Szczecin: Trashmageddon, czyli sprzątanie motocrossu
Tegoroczny Trashmageddon odbył się na terenie dawnego toru motocrossowego w Szczecinie (przy al. Wojska Polskiego). Na tym stosunkowo niewielkim terenie 50 uczestników zawodów przez trzy godziny zebrało kilka ton odpadów - przeważnie opon, które kiedyś wytyczały tor jazdy. Ale nie tylko. Zawodnicy zebrali również dziesiątki worków innych śmieci.
- Co roku organizujemy Trashmageddon w miejscach opuszczonych, zapomnianych przez świat - mówi Krzysztof Sowa ze Stowarzyszenia "Wywrotka", organizator Trashmageddonu. - Przypomnę, że w ubiegłym roku odbył się w Policach, gdzie zebraliśmy ponad 13 ton śmieci zalegających od półwieku wybrany przez nas teren.
Choć w tym roku obszar wyznaczony do posprzątania nie był duży, to jednak (jak przyznają sami zawodnicy) bardzo trudny - z mnóstwem stromych, piaszczystych pagórków zarośniętych drzewami tworzącymi już gęste zarośla.
- Poza tym, część opon jest wkopana w ziemię - twierdzi Krzysztof Sowa. - Ich wyjęcie nierzadko sprawia wiele problemów.
O co chodzi w Trashmageddonie? Aby w ciągu określonego czasu (3 godziny) zebrać jak najwięcej śmieci - wszystkie są skrupulatnie ważone. Wygra ten, kto zbierze najwięcej kilogramów odpadów. Zwycięzcy (w kategorii kobiet i mężczyzn) w nagrodę otrzymają nowiutkiego fiata grande na weekend. Będą też mogli popłynąć promem do Skandynawii. Zdobywcy drugiego miejsca spędzą weekend w jednym z hoteli w Kołobrzegu a jeśli będą chcieli skoczą na linie z komina Wiskordu. Dwoje zawodników, którzy zajmą trzecie miejsca, spędzą weekend w apartamencie w Świnoujściu.
Po zawodach zebrane przez zawodników śmieci odbierze Remondis (firma zajmująca się zbiórką i przetwarzaniem odpadów). Opony zostaną poddane recyklingowi. Pozostałe śmieci trafią do sortowni, gdzie część z nich zostanie skierowana do przetworzenia a część trafi do ekogeneratora.