Słowa mają wielką moc. Czy zdajemy sobie sprawę, że nienawistne komentarze w internecie mogą zamienić się w czyny na ulicach?
W tym artykule:
Kto pisze komentarze, w którym życzy innym śmierci?
Zaledwie parę tygodni temu czytałam komentarze dotyczące imprez masowych, które odbywały się w Gdańsku. Pojawiły się pod relacjami z nich życzenia utraty zdrowia i życia. Usuwaliśmy je, ale wciąż pojawiały się nowe. Nie były to odosobnione przypadki. Raczej setki niż kilkanaście.
Nie wszystko można zrzucić na trolle internetowe, czasami taki jad słowny wrzucali w internetową przestrzeń prawdziwi ludzie, których wiodą przykładne życie członków naszej społeczności. Czy jest to wynikiem frustracji, gniewu, strachu? A może czują się niewysłuchani, albo mają poczucie niesprawiedliwości? Nie wiem i nie zamierzam zgadywać, ani tego nie oceniam. Ale taka eskalacja mnie niepokoi.
Tak samo niepokoją „pieszczotliwe” komentarze typu „debilu, imbecylu, głupku”. Serio? Nie da się uniknąć tych wulgarnych wstawek, aby powiedzieć drugiej osobie, że się z nią nie zgadzamy?
Świat nie składa się z NAS i OBCYCH
Myślicie, że tylko do internetu wpada owa ludzka frustracja? Bynajmniej. Rozlewa się już na nasze ulice, wkracza do komunikacji, słychać ją w klaksonach używanych przez kierowców, którzy stoją w korkach.
Elegancka pani ostatnio zaczepiła mnie w tramwaju i rzuciła: „Jak miło słyszeć wokół siebie polski język”. Tak, w komunikacji i na ulicach ostatnimi laty rozbrzmiewają różne języki, bo taki jest świat. I tak, w Polsce czuć tę narastającą niechęć do OBCYCH.
Tylko że świat nie składa się z NAS i OBCYCH. Jest nieco bardziej skomplikowany. Ludzie są różni: dobrzy albo źli, roszczeniowi i hojni, pracowici i leniwi, kulturalni mniej lub bardziej, przemądrzali albo skromni. A do tego mają różne poglądy polityczne, światopogląd, orientację, a w końcu narodowość.
Czasem mam wrażenie, że nikomu już nie zależy, abyśmy próbowali - mimo różnic - się dogadywać. Dużo łatwiej nas nakręcić, abyśmy z powodu tych różnic zaczęli się nienawidzić. Tylko… Czy zdajemy sobie sprawę, do czego to może doprowadzić?
Ludzie są różni, ale łączy nas potrzeba spokoju
Że np. słowa w internecie, mogą zamienić się w czyny na ulicach? Bo słowa mają moc i nie jest to teraz pop-psychologiczny slogan. One naprawdę mają moc, bo wpływają na nasz nastrój, emocje, a w końcu na działanie. Czas ochłonąć. Naprawdę, świat przeżyje kolejny dzień bez porcji nienawiści, a nawet wyjdzie mu to na zdrowie. Nam zresztą tym bardziej. Zwłaszcza że musimy się mierzyć z wyzwaniami, które ów świat nam funduje.
Kto wie, czego możemy się po nim spodziewać i każdy myślący człowiek czuje lęk, czy ochroni siebie i bliskich. Na to, co się dzieje, często nie mamy wpływu. Na to, co robimy, trochę mamy. Dlatego zafundujmy sobie chwile spokoju: z bliskimi, z naturą, przyjaciółmi. Z rzeczami, które wlewają nam trochę spokoju do serc.
Bo potrzeba spokoju łączy nas wszystkich.