Spacer na zwierzyniecką Piaseczną Górę. Piękno przyrody, drapieżniki i stare legendy
Po wydmie, w kierunku stawów „Echo”
Ścieżka na Piaseczną Górę to jeden z najładniejszych i najciekawszych szlaków w okolicach Zwierzyńca. Znajduje się na terenie Roztoczańskiego Parku Narodowego. Jest malowniczy, znakomity na rodzinne spacery oraz nordic walking. Wędrówka tym szlakiem trwa około 2,5 godziny. Można nim np. wyruszyć z popularnego „Zwierzyńczyka” (obok znajduje się m.in. duży parking) w kierunku stawów „Echo”.
Prowadzi przez bór sosnowy oraz częściowo: łęg jesionowo-olszowy, wzdłuż doliny rzeki Świerszcz. Ten szlak jest ciekawy z wielu względów. Wędrujemy nim po jednej z największych i najwyższych wydm na terenie Roztoczańskiego Parku Narodowego. Ta okazała wydma ma ponad 15 metrów wysokości. Powstała u schyłku epoki lodowcowej: kilkanaście tysięcy lat temu.
Obok wydmy (w dole doliny) płynie rzeka Świerszcz, który wypływa z dużego torfowiska o nazwie Międzyrzeki. Zasila on kilka stawów m.in.: Florianiecki, Czarny, „Echo”, a dalej „Zwierzyńczyk” oraz staw kościelny w Zwierzyńcu.
Dolina Świerszcza zachowała swój naturalny, pierwotny charakter. Rosną tam głównie olchy. Jej część stanowi Ostoja Konika Polskiego.
Kraina orlika krzykliwego
Dalej mijamy piękne, popularne Stawy „Echo” (z rozległą plażą) i wędrujemy w kierunku Pomnika Pamięci Poległych Leśników. Tam na skrzyżowaniu dróg nie skręcamy w lewo (na Bukową Górę), ani w prawo (w kierunku Zwierzyńca), ale idziemy prosto, aż na Piaseczną Górę.
Po niewielkiej wspinaczce dotrzemy w ten sposób na miejsce: do punktu widokowego. Znajdują się tam tablice informacyjne, drewniana ławka, a na pobliskim, rozłożystym buku zobaczymy niewielką, ładną kapliczkę. Ten zakątek jest według leśników ważną, niesamowitą „wyspą różnorodności” pośród gęstych, roztoczańskich lasów. Dlaczego?
„Zamieszkują ją zwierzęta i rośliny z lasami niepowiązane” – czytamy na jednej z tablic ustawionych przy szlaku. „Są jednocześnie miejscami w rozległych kompleksach (leśnych) na których wiele leśnych gatunków zwierząt może zdobywać pożywienie. Gniazdujący w roztoczańskich jedlinach orlik krzykliwy, aby był w stanie wyżywić swoje młode, musi mieć przestrzeń, w której krążąc i zawisając, wypatruje drobne gryzonie. Nierzadko też spaceruje w niezbyt wysokiej roślinności i z gęstwy traw wyłuskuje owady”.
Można tam także spotkać bardzo ciekawe i rzadkie zwierzęta.
Arena relacji: pomiędzy drapieżnikami i ich ofiarami
„Skryte zwykle rysie, stanowiące osobliwość faunistyczną Polski, również wykorzystują te śródleśne wyspy jako miejsce łowów. Czając się w ziołoroślach łąk i ugorów, czy w zakrzewieniach skrajów lasów, skutecznie polują na liczne sarny lub zające” – czytamy dalej w informacji przygotowanej przez roztoczańskich przyrodników. „Otwarte śródleśne przestrzenie to nie tylko arena relacji pomiędzy drapieżnikami i ich ofiarami. To kwietne łąki, które skupiają rośliny ciepłolubnych muraw i widnych skrajów lasów. To miejsca życia jaszczurek i zagrożonych węży. To wreszcie miejsce rozrodu wielu gatunków ptaków”.
Na Piasecznej Górze można spotkać sarny, jelenie czy ryjówki. Mieszkają tutaj także gąsiorki, lereki, trznadle, pokląskwy i wiele innych ptaków. Nie tylko. Podczas kwitnienia łąk zobaczymy tam także m.in. tysiące pięknych motyli. Ten cały, nieleśny ekosystem ma dla Roztoczańskiego Parku Narodowego ogromne znaczenie. Dlatego w celu zachowania tego bogactwa gatunkowego łąka jest systematycznie koszona. W innym przypadku przejęłyby ją drzewa i krzewy.
