Toruń: Sąd stanął po stronie nauczycielki ukaranej przez ZUS
ZUS w Toruniu po latach skontrolował zwolnienie chorobowe pani K., która w czasie pandemii złamała nogę i długo było na L4. Odkrył, że w tym czasie nauczycielka spod Torunia rzekomo wykonywała inną pracę zarobkową. Z tej przyczyny zażądał od niej zwrotu "nienależnie pobranego świadczenia chorobowego" za cały okres zwolnienia.
Na mocy decyzji i ubezpieczyciela kobieta miałaby oddawać łącznie ponad 15 tysięcy złotych! A dokładnie: 10 806 zł z funduszu chorobowego oraz 4 301 zł odsetek. Nauczycielka jednak od tej decyzji odwołała się do sądu pracy w Toruniu i sprawę wygrała. Wyrok opublikowano 7 października br. w Portalu Orzeczeń Sądowych i oznaczono jako nieprawomocny.
Co ustalono w Sądzie Rejonowym w Toruniu?
Na leżąco połączyła się online z zespołem pracującym nad pytaniami do egzaminu
Wiosną 2021 roku pani K. nie tylko pracowała w szkole. Od 2019 roku do 2022 roku obowiązywało ją zlecenie, polegające na koordynowaniu zespołu przygotowującego pytania egzaminacyjne dla absolwentów techników - z zakresu techniki żywienia i usług gastronomicznych.
Wspomnianej wiosny nauczycielka złamała nogę i przebywała na dość długim zwolnieniu chorobowym. Dwa dni jednak - sobotę i niedzielę - poświęciła pracy zespołu egzaminacyjnego. W jaki sposób? Na leżąco, przez laptopa, łączyła się online z innymi jego członkami.
Spotkania online były tzw. spotkaniami wartościującymi, na których omawiało się prace zespołu. Praca zespołu podczas kilkuletniego kontraktu odbywała się partami i tzw. wiązkami. Swój zakres pytań do egzaminu w roku 2021 pani K. przygotowała natomiast o wiele wcześniej - przed Bożym Narodzeniem.
Za pracę wykonaną w ciągu tych dwóch dni nauczycielka dostała potem wynagrodzenie: 100 zł z groszami i 500 zł z haczykiem. Co ważne w całej historii, w omawianym okresie pandemii koronawirusowej zmarł jeden z członków zespołu i aby w niedalekiej przyszłości egzaminy odbyły się prawidłowo, prac zespołu nie można było dodatkowo narażać na szwank opóźnieniem.
Sąd Rejonowy w Toruniu: to nie było żadne zarobkowanie na L4!
ZUS w Toruniu po latach skontrolował to zwolnienie chorobowe pani K. i nakazał jej zwrot całego zasiłku, bo rzekomo na L4 wykonywała pracę zarobkową.
Sędzia Alina Kordus-Krajewska z IV wydziału Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Rejonowego w Toruniu zdecydowanie stanęła po stronie nauczycielki. Zaważył trzy argumenty.
- Działalność zawodowa pani K. miała charakter incydentalny i wymuszona była okolicznościami dotyczącymi jej charakteru. Ubezpieczona wzięła bowiem udział w trakcie całego zwolnienia lekarskiego wyłącznie w jednym, weekendowym i elektronicznym spotkaniu z ze swoim zespołem. Harmonogram prac był opracowany z góry, a cel jakim było przygotowanie bazy pytań dla absolwentów techników wymuszał sprawną realizację projektu w ramach określonej, kilkuletniej struktury. Trudno byłoby zaś zakładać, że ktokolwiek może przewidzieć wypadek, którego dozna ona w przyszłości (złamanie nogi-przyp.red.), skutkujący czasowym wyłączeniem go od aktywności zawodowej - podkreślił sąd.
Sąd wskazał, że po pierwsze trudno w tej sytuacji mówić o podjęciu pracy zarobkowym na L4. Po drugie, wynagrodzenia za tę część zlecenia były tak symboliczne, że również o zarabianiu mowy nie ma. Na pewno nie było to "zapewnienie sobie równoległego względem zasiłku chorobowego źródła utrzymania". Po trzecie wreszcie - pani K. przyświecał także wyższy cel.
- Wzięcie przez panią K. udziału w realizacji zadań egzaminacyjnych stanowiło działalność uzasadnioną potrzebą społeczną i publiczną - podsumowała sędzia Alina Kordus-Krajewska, mając na myśli terminowe przygotowanie egzaminów.
Na mocy wyroku sądu pracy nauczycielka żadnych pieniędzy ZUS-owi oddawać nie musi.