinga Dereniowska

Grudniowy poniedziałek. Daria, jak co dzień, wychodzi z domu do szkoły. Przechodzi przez pasy na ul. Rzecha w Rzeszowie wiele razy. Nagle coś z impetem w nią uderza. Tak mocno, że przelatuje kilka metrów. To samochód, za którego kierownicą siedzi Daniel O.

Burza wśród ludzi

Kilkanaście miesięcy później, do domu rodziców Darii przychodzi list. W środku jest dokument z wyrokiem w trybie nakazowym. W ten sposób rodzina dowiaduje się, że sędzia ukarał kierowcę bez obecności jego oraz poszkodowanych w sali sądowej. Gdy wczytują się w treść wyroku, szok jest jeszcze większy. Daniel O. otrzymał zaledwie karę grzywny (6 tys. zł) i nakaz wypłacenia nawiązki dla dziewczynki (5 tys. zł).

Tata Darii postanawia upublicznić nagranie wypadku w sieci. Widać na nim wyraźnie moment uderzenia w dziewczynkę, która znajduje się na pasach. Sygnalizacja świetlna działa w trybie migającym.

Post generuje ogromne zasięgi, a sprawą interesują się dziennikarze. Pan Dariusz cierpliwie opowiada o koszmarze, jaki przeżyła jego córka.

Prokuratura zaprzecza, że burza medialna w tej sprawie skłoniła ją do sprzeciwienia się wyrokowi wydanemu w marcu 2025 roku przez sędzię Annę Ziębę z Sądu Rejonowego w Rzeszowie. Prokurator Krzysztof Ciechanowski z PO w Rzeszowie ocenia karę dla kierowcy jako "rażąco niską".

Hejt i nachodzenie w pracy

Dzięki determinacji ojca i działaniom prokuratury, w październiku 2025 roku w Sądzie Rejonowym, a więc prawie dwa lata od wypadku, rusza proces 41-letniego Daniela O.

W czasie medialnej burzy, zawodowy żołnierz ma doświadczać hejtu. Jego prawniczka nie chce, aby dziennikarze uczestniczyli w rozprawie jej klienta.

- Ostatni okres pokazał, że media dużo namieszały w tej sprawie. Wiele ujawnionych informacji zostało przeinaczonych. Na mojego klienta wylał się ogromny hejt. Bał się wychodzić z domu. Był nachodzony także w pracy - relacjonuje sądowi mecenaska.

Sam mężczyzna nie wygląda na zbytnio przejętego. Ubrany elegancko, ze spokojem wysłuchuje tego, o co oskarżył go prokurator.

Prokurator: nieumyślne spowodowanie wypadku

Według śledczych mężczyzna, kierując samochodem marki Volkswagen Passat, jadąc ul. Załęską w kierunku ronda im. Jacka Kuronia, nieumyślnie "naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym" w taki sposób, że nie ustąpił pierwszeństwa pieszej Darii, która to prawidłowo przechodziła z lewej na prawą stronę jezdni przez oznakowane przejście dla pieszych przy wyłączonej sygnalizacji świetlnej.

Dziewczynka została uderzona przednią, środkowo-prawą częścią pojazdu. Daniel O. miał w ten sposób nieumyślnie spowodować wypadek drogowy, w którym nastolatka doznała m.in. urazu wielomiejscowego, urazu głowy ze wstrząśnieniem mózgu, złamaniem prawego obojczyka, czy złamania prawej kości piszczelowej.

Kierowca: nie zdążyłem zareagować

Daniel O. nie przyznaje się do winy. Nie chce też odpowiadać na pytania prokuratury. Jedynie na te, które zadał mu sąd i jego mecenaska.

Sędzia Marta Surmacz z SR w Rzeszowie odczytuje wyjaśnienia oskarżonego w postępowaniu przygotowawczym. Daniel O. tłumaczy w nich, że dziewczynki nie widział. Skupił się na innym aucie, które wyjeżdżało z ul. Załęskiej. Bał się, że wyjedzie mu na skrzyżowanie i wymusi pierwszeństwo. Dziewczynki, która według jego relacji była ubrana na czarno i miała na głowie kaptur, nie zauważył i nie zdążył zareagować.