Z tym malowniczym, roztoczańskim miejscem związana jest także piękna legenda. Warto ją przypomnieć.
Zjawy na Piasecznej Górze
Major Edward Nyary był węgierskim hrabią (urodził się w 1829 r.), absolwentem Akademii Wojskowej w Wiedniu. Walczył m.in. w powstaniu węgierskim (1848-1849) pod dowództwem gen. Józefa Bema oraz w wojnie krymskiej, gdzie dosłużył się stopnia majora. Przejmował się losem Polaków, którzy jęczeli pod rosyjskim butem.
Wiosną 1863 r. Nyary przyjechał do naszego kraju. Po pewnym czasie przyłączył się do oddziału powstańczego Marcina „Lelewela” Borelowskiego. Niestety, podczas bitwy pod Panasówką został ciężko ranny. Trafił do lazaretu urządzonego w zwierzynieckiej oberży (pod opieką Rozalii Sierkowskiej, dzierżawczyni folwarku w Kosobudach oraz innych kobiet było tam wielu rannych powstańców).
Tak ostatnie chwile tego dzielnego człowieka opisywała Halina Matławska w książce pt. „Lasy nasze fortece”. „Z kolana wyjęto mu już kulę, ale rozległą ranę brzucha można było tylko obandażować” – czytamy w tej publikacji. „Nyary umierał przytomnie. Dysponował go na śmierć wojskowy kapelan i obrządek ten był nieco dłuższy, bowiem umierający żołnierz życzył sobie odejść jako katolik (wcześniej był ewangelikiem), w wierze którą wyznawali bracia z przybranej ojczyzny, i wybranka serca, narzeczona – Polka”.
To był 4 września 1863 r. godzina piąta rano. „Otoczyli go kołem najbliżsi, towarzysze. Eljen Lengyeloszàg! – Niech żyje Polska – usłyszano ostatnie słowa” – czytamy w książce Haliny Matławskiej. „Żegnali go wszyscy węgierscy huzarzy, wspominali wojenną drogę swojego przywódcy”.
Major został pochowany w oddzielnej mogile na zwierzynieckim cmentarzu powstańczym w Zwierzyńcu (przy ul. Biłgorajskiej). Stanął tam pomnik poświęcony temu bohaterowi dwóch narodów. Pozostała po mim także piękna legenda.
Podobno wędrowcy, którzy o północy zapuszczą się w okolice zwierzynieckiej Piasecznej Góry, mogą zobaczyć zjawy pędzących zboczem węgierskich huzarów. Na ich czele mknie major Edward Nyary w białym płaszczu. Szarża odbywa się w ciszy.
Słychać jedynie szumiący, zwierzyniecki, wspaniały las... Edward Słoniewski, regionalista i zasłużony przewodnik prostuje jednak tę barwną, malowniczą opowieść.
To byli powstańcy listopadowi, nie styczniowi!
- Pod Piaseczną Górą pojawiają się zjawy powstańców listopadowych a nie styczniowych – zapewniał nas jakiś czas temu. - Powstańcy po opuszczeniu Twierdzy Zamość udali się w Wielkanoc 1831 r. do Zwierzyńca. Tam odpoczywali. Niestety wielu zmarło na zakaźną chorobę. Zostali pochowani w lesie pod Piaseczną Górą. W latach 20-tych ub. wieku ekshumowano ich i przeniesiono na cmentarz wojskowy. O tym opowiadała mi moja ciocia, która była świadkiem tego wydarzenia jako młoda dziewczyna. Ślady cmentarza są do dzisiaj widoczne. Niegdyś w pobliżu pod starą jodłą stał drewniany krzyż. Pamiętam go z lat 60. Został jednak upamiętniony na jednym ze zdjęć Aleksandry Wachniewskiej.
I dodaje: - Tam według opowieści mojego taty zawsze straszyło – mówi Edward Słoniewski - Może pan będzie się śmiał, ale na wiosnę jak szedłem na Piaseczną Górę, to w pobliżu było słychać jakiś gwar, niby dzieci i pokrzykiwania dorosłych. Z wrażenia tego nie nagrałem. I teraz żałuję.
W drodze powrotnej ze wzniesienia możemy pójść (w dół) ścieżką wiodącą pięknym borem sosnowym. Tamtędy dotrzemy do Zwierzyńca.