Śmierć Berii. Jak zginął szef NKWD?
Przez dekady siał terror i eliminował swoich przeciwników. Gdy przyszło mu umrzeć, zniknął bez śladu – żadnego grobu, żadnej pamięci. Jak wyglądały ostatnie chwile Ławrientija Berii, szefa NKWD?
Droga Berii na szczyt
Ławrientij Beria urodził się 29 marca 1899 roku we wsi Mercheuli w Abchazji, należącej wówczas do części Imperium Rosyjskiego. Jego matka, Marta Dżakeli, była głęboko religijną kobietą, wywodzącą się z gruzińskiej szlachty. Ojciec, Pawieł Beria, był natomiast posiadaczem ziemskim w okręgu suchumskim.
Młody Ławrientij uczęszczał do szkoły technicznej w Suchumi, a następnie studiował architekturę na Politechnice w Baku. Już w młodości wykazywał się sprytem i ambicją, co pozwoliło mu szybko piąć się po szczeblach kariery.
W wieku 20 lat rozpoczął pracę w służbach bezpieczeństwa Azerbejdżańskiej Republiki Demokratycznej. Po przejęciu Baku przez Armię Czerwoną (1920) został włączony do Czeki, bolszewickiej tajnej policji. W latach 1922–1924 pełnił funkcję zastępcy przewodniczącego gruzińskiego OGPU (następcy Czeki), gdzie zasłynął brutalnym tłumieniem powstań narodowych, co doprowadziło do egzekucji tysięcy ludzi.
W 1938 roku, czyli w szczytowym okresie wielkiej czystki, Berię mianowano ludowym komisarzem spraw wewnętrznych ZSRR. Jego nominacja oznaczała wprawdzie koniec najkrwawszego etapu represji, jednakże nie zakończyła terroru. Beria kontynuował bowiem politykę eliminacji "wrogów ludu", choć w bardziej selektywny sposób.
Ławrientij Beria na kolanach
5 marca 1953 roku, kiedy zmarł Józef Stalin, rozpoczęła się walka o władzę na szczytach sowieckiego kierownictwa. Beria jako szef aparatu bezpieczeństwa był jednym z głównych pretendentów do przejęcia kontroli nad imperium. Jego pozycja była silna, a ambicje nieograniczone.
Ławrientij Beria do końca wierzył, że nikt nie odważy się rzucić mu wyzwania. Był święcie przekonany o tym, że jest panem sytuacji z uwagi na to, że miał pod sobą służby specjalne, sieć agentów i lojalnych ludzi w aparacie władzy. Nie spodziewał się natomiast tego, że jego przeciwnicy zgromadzili wokół siebie sojuszników gotowych zaryzykować wszystko, by go obalić.
26 czerwca 1953 roku odbyło się posiedzenie Prezydium Komitetu Centralnego KPZR, na którym Beria miał wziąć udział jak jako jeden z najważniejszych ludzi w państwie. Kiedy pojawił się w sali, nic nie wskazywało na nadchodzący przewrót. Siedział pewny siebie, jak zawsze. Chwilę później Nikita Chruszczow rozpoczął niespodziewany atak. Beria został oskarżony o spisek, zdradę i szpiegostwo. Był oszołomiony. Nie miał przy sobie ochrony, nie mógł wezwać swoich ludzi.
W sali znajdował się jednak Gieorgij Żukow, jeden z najwybitniejszych marszałków ZSRR, który dostał rozkaz aresztowania Berii. Według jednej z wersji wydarzeń to on osobiście podszedł do niego i wyciągnął broń. W tym momencie Beria zrozumiał, że to koniec. Zaczął błagać o litość, wołał, że to pomyłka. Krzyczał, że wszystko wyjaśni, że nigdy nie zdradził Związku Radzieckiego.
Zamiana ról
Do sali weszli uzbrojeni żołnierze i wyprowadzili Berię. Przewieziono go do specjalnie przygotowanego miejsca odosobnienia. Przez kilka miesięcy przebywał w areszcie wojskowym, całkowicie odcięty od świata.
Przesłuchania były brutalne. Ten sam Beria, który przez lata sam decydował o losie innych, teraz stał się ofiarą własnego systemu. Żadna z jego dawnych metod nie mogła mu już pomóc. Jego dawni towarzysze z KPZR uznali go za wroga, którego trzeba jak najszybciej się pozbyć.
Proces odbył się za zamkniętymi drzwiami między 18 a 23 grudnia 1953 roku. Nie miał szansy na obronę. Wyrok zapadł błyskawicznie: kara śmierci za zdradę, działalność wywrotową i nadużycia władzy. Był to w rzeczywistości pokazowy sąd kapturowy, albowiem jego los został przesądzony już w momencie aresztowania.
Różne wersje śmierci. Jak naprawdę umarł Beria?
Egzekucja Ławrientija Berii była jednym z najbardziej tajemniczych wydarzeń w historii ZSRR. Oficjalna wersja mówi, że 23 grudnia 1953 roku został zastrzelony przez generała Pawła Batickiego w specjalnym pomieszczeniu w budynku sztabu Moskiewskiego Okręgu Wojskowego. Został rozebrany do bielizny, zakneblowany, by nie mógł krzyczeć, a następnie strzałem w głowę pozbawiony życia. Miał umrzeć jak zwykły przestępca – bez świadków, bez honoru, bez pogrzebu.
Według innej natomiast teorii Beria w ogóle nie dotrwał do procesu i został zamordowany znacznie wcześniej, tzn. już w dniu aresztowania. Zwolennicy tej wersji twierdzą, że gdy żołnierze wyciągnęli go z sali posiedzeń, natychmiast go rozstrzelano. Wersję tę popierał między innymi jego syn, Sergo Beria. Twierdził on, że władze sfingowały późniejszy proces, by ukryć fakt, że Berię zlikwidowano bez formalnego sądu.
Jeszcze inna relacja pochodzi od Swietłany Alliłujewej, córki Stalina, która twierdziła, że Berię zamordowano w jego własnym domu, wkrótce po aresztowaniu, a cały późniejszy spektakl został zainscenizowany dla potrzeb propagandowych.
Inne, bardziej drastyczne wersje sugerują, że Beria umierał w niewyobrażalnym strachu i upokorzeniu. Marszałek Żukow spekulował, że w ostatnich chwilach życia Beria był tak przerażony, że błagał o litość, szlochał i stracił kontrolę nad własnym ciałem. Miał mdleć, a nawet oddać mocz i kał w spodnie. Ta wersja, jeśli jest prawdziwa, ukazywałaby go jako człowieka, który przez lata był katem, a w ostatnich minutach życia stał się ofiarą swojego własnego systemu.
Po egzekucji ciało Berii zostało natychmiast spalone, a jego prochy rozsypane w nieznanym miejscu. Nie było żadnego grobu, żadnego śladu, który mógłby stać się miejscem pamięci lub symbolem. Władze ZSRR zrobiły wszystko, by po nim nie pozostał nawet najmniejszy ślad.