Wałcz: W sklepach coraz trudniej o dostęp do butelkowanej wody. Wszyscy robią zapasy
Mieszkańcy Wałcza szturmują lokalne sklepy. Od kilku dni najbardziej pożądanym towarem jest niegazowana woda butelkowana. Ta znika w ekspresowym tempie. Półki w marketach i małych osiedlowych sklepikach zaczynają święcić pustkami krótko po dostawach.
- Ludzie szukają wody i wynoszą całe baniaki. I wcale im się nie dziwię. Ja sama też kupuję tyle butelek, ile zdołam unieść. Sytuacja jest trudna - mówi nam pani Magdalena, ekspedientka w jednym z wałeckich marketów. - Zgłosiliśmy do centrali większe zapotrzebowanie i mamy dostawy, ale potrzeby są ogromne. Na bieżąco staramy się uzupełniać towar na półkach, ale po chwili znów są puste. Podobnie jak nasze magazyny na koniec dnia.
- Mamy sporo wody gazowanej, bo tej nikt nie chce kupować. Bo i po co? Nie nadaje się do gotowania obiadu ani do zaparzenia kawy czy herbaty. Więc woda gazowana w sklepach jest. Za to niegazowana woda to już "inna bajka". No i najszybciej znika ta tańsza woda. Tu też nie ma się co dziwić. Taka sytuacja trwa od kilku dni. I nie wiadomo, jak długo jeszcze będzie będziemy musieli czekać. A przy kupowaniu kilku butelek dziennie po paru dniach "uzbiera" się już całkiem spora kwota - dodaje nasza rozmówczyni.
Podobnie jest również w mniejszych, osiedlowych sklepach: - Co chwilę ktoś przychodzi i pyta o wodę. Najpierw schodziły tylko te duże, 1,5 lub 2-litrowe butelki. Teraz klienci kupują nawet te o małej pojemności. Jeszcze jakiś zapas mamy, ale nie duży. Czekamy na dostawę - mówi nam pani Jadwiga, pracująca w jednym z lokalnych sklepów na obrzeżach miasta.
Póki co niegazowaną wodę butelkowaną można jeszcze kupić. Ale pracownicy sklepów przyznają, że ich magazyny są właściwie puste, a towar na półkach uzupełniany jest z bieżących codziennych dostaw.