Piekło sprzed ośmiu lat. Trąba powietrzna zrywała dachy na Śląsku
To była jedna z najbardziej niszczycielskich nawałnic w historii województwa śląskiego
Trąba powietrzna, gwałtowny wiatr i ściana deszczu siały spustoszenie w Gaszowicach, Kuźni Raciborskiej, Piecach i na Raciborszczyźnie. Ponad 11 tysięcy domów bez prądu, dziesiątki zniszczonych dachów, dramaty ludzi i wielka mobilizacja strażaków. Osiem lat później wspominamy te wydarzenia i przypominamy, jak wielką siłę ma natura — i jak wielką siłę mamy my, gdy jesteśmy razem.
To był jeden z tych dni, które na zawsze zostają w pamięci.Przez południową część województwa śląskiego przetoczył się niszczycielski żywioł. Trąba powietrzna, grad, gwałtowne porywy wiatru i ulewne deszcze siały spustoszenie od Rybnika po Kuźnię Raciborską. Po wszystkim pozostało ponad 11 tysięcy gospodarstw domowych bez prądu, 30 zerwanych dachów tylko w Gaszowicach i 150 hektarów powalonego lasu. Strażacy byli dosłownie wszędzie – w ciągu kilkunastu godzin zrealizowali ponad 550 interwencji.
Osiem lat później wracamy do tamtych dramatycznych wydarzeń, by przypomnieć nie tylko skalę zniszczeń, ale także ogromną solidarność, która wtedy połączyła mieszkańców, służby ratunkowe i lokalne władze.
Gaszowice i okolice: epicentrum kataklizmu
Jednym z najciężej doświadczonych miejsc były Gaszowice. Wiatr dosłownie rwał dachy z budynków – 30 z nich zostało poważnie uszkodzonych. Pomoc potrzebna była natychmiast. W sąsiednich Rydułtowach burza nie oszczędziła zakładów przemysłowych – Zakłady Mięsne Berger straciły 600 m² dachu. W Radlinie silne porywy uszkodziły obiekt MOSiR, zmuszając do zamknięcia go na wiele tygodni.
Władze wojewódzkie, z wojewodą Jarosławem Wieczorkiem na czele, jeszcze w sobotę pojawiły się na miejscu. Wspólnie z zastępcą komendanta wojewódzkiego PSP, Bogdanem Jędrochą, zapewnili o wsparciu finansowym i logistycznym dla poszkodowanych rodzin. Uruchomiono szybką pomoc – m.in. w wysokości 6 tysięcy złotych na pokrycie pilnych szkód.
Katastrofa w Kuźni Raciborskiej: lasy jak po bitwie
Jednym z najbardziej przerażających obrazów tamtego dnia były lasy w Kuźni Raciborskiej. Wichura powaliła tam drzewa na powierzchni 150 hektarów – dosłownie połamane jak zapałki. Wstęp do lasu został zakazany ze względu na ryzyko spadających konarów i niestabilnych drzew.
Na trasie wojewódzkiej DW922 strażacy ratowali mężczyznę, który został uderzony przez drzewo w trakcie ucieczki z samochodu. Konieczne było stworzenie lądowiska dla śmigłowca wśród powalonych pni. Niewiele brakowało, a ten dzień zakończyłby się tragedią.
Śląsk Cieszyński: dramat w domu dziecka
W Międzyświeciu żywioł uderzył w miejsce szczególne – dach Domu Dziecka został zerwany niemal w całości, a deszcz dostał się do wnętrza budynku. Dzieci i wychowawcy pomagali w zabezpieczeniu mienia, nie szczędząc sił. Instalacja odgromowa została zerwana, woda zalała pokoje. – Na szczęście nikomu nic się nie stało – mówiła wtedy Małgorzata Ratajczak, dyrektor placówki.
Remont budynku trwał wiele miesięcy i pochłonął znaczne środki. Ale dzięki zaangażowaniu lokalnych społeczności, darczyńców i samorządów, dzieci mogły wrócić do bezpiecznego miejsca.
Nędza: dramat pod namiotem
Na terenie Leśnej Polany w Nędzy drzewo runęło na domek kempingowy, raniąc ciężarną kobietę. Została ona przewieziona do szpitala przez zespół pogotowia ratunkowego. Choć zdarzenie wyglądało dramatycznie, również i tu zakończyło się szczęśliwie – bez poważniejszych obrażeń.
Wspomnienie siły i jedności
W tamten piątek i sobotę strażacy interweniowali najczęściej w Rybniku, Raciborzu i Wodzisławiu – aż 264 razy. Na Śląsku Cieszyńskim – ponad 130. Pomagali wszędzie tam, gdzie człowiek przegrał z żywiołem.
Dziś, po ośmiu latach, mieszkańcy nadal wspominają ten dzień z dreszczem, ale też z wdzięcznością – za pomoc sąsiadów, pracę służb, i solidarność, która przebiła się przez ciemne chmury burzy. Katastrofa z 2017 roku stała się nie tylko ostrzeżeniem, ale też lekcją.