Szkoła nie uczy mówić. Choć wszystko inne tak naprawdę da się już zastąpić
Uczeń nie ma dywagować, tylko opanować
Szkoła, jaką znamy, wciąż działa w trybie „egzaminacyjnym”: w ciszy, w pojedynkę, według schematu. Uczeń ma opanować materiał, odtworzyć wiedzę i nie przeszkadzać. W tym modelu mówienie traktowane jest jak rozpraszacz, a nie kompetencja.
Trudno się dziwić, że jak zauważył brytyjski dziennikarz Simon Jenkins, „egzamin – jedyne zadanie, któremu szkoła podporządkowuje niemal wszystko – odbywa się w absolutnej ciszy. A przecież żaden dorosły zawód nie polega na odpowiadaniu na pytania z arkusza”.
Problem dotyczy nie tylko Wielkiej Brytanii. W Polsce również lekcje rzadko są przestrzenią prawdziwego dialogu. Wypowiedzi ustne, o ile w ogóle się pojawiają, bywają traktowane jako narzędzie oceny, a nie jako ćwiczenie myślenia.
Wspólne rozwiązywanie problemów, dyskusja w grupie, umiejętność kulturalnej polemiki – to wciąż rzadkość. A przecież, jak przypomina prof. Michael Rosen, język mówiony to „kręgosłup języka”: dzięki mowie budujemy relacje, dzielimy się doświadczeniem, uczestniczymy w świecie.
Umiejętność mówienia to umiejętność życia
Coraz więcej ekspertów i praktyków edukacyjnych zwraca uwagę, że brak kompetencji oratorskich i dialogicznych przekłada się na problemy z zatrudnieniem, samooceną, relacjami społecznymi. Pracodawcy na całym świecie – także w Polsce – podkreślają, że kandydatom brakuje „miękkich umiejętności”: autoprezentacji, pracy zespołowej, skutecznej komunikacji.
Równocześnie rosną wskaźniki depresji i lęku społecznego wśród młodzieży. Brak umiejętności werbalnego wyrażania siebie może być jednym z czynników pogłębiających te zjawiska.
W 2024 roku w Wielkiej Brytanii niezależna komisja ds. nauki mówienia – zaleciła, by kompetencje językowe mówione zyskały status równy czytaniu, pisaniu i liczeniu. Oracja miałaby stać się czwartym komponentem w edukacji (po czytaniu, pisaniu, artymetyce).
Lider brytyjskiej Partii Pracy Keir Starmer deklarował wtedy:
– To nie tylko umiejętność uczenia się, to umiejętność życia – potrzebna do przezwyciężania lęków, budowania relacji, rozumienia siebie.
I choć później wycofał się z tej obietnicy, w debacie publicznej padły słowa, których nie sposób już cofnąć.
Czas rozmawiać. Naprawdę rozmawiać
Czy polska szkoła gotowa jest na to, by nauka mówienia stała się także jej ważnym celem? By w klasie znalazło się miejsce nie tylko na test, ale i na prawdziwą dyskusję? W niektórych szkołach już się to dzieje – w debatach oksfordzkich, projektach edukacyjnych, zajęciach z retoryki i filozofii dla dzieci. Jednak wciąż są to wyjątki. System premiuje to, co da się zmierzyć, zliczyć i porównać – a rozmowy mierzyć się nie da. Przynajmniej nie tak łatwo.
Tymczasem dzieci i młodzież potrzebują dziś chyba najmniej wiedzy podręcznikowej, a przede wszystkim narzędzi do porozumiewania się – ze światem i ze sobą nawzajem. Jak piszą brytyjscy orędownicy oracji w liście otwartym do władz:
„W świecie gwałtownych przemian, sztucznej inteligencji i narastających nierówności umiejętność mówienia i słuchania jest potrzebna jak nigdy dotąd”.
Może więc najwyższy czas, by także w Polsce rozpocząć poważną rozmowę o... rozmowie.
Źródło: The Guardian