Ale po jej uderzeniu, zarówno on, jak i jego koledzy, udzielili 14-latce pierwszej pomocy. Po tym, jak "wyskoczyli z auta, po jego zatrzymaniu". Według Daniela O. Daria miała w uszach słuchawki. Ocenił, że jechał "maksymalnie 60 km/h".

Na pytanie, kiedy rozpoczął hamowanie, odpowiada, że po uderzeniu. I że było delikatne.

- W ogóle nie wiedziałem, co się stało - mówi w sądzie.

Koledzy: patrzyliśmy w telefony

Kiedy doszło do wypadku, z Danielem O. jechało dwóch kolegów. Mężczyźni wybierali się do Lublina. Przed potrąceniem Darii wstąpili na stację benzynową, by zatankować samochód. Jeden siedział obok kierowcy, drugi z tyłu. Obaj mieli być wpatrzeni w telefony. Jeden scrollował social media, drugi pisał smsy.

- Usłyszałem trzask. Zobaczyłem, że przednia szyba jest pęknięta - mówi ten, co scrollował. - Zapytałem, co się stało?

Popatrzył do tyłu i zobaczył, że "ktoś leży na ulicy". - Krzyknąłem do Daniela, aby cofnął, a ja wysiadłem z auta - dodaje.

Zobaczył, że leży tam dziewczyna. Sprawdził, czy żyje. Żyła, ale była półprzytomna.

Z wcześniejszych zeznań dowiadujemy się, że szukał też jej głowy, bo przez impet uderzenia weszła w rękaw bluzy. Kurtka i plecach poleciały w inną stronę. Miała też coś do nich mówić.

Przykryto ją kurtką. Wezwano pogotowie, ale kto to zrobił? Nie wiadomo.

Według niego, zanim wysiedli z auta, mogły minąć nawet dwie minuty. A czy nastolatka patrzyła w telefon? Miała słuchawki? Pasażer tego nie widział.

Ten, co pisał SMS, nie mówi za wiele. Mierzy się z problemami z pamięcią, spowodowanymi przez covid. Z jego poprzednich zeznań wynika, że potwierdza w miarę wersję kolegi z tylnego siedzenia.

Posypały się na niego kawałki szkła, jednak momentu uderzenia nie widział. Nie czuł, aby Daniel O. gwałtownie hamował, czy manewrował kierownicą.

- A do kogo pan tak wcześnie pisał SMS? - dopytuje mec. Andrzej Mucha, reprezentujący rodzinę Darii.

Okazuje się, że m.in. do szkoły, aby zrezygnować z obiadu dla syna tego dnia. Wiadomości finalnie nie wysłał.

Według niego po zatrzymaniu, mężczyźni nie siedzieli w aucie, tylko od razu wyszli.

Wersja Darii na kolejnej rozprawie

Jak to wszystko wyglądało ze strony Darii, sąd wysłucha dopiero pod koniec stycznia przyszłego roku. Wtedy został wyznaczony kolejny termin rozprawy.

Dariusz Stec, tata Darii jest obecny na rozprawie, ale nie chce rozmawiać z dziennikarzami. W jego imieniu głos zabiera mec. Andrzej Mucha.

- Każdy ma prawo bronić się, a oskarżony ma prawo, aby się nie przyznawać do stawianego mu zarzutu i składać wyjaśnienia. To będzie podlegało ocenie wysokiego sądu - przekazuje po wyjściu z sali rozpraw.

Prawnik jest jednak przekonany, że dowody wskazujące, że oskarżony jest sprawcą zdarzenia, są mocne.

- Same wyjaśnienia oskarżonego, w naszej ocenie, mijają się z pozostałym materiałem dowodowym. Nie tylko jeśli chodzi o monitoring - dodaje mecenas Mucha.

Wskazuje również, że podniesione zostaną zarzuty do opinii biegłego, zleconej przez prokuraturę. Według niej prędkość samochodu została oceniona na 60 km/h.

Inny biegły, którego wynajęła rodzina, oceniając to zdarzenie, stwierdził, że była ona zdecydowanie wyższa, nawet o 20 km/h.

- To, co naszym zdaniem budzi istotne wątpliwości, poza samą prędkością, to kwestia oceny, jaką dokonała prokuratura, jeśli chodzi o zachowanie oskarżonego. A mianowicie o przyjęcie, że nieumyślnie naruszył on reguły ostrożności - podaje mecenas. - Ten materiał dowodowy, który jest zgromadzony w sprawie, nawet w kontekście (...) tych pytań, które padły do świadków, i samego oskarżonego, naszym zdaniem nie budzi wątpliwości, że doszło do umyślnego naruszenia reguł ostrożności - zaznacza.

Mecenas przekazuje, że będzie wnosił o karę pozbawienia wolności.

Przypomnijmy, że w kwietniu tego roku Prokuratura Rejonowa Katowice-Południe wszczęła śledztwo w sprawie policjantów, którzy tego dnia przyjechali na miejsce potrącenia nastolatki. Mieli napisać w służbowej notatce, że dziewczynka "wbiegła na ulicę poza przejściem".

Wybrane dla Ciebie

Warszawa: Wypadek na Wisłostradzie. Sześcioro osób poszkodowanych
Warszawa: Wypadek na Wisłostradzie. Sześcioro osób poszkodowanych
Krotoszyn: IV Turniej Strzelecki Jednostek OSP
Krotoszyn: IV Turniej Strzelecki Jednostek OSP
Poddębice: Zakończył się remont elewacji zabytkowego kościoła
Poddębice: Zakończył się remont elewacji zabytkowego kościoła
Łódź: Druga edycja Targów Młodej Sztuki
Łódź: Druga edycja Targów Młodej Sztuki
Łódź: Siódme zakończenie sezonu motocyklowego
Łódź: Siódme zakończenie sezonu motocyklowego
Kielce: Wianek, welon i łzy. Koncert w Pałacyku Zielińskiego przeniósł kielczan w świat tradycji i pieśni weselnych zespołu Po Wsi Głosy
Kielce: Wianek, welon i łzy. Koncert w Pałacyku Zielińskiego przeniósł kielczan w świat tradycji i pieśni weselnych zespołu Po Wsi Głosy
Warszawa: Pożar altanki na ogródkach działkowych na Mokotowie
Warszawa: Pożar altanki na ogródkach działkowych na Mokotowie
Wólka Kożuchowska: Tragiczny wypadek na DK48. Nie żyje 59-letnia kobieta
Wólka Kożuchowska: Tragiczny wypadek na DK48. Nie żyje 59-letnia kobieta
Butik cyrkularny "stacja dobro". Tutaj kupisz przepiękne antyki i pozbędziesz się z domu niepotrzebnych rzeczy. Zobacz, co można tu kupić
Butik cyrkularny "stacja dobro". Tutaj kupisz przepiękne antyki i pozbędziesz się z domu niepotrzebnych rzeczy. Zobacz, co można tu kupić
To miał być wielki powrót kultowej serii skradanek. Pozostało po nim tylko kilka zwiastunów, niespełniona zapowiedź misji w Gdańsku i żal fanów serii IGI
To miał być wielki powrót kultowej serii skradanek. Pozostało po nim tylko kilka zwiastunów, niespełniona zapowiedź misji w Gdańsku i żal fanów serii IGI
Siedliska Sławęcińskie: Sroga kara dla recydywisty drogowego w bmw. Aż 7200 zł mandatu za prędkość i szyby. Nie przyjął go
Siedliska Sławęcińskie: Sroga kara dla recydywisty drogowego w bmw. Aż 7200 zł mandatu za prędkość i szyby. Nie przyjął go
Malbork: 80-lecie Sądu Rejonowego. Cyfryzacja w ramach ogólnopolskiego programu, pamiątkowe medale i... dzwonek z Mariankiem
Malbork: 80-lecie Sądu Rejonowego. Cyfryzacja w ramach ogólnopolskiego programu, pamiątkowe medale i... dzwonek z Mariankiem