System na granicy wytrzymałości. Nauczyciele łatają dziury w statystykach
Statystyki dają nadzieję. Ale złudną
Z danych kuratoriów oświaty wynika, że w ostatnim tygodniu sierpnia liczba wakatów nauczycielskich spadła do około 13 tysięcy. To zaledwie 2 procent wszystkich etatów w oświacie. Jeszcze kilka lat temu ta liczba była niemal trzykrotnie wyższa.
Według najnowszych zestawień największe braki wciąż występują w województwie lubelskim, gdzie nieobsadzone stanowiska sięgają niemal 3 procent. W innych regionach waha się to między 1,5 a 2,5 procent. Pozornie można więc mówić o poprawie.
Nadgodziny zamiast nowych kadr
Jednak wielu ekspertów podchodzi do tych danych z dużą rezerwą. Choć liczba ofert pracy spada, w praktyce oznacza to często nie tyle zatrudnienie nowych nauczycieli, co rozdzielanie obowiązków między obecnych pracowników.
- Statystycznie liczby wyglądają dobrze, ale nie zapominajmy, że nauczyciele od lat są przyzwyczajani do pracy ponad normę. Nadgodziny przestały być wyjątkową szansą na dorobienie, a stały się niepisanym standardem funkcjonowania wielu szkół - komentuje Dorota Żuchowicz, doradczyni edukacyjna i współzałożycielka Forum Wiedzy i Edukacji.
Jak dodaje, takie rozwiązania mogą tymczasowo łagodzić skutki braków kadrowych, ale w dłuższej perspektywie prowadzą do wypalenia zawodowego, obniżenia jakości nauczania i zniechęcenia młodych ludzi do pracy w zawodzie.
System na granicy wytrzymałości
W wielu szkołach o ciągłości nauczania decydują dziś nie rekrutacje, a nadgodziny i powroty nauczycieli z emerytury. To rozwiązania, które - choć skuteczne tu i teraz - nie budują trwałego systemu.
- Podwyżki na pewno były konieczne i dla wielu nauczycieli realnie poprawiły sytuację. Dziś mając 1,5 etatu i będąc nauczycielem mianowanym lub dyplomowanym z dłuższym stażem ma się szansę zarobić nawet więcej niż tzw. średnia krajowa. Niestety, sytuacja finansowa dla nowych nauczycieli jest już daleka od optymizmu. Potrzebujemy także zmian systemowych, odciążenia administracyjnego i realnego wsparcia rozwoju zawodowego - zaznacza Dorota Żuchowicz.
Eksperci apelują, by nie ograniczać debaty o sytuacji kadrowej wyłącznie do analizowania statystyk. Liczy się nie tylko liczba ogłoszeń, ale też jakość pracy, rotacja kadry i realne możliwości rozwoju zawodowego.