Małopolskie: Sokół wraca nad Tatry. TOPR znów lata własną maszyną

Po kilku dniach w hangarze, śmigłowiec ratowniczy TOPR ponownie pełni dyżur w Tatrach.

- Wczoraj zakończyliśmy doroczny przegląd, a dyżur naszego śmigłowca już się rozpoczął - potwierdza naczelnik TOPR Jan Krzysztof.

We wtorek ratownicy wykonali serię próbnych przelotów nad Podhalem, sprawdzając działanie wszystkich podzespołów. Dopiero po pozytywnej ocenie testów Sokół mógł wrócić na swoje miejsce w gotowości do akcji ratunkowych.

Choć procedury serwisowe przechodzą wyspecjalizowane zespoły, każdy element ma ściśle określoną żywotność.

- To wynik przepisów lotniczych. Każdy podzespół ma swoje limity związane z czasem użytkowania czy liczbą godzin nalotu" - tłumaczy naczelnik.

Tegoroczny przegląd nie przyniósł żadnych niespodzianek, a wszystkie kontrole odbyły się zgodnie z planem.

- Cieszymy się, że śmigłowiec jest gotowy do pracy - dodaje Krzysztof.

Obecne czynności to coroczny obowiązek, ale przed Sokołem stoją dużo większe wyzwania.

- W najbliższych latach czeka nas duży remont, wykonywany co dziesięć lat lub 1500 godzin nalotu - wyjaśnia naczelnik TOPR.

Pierwszy etap zaplanowano na 2026 rok, a w 2027 maszynę czeka kilkumiesięczny przestój, prawdopodobnie nawet trzymiesięczny. Ratownicy liczą, że tak jak podczas tegorocznego przeglądu, w tym czasie dyżur zabezpieczy śmigłowiec wojskowy.

Rozpoczynające się za dwa lata duże prace serwisowe będą prawdopodobnie ostatnimi tak poważnymi działaniami przy Soko­le.

- To będzie pewnie jego ostatni tak duży przegląd - przyznaje Krzysztof.

TOPR już przygotowuje się do zakupu następcy. Procedury i analizy rynku trwają, a ratownicy są w kontakcie z MSWiA i MON.

- Liczymy, że w 2030 roku nowy śmigłowiec pojawi się w Zakopanem. Przez pewien czas oba będą musiały funkcjonować równolegle, żebyśmy mogli płynnie przejść na nową platformę" - dodaje.