Spór o działki pod Proszowicami. Skończy się odszkodowaniami?
O sprawie pisaliśmy już kilkakrotnie. Przypomnijmy, że gmina Proszowice, przygotowując założenia planu miejscowego zagospodarowania przestrzennego, wyłączyła z możliwości zabudowy pas gruntu, położony w rejonie ronda, stanowiącego skrzyżowanie obwodnicy miasta w drogą wojewódzką nr 775. Powodem była chęć zabezpieczenia terenu, na którym w przyszłości mogłoby powstać dodatkowe koryto Szreniawy. To zaś miałoby chronić najniżej położoną część miasta przed powodziami.
Tymczasem właściciele działek (w sumie około 12 hektarów), które zostały objęte ograniczeniem, mieli wobec swoich nieruchomości plany inwestycyjne. Chcieli na nich budować punkty usługowe i handlowe, co w tej chwili jest niemożliwe. Dlatego chcą, by samorząd wycofał się ze swoich decyzji i tym samym umożliwił realizację ich zamierzeń.
Agnieszka Żulewska o swoich rolach i serialu "Na Wspólnej". Jest szansa, że do niego powróci?
W poniedziałek w UGiM w Proszowicach doszło do spotkania obu stron. Nie padło na nim zbyt wiele nowych argumentów. Właściciele gruntów zarzucali władzom gminy, że te zablokowały im możliwość inwestowania bez konsultacji z właścicielami. Podkreślali, że wiele działek sąsiednich w tym miejscu zostało już zabudowanych i jest na nich prowadzona działalność gospodarcza. Zwracali przy tym uwagę, że niektórzy z inwestorów otrzymali pozwolenia na budowę całkiem niedawno. Tymczasem oni zostali w swoim przekonaniu poszkodowani.
- Nie rozumiem, czym kieruje się gmina, że jedne osoby mogą na swoich działkach budować, a inne nie - mówiła w imieniu przedsiębiorców Kinga Grzyb.
Burmistrz Grzegorz Cichy argumentował kolei, że tereny, o który mowa, nigdy nie powinny zostać zabudowane, ale ze względu na brak planu zagospodarowania, samorząd nie mógł zabronić tego inwestorom. Dlatego ci, którzy zdążyli przed zmianą przepisów, postawili swoje obiekty. Przekonywał też, że właściciele gruntów kupowali swoje działki jako łąki, a nie tereny inwestycyjne, nie mogą zatem mówić, że zostali pozbawieni możliwości inwestowania.
Po raz kolejny pojawiła się też kwestia realnych możliwości zbudowania nowego koryta Szreniawy. Koszty inwestycji nie są wprawdzie dokładne znane, ale pojawiają się głosy, mówiące o kwotach od kilkudziesięciu do 200 milionów złotych. Zdaniem Konrada Skóry gmina blokuje rozwój gospodarczy w imię inwestycji, która powstanie za wiele lat albo nigdy.
- Nie pozwolimy dać się okraść w białych rękawiczkach - przekonywał.
Z kolei burmistrz Cichy tłumaczy, że Wody Polskie - jako instytucja odpowiedzialna za rzekę Szreniawę - mogą w przyszłości skorzystać ze środków m. in. Banku Światowego, który posiada fundusze na tego typu inwestycje.
- Jednak, aby tak się stało, musi być zabezpieczony odpowiedni teren. I my to właśnie chcemy zrobić - przekonuje.
Generalnie spotkanie nie przyniosło znaczącego zbliżenia stanowisk obu stron. Być może niewielkim krokiem do przodu jest propozycja ewentualnej zamiany terenów w rejonie ronda, na inne grunty położone w gminie Proszowice. Burmistrz Cichy przyznał wprawdzie, że gmina nie posiada 12 hektarów terenu, który mogłaby zaoferować przedsiębiorcom w zamian, ale nie wyklucza indywidualnych rozmów z właścicielami działek.
Z kolei Zbigniew Kotlarz, kierownik Wydziału Inwestycji UGiM w Proszowicach i pomysłodawca budowy dodatkowego koryta Szreniawy zasugerował, że jeżeli przedsiębiorcy nie zgadzają się z zapisami planu zagospodarowania przestrzennego, mogą wystąpić na drogę sądową i ubiegać się o ewentualne odszkodowanie. Takiego rozwiązania nie wyklucza też reprezentujący interesy właścicieli terenu mecenas Jan Znamiec.
- W tej sprawie wiele się może jeszcze wydarzyć. Na pewno należy wyważyć interesy właścicieli terenu i interesy ogółu. O pewnych sprawach będzie decydowała Rada Gminy i nie wiemy na dzisiaj jaki będzie rozkład głosów. Przyjęta uchwała będzie też podlegała nadzorowi ze strony wojewody, a w dalszej kolejności sądu administracyjnego. Dlatego jeszcze długa droga przed nami. A co do interesu prywatnych właścicieli to są przepisy, które je zabezpieczają i dlatego należy się spodziewać roszczeń odszkodowawczych z ich strony - zapowiada.