Toruń: Poranek, który sparaliżował miasto. Policyjna akcja wywołała mieszane reakcje
Od godziny 6:00 do 9:00 funkcjonariusze z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Toruniu prowadzili wojewódzkie działania pod nazwą "Trzeźwy poranek". Akcja miała na celu wyeliminowanie pijanych za kierownicą oraz poprawę bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
W ciągu trzech godzin mundurowi skontrolowali trzeźwość 1520 osób. Wyniki były alarmujące - zatrzymano aż 10 kierowców, którzy prowadzili pod wpływem alkoholu. Pięciu z nich odpowie za przestępstwo, ponieważ według pomiarów mieli ponad pół promila alkoholu w organizmie. Kolejnych pięciu odpowie za wykroczenie.
Niechlubnym rekordzistą okazała się kobieta, która o godzinie 7.25 miała w organizmie 1,91 promila alkoholu. Mimo tak ekstremalnego stanu, zdecydowała się wsiąść za kierownicę fiata. Dzięki policyjnej kontroli nie kontynuowała swojej niebezpiecznej jazdy.
- Kierowca, który po alkoholu wsiada za kierownicę to realne zagrożenie dla każdej osoby, którą spotka na swojej trasie - przypominali policjanci. - Kontrole trzeźwości są koniecznością, szczególnie w sytuacji, kiedy widzimy skalę tego problemu na podstawie wyników naszych działań.
Toruń w komunikacyjnym paraliżu
Entuzjazm policyjnych statystyk przygasł jednak w obliczu komunikacyjnego paraliżu, jaki dotknął miasto. Rubinkowo, Szosa Lubicka, plac Daszyńskiego, most gen. Zawackiej - te i wiele innych kluczowych arterii miasta stanęło w gigantycznych korkach.
Kierowcy byli uwięzieni w samochodach przez długie godziny. Autobusy miejskie opóźniały się nawet o 60 minut, co miało wpływ na tysiące pasażerów. Kontrolowani byli nie tylko kierowcy samochodów, ale nawet rowerzyści.
Konsekwencje utrudnień dotknęły praktycznie wszystkich mieszkańców. Opóźnienia w otwarciu przychodni, sklepów, masowe spóźnienia do pracy i szkoły - to tylko część problemów. Niektórzy kierowcy ryzykowali nawet spóźnienie na pociąg, co wiązało się z poważnymi konsekwencjami osobistymi i finansowymi.
Głos rozczarowanych mieszkańców Torunia
W odpowiedzi na chaos komunikacyjny pojawiły się głosy protestu. Michele Manzardo, prezes zarządu Lifttech24, w otwartym liście protestacyjnym podkreślił: - Toruń był sparaliżowany. Policyjna akcja zamieniła się w chaos komunikacyjny.
- Nikt nie kwestionuje znaczenia bezpieczeństwa na drogach i walki z nietrzeźwymi kierowcami. Jednak przekształcenie rutynowej kontroli w całkowitą blokadę miasta to dowód złego planowania i braku szacunku dla potrzeb mieszkańców - czytamy w liście.
Protestujący wskazują na alternatywne rozwiązania, które ich zdaniem mogłyby być równie skuteczne, bez powodowania paraliżu miasta. Proponują kontrole przy sygnalizacjach świetlnych. - Wystarczyłoby rozmieścić funkcjonariuszy przy skrzyżowaniach i prowadzić kontrole w momencie, gdy światło zmienia się na czerwone - bez blokowania całego ruchu - sugeruje Manzardo.
- Nie do przyjęcia jest sytuacja, w której walka z jazdą po alkoholu staje się zbiorową karą dla wszystkich przestrzegających przepisów. Mieszkańcy Torunia zasługują na bezpieczeństwo, ale również na szacunek - dodaje.
Akcja "Trzeźwy poranek" w Toruniu uwidoczniła klasyczny dylemat - jak skutecznie walczyć z przestępczością drogową, nie utrudniając jednocześnie życia tysiącom praworządnych obywateli.
Z jednej strony statystyki mówią same za siebie - dziesięciu nietrzeźwych kierowców, w tym jeden skrajnie niebezpieczny przypadek, zostało wyeliminowanych z ruchu. Z drugiej strony - koszt społeczny w postaci paraliżu komunikacyjnego całego miasta okazał się niezwykle wysoki.