Szokujące informacje na temat Jacka Jaworka. Dotyczą jego ucieczki
Nowe dowody i życie w ukryciu Jacka Jaworka
Dziennik "Fakt" i TVN24 po dotarciu do aktu oskarżenia w sprawie Teresy D., ciotki Jacka Jaworka, ujawniają nowe, nieznane dotąd informacje dotyczące jego ucieczki i ukrywania się po potrójnym zabójstwie w Borowcach. Materiały rzucają nowe światło na sprawę, sugerując, że Jaworek miał znacznie większe wsparcie, niż sądzono, a jego kryjówka była niezwykle dobrze zorganizowana.
Zgodnie z doniesieniami "Faktu", śledczy odnaleźli nagranie na smartwatchu Jaworka, które nagrał rok przed samobójczą śmiercią. Na filmie mężczyzna, którego wygląd uległ drastycznej zmianie (miał białe włosy do ramion i długą brodę), wypowiada słowa:
"Jestem Jaworek. Dzisiaj mamy 22 marca. 2023 roku. Pogrzeb Kazika R. Zdziwko, co? Bywa i tak. Nara".
Głos i sposób mówienia, a zwłaszcza charakterystyczne pożegnanie "nara", zostały rozpoznane przez jego byłą żonę. Nagranie, dokonane w pokoju u ciotki, potwierdza, że Jaworek był świadomy, że jego przekaz może zostać kiedyś odnaleziony.
Jak wynika z ustaleń, o których pisze "Fakt", Jaworek dysponował kilkoma telefonami i smartwatchami należącymi do swojej ciotki. Miał również telefon jednej z ofiar.
Tajna kryjówka i tajemniczy pomocnicy
Według opisu z aktu oskarżenia, do którego dotarły media, kryjówka Jaworka była wyjątkowo przemyślana. Pokój był zamaskowany meblami i kotarami, a w pomieszczeniu gospodarczym Jaworek stworzył prowizoryczną siłownię oraz właz do piwnicy, służący jako dodatkowe miejsce do ukrycia. Miał też zapewnione wszystkie środki higieny osobistej, od golarek po alkomat.
Niepozorne miejsce, a jednak tak blisko centrum wydarzeń. Dom, w którym ukrywał się Jacek Jaworek, jest położony w samym sercu Dąbrowy Zielonej. Od Urzędu Gminy dzieli go zaledwie 50 metrów, do remizy strażackiej, w której organizowano policyjne poszukiwania, jest tylko 20 metrów, a do kościoła zaledwie 15 metrów.
Analiza akt sprawy rodzi nowe pytania. TVN24 zwraca uwagę, że w kryjówce Jaworka znaleziono przedmioty z domu w Borowcach, które po zbrodni zostały schowane w szopie. Ponieważ ani Jaworek, ani jego ciotka, nie posiadali prawa jazdy, pojawia się pytanie, kto mógł pomóc w transporcie tych rzeczy. Słowa Teresy D. wypowiedziane do jednego z krewnych, cytowane przez dziennikarzy TVN24, sugerują, że w sprawę mogło być zaangażowanych więcej osób: "ludzie jeszcze się boją i może za rok, dwa wyjdą kolejne rzeczy w tej sprawie, ktoś wreszcie zacznie mówić".
Zakończenie sprawy i proces Teresy D.
Sprawa Jaworka została umorzona po tym, jak 19 lipca ubiegłego roku popełnił samobójstwo. Użył tej samej broni, z której w lipcu 2021 roku zabił brata i jego rodzinę. Jego matce chrzestnej, Teresie D., grozi do pięciu lat więzienia za ukrywanie przestępcy. Jak donosi "Fakt", proces ma ruszyć w październiku, co ma być próbą ostatecznego wyjaśnienia wszystkich okoliczności tej makabrycznej zbrodni i ucieczki.