Sopot: Międzynarodowe gwiazdy, które wystąpiły. Whitney Houston, Elton John i inne legendy. Skandale, anegdoty, zdjęcia
Whitney Houston w Sopocie - wielkie rozczarowanie 1999 roku
Whitney Houston wystąpiła w Polsce tylko raz - w ramach trasy koncertowej promującej album "My Love Is Your Love".
Koncert, na który czekały miliony Polaków odbył się 22 sierpnia 1999 roku podczas Sopot Festivalu. Koniec lat 90. to czas, w którym piosenkarka wciąż była u szczytu popularności - nic więc dziwnego, że wieści o jej przyjeździe do Sopotu wprawiły fanów w prawdziwą euforię.
Oczekiwania były ogromne, jednak rzeczywistość okazała się być daleka od wyobrażeń Polaków spragnionych spektakularnego, "zachodniego" show.
Whitney Houston w Sopocie. Co poszło nie tak?
Końcówka sierpnia, a więc sam szczyt lata. Jak jednak wiadomo, pogoda nad polskim morzem bywa kapryśna. Tak też było tego dnia - Sopot przywitał amerykańską gwiazdę deszczem, wiatrem i temperaturą wynoszącą zaledwie 12 stopni Celsjusza.
Jeszcze przed wieczornym występem Whitney odebrała Złotą Płytę za krążek "My Love Is Your Love" z rąk Jolanty Kwaśniewskiej i Jacka Karnowskiego, prezydenta Sopotu. Później przyszedł czas na koncert...
Whitney kontra sopocka bryza
Niska temperatura na tyle zaskoczyła amerykańską diwę, że tuż przed występem zażądała, aby na scenie pojawiły się dmuchawy ocieplające powietrze. Trudności organizacyjne wynikające z tej prośby sprawiły, że Houston wyszła na scenę spóźniona o ponad godzinę.
Mimo spełnienia wszelkich warunków, Whitney ukazała się publiczności ubrana w futro, golf, płaszcz, rękawiczki i szalik (temperatura na scenie wynosiła ponad 18 stopni).
Fani, którzy byli na niesławnym koncercie wspominają, że:
- artystka stale demonstrowała, że jest jej zimno
- nie zaśpiewała swoich największych przebojów
- zeszła ze sceny, kiedy jej chórki wciąż kończyły ostatnią piosenkę
- zabrała na scenę swoją córkę (również od stóp do głów ubraną w zimowe ubrania), co jednych rozczuliło, a w innych wywołało dyskomfort
- nie pojawiła się na konferencji prasowej, by odlecieć wcześniejszym samolotem.
Elton John w Sopocie. Show na miarę półtora miliona dolarów?
W 2006 roku Bursztynowego Słowika w Sopocie odebrał Elton John. Jak wówczas głosiła kuluarowa plotka, jego gaża miała wynosić... półtora miliona dolarów. Zdaje się jednak, że Brytyjczyk był tego wart.
W przeciwieństwie do niesławnego występu Whitney Houston, Elton John pozostawił sopocką publiczność zachwyconą rozmachem i nieposkromioną energią, którą emanował wówczas 60-latek. Na widowni nie zabrakło rzecz jasna rodzimych VIP-ów, a jeden z nich dołączył nawet do Eltona na scenie. Mowa o... Lechu Wałęsie.
- Jeszcze żadna gwiazda w Operze Leśnej do tej pory nie była tak chroniona jak Elton - czytamy na stronie Gdańsk Nasze Miasto - Nawet Whitney Houston, którą się przywołuje na każdą okazję, nie przebiła brytyjskiego gwiazdora. Eltona cichutko przewieziono do opery, w sobotę po godz. 17. Od razu trafił do garderoby, w której przesiedział aż do koncertu.
Bonnie Tyler w Sopocie. "Niech już lepiej nie śpiewa"
Bonnie Tyler, autorka hitu "Total Eclipse of the Heart", wystąpiła na Sopot Festival dwukrotnie. Po raz pierwszy w 1986 roku, a później dopiero w 2019 roku. Oba występy nie obyły się bez wpadek.
W 1986 roku koncert prowadzili Tomasz Raczek i Grażyna Torbicka. Okazało się, że Bonnie Tyler i Grażyna Torbicka mają na sobie tę samą kreację. Tomasz Raczek skomentował drobną wpadkę ze sceny:
- Nie wiem, czy państwo zauważyli, ale Grażyna Torbicka specjalnie na tę okazję ubrała taką sama sukienkę jak Bonnie Tyler.
Nie zorientował się jednak, że w tym czasie dziennikarka zdążyła już się przebrać.
Na sopocki festiwal Bonnie wróciła 33 lata później. Niestety czas nie oszczędził strun głosowych artystki, a internauci nie zostawili na niej suchej nitki.
- "Tego się nie da słuchać. Porażka"
- "Czemu Bonnie jeszcze śpiewa? Nie lepiej pozostać w pamięci słuchacza z lat swojej świetności? Uszy więdną"
- "Bonnie Tyler niech już nie śpiewa. Taki fałsz, że masakra"
The Scorpions w Sopocie. Legendy rocka z... polskim basistą
Gwiazdą Sopot Festivalu w 2005 roku był zespół Scorpions. Co ciekawe, niedługo wcześniej w skład zespołu wszedł polski basista - pochodzący z Krakowa Paweł Mąciwoda.
Na tym jednak nie koniec zaskoczeń - swój wielki przebój "Wind of change" wokalista wykonał w duecie z Grzegorzem Markowskim.