Weterani budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu zjechali do Wejherowa. "To dobry moment, by podzielić się doświadczeniami"
W poniedziałek, 23 czerwca w Starostwie Powiatowym w Wejherowie miały miejsce wyjątkowe obrady. Naprzeciw siebie usiedli nie tutejsi radni, a osoby, które 40 lat temu pracowały przy budowie pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce - słynnej inwestycji w Żarnowcu, która jednak nigdy nie została ukończona.
Dziś niemal w tym samym miejscu (bo nieco bardziej na zachód, w okolicach Lubiatowa w gm. Choczewo) powstaje i ma realne szanse dojść wreszcie do skutku nowoczesna elektrownia jądrowa. Wiele osób, w tym lokalni samorządowcy, upatruje w przedsięwzięciu również ogromnej szansy na rozwój całego regionu.
Aby jednak tę szansę wykorzystać kluczowe mogą być doświadczenia pionierów atomu w Polsce. Stąd właśnie pomysł spotkania osób, które tworzyły obiekt w Żarnowcu, z ludźmi, którzy odpowiadają za elektrownię w gminie Choczewo.
- To jest dobry moment, żeby podzielić się doświadczeniami. Bo świat się zmienia, ale w niektórych aspektach zostaje podobny - przyznał Leszek Glaza, prezes Regionalnej Izby Przedsiębiorców Norda i współorganizator spotkania. - Nasz region ma to szczęście, że żyją w nim wspaniali ludzie. Próbują wszystko robić, by ten region się rozwijał. Dlatego podpowiadajmy tym, którzy są trochę młodsi od nas i próbują budować - aby wiedzieli lepiej, jak należy to zrobić i jak z naszym, lokalnym społeczeństwem rozmawiać.
Jak postępuje budowa w Lubiatowie?
Poza weteranami budowy w Żarnowcu w spotkaniu wzięli udział też m.in. przedstawiciele spółki Polskie Elektrownie Jądrowe, a także reprezentacji amerykańskiej firmy Bechtel, która wraz z Westinghouse Electric Company zajmie się samą budową elektrowni. Przede wszystkim przybliżyli oni zebranym postępy prac. A te, wbrew dość szczątkowym informacjom w ostatnich miesiącach, stale idą do przodu.
- Ludzie mówią „Nic się nie dzieje, co wy tam robicie?”. Ale jednak decyzje administracyjne, te wszystkie kroki, pozwolenia, zezwolenia, które w tej chwili uzyskujemy, to są kamienie milowe - zaznaczała Maja Gadowska, ekspert ds. komunikacji w PEJ.
Jeśli zaś o najważniejsze z tych kamieni milowych chodzi, to spółka uzyskała w tym roku już decyzję środowiskową oraz podpisała umowę z władzami gminy Choczewo na wieczyste użytkowanie terenu pod elektrownię. Zakończyły się również badania geotechniczne na miejscu, które pozwalają ocenić, jak w ogóle posadowić reaktory.
PEJ czekają teraz m.in. na decyzję wojewody pomorskiej, a niedługo złożą wniosek o wstępne roboty budowlane. Co podkreślali przedstawiciele spółki, nic nie wskazuje na to, by roboty nie ruszyły zgodnie z terminem.
- Jeżeli wszystko będzie przebiegało prawidłowo to w 2027 r. zaczniemy prace budowlane, w 2035 będziemy odbierali prace, a w 2036, 2037 i 2038 będziemy oddawali do użytku kolejne bloki jądrowe - wyjaśnia Ryszard Stachurski, pełnomocnik zarządu PEJ.
Przedstawiciele spółki przybliżyli również zebranym plany co do infrastruktury towarzyszącej budowie elektrowni, jak np. stworzenie połączenia z drogą S6 czy zapewnienie dostępu kolejowego