Tarnów: Miasto chciałoby zmienić na rondzie przebieg przejścia podziemnego
Są pieniądze i pozwolenia, ale budowa ronda wciąż nie ruszyła
Tarnów miał już gotowy projekt przebudowy jednego z najważniejszych skrzyżowań w mieście, który zakładał wykonanie w miejscu obecnego, tymczasowego - ronda stałego, turbinowego, z dwoma pasami ruchu, buspasem, oddzielnymi ciągami dla pieszych i rowerzystów, a także budowę nowoczesnego przejścia podziemnego na ulicy Sikorskiego - pomiędzy placem a ulicą Kościuszki, gdzie w ub. roku ustawiono sygnalizację świetlną.
Boli od samego patrzenia. Rower aż wyrzuciło w powietrze
Miasto rok temu dowiedziało się, że na przebudowę układu komunikacyjnego dostanie blisko 25 milionów złotych dofinansowania z Funduszy Europejskich dla Małopolski. Realizacja zadania utknęła jednak na etapie uzgodnień i przygotowań. Miasto straciło kontakt z projektantem (to ta sama osoba, która przygotowała projekt przebudowy ulicy Lwowskiej w rejonie wiaduktu), a przez to przedłużała się procedura związana z wydaniem przez wojewodę decyzji ZRiD, niezbędnej do wyłonienia wykonawcy i rozpoczęcia prac.
Przejście podziemne pod rondem bardziej potrzebne niż na Sikorskiego
Po tym, jak okazało się, że światła na przejściu dla pieszych rozwiązały problem korkującej się ulicy Sikorskiego i budowa przejścia podziemnego w tym miejscu jest już niepotrzebna pojawił się pomysł, aby zmodyfikować nieco pierwotny projekt i spróbować umieścić je w innym miejscu.
- Znamy już plany inwestorów dotyczące zabudowy terenów po dawnym Owintarze. Powstać ma tam nowe osiedle mieszkaniowe. Dlatego logiczne wydaje się, aby takim przejściem można było bezpiecznie dostać się od Owintaru i dworca kolejowego do placu Kościuszki - po drugiej stronie ronda, gdzie ruch pieszych jest i będzie największy. Trzecia odnoga wychodziłaby w rejonie kościoła misjonarzy - mówi Maciej Włodek, zastępca prezydenta Tarnowa.
Trwają właśnie rozmowy magistratu z urzędem marszałkowskim w sprawie modyfikacji projektu, który był podstawą do ubiegania się przez miasto o środki zewnętrzne.
- Jesteśmy na etapie analiz, jak daleko możemy posunąć się ze zmianą tego projektu, aby był on możliwy do zrealizowania w ramach dofinansowania. Nie jest to łatwe, gdyż możemy poruszać się jedynie w ramach tych decyzji, które już uzyskaliśmy, czyli ZRiD i związanych z pozyskanym finansowaniem - tłumaczy Maciej Włodek.
Jeżeli rozmowy zakończą się powodzeniem miasto na początku przyszłego roku wyłoni wykonawcę, którego zadaniem będzie nie tylko budowa ronda i przejścia podziemnego, ale również modyfikacja całego projektu. Na razie nie ma zagrożenia utraty unijnych środków, gdyż udało się wykonać aneksy do ustalonego wcześniej harmonogramu inwestycji, której realizacja mocno się opóźniła.
Czy Tarnów pójdzie drogą Rzeszowa i postawi na kładkę?
Internauci dziwią się temu, że miasto zamiast brnąć w budowę kosztowanych przejść podziemnych, którym grozi zalanie przez wody opadowe, a utrzymanie ich sporo kosztuje nie pomyślało o tym, aby wykonać kładkę nad drogą.
Jako przykład podają m.in. Rzeszów, gdzie w rejonie skrzyżowania al. Piłsudskiego z ul. Grunwaldzką powstał nad drogą okrągły deptak - nazywany też rondem dla pieszych, który nie tylko usprawnił komunikację, ale również stał się jedną z atrakcji miasta. Prowadzą na nią łagodne podejścia, ale są też windy.
- W przypadku Tarnowa na budowę takiej kładki, akurat w tym miejscu z pewnością nie zgodziłby się konserwator zabytków, gdyż zaburzałaby widok na centrum, ale również w drugą stronę. Poza tym inwestycje naziemne wymagają większej ilości miejsca na dodatkowe ciągi komunikacyjne. No i najważniejsza sprawa - trzeba byłoby od nowa starać się o ZRiD, byłoby to duża zmiana względem projektu, na który dostaliśmy dofinansowanie - komentuje Maciej Włodek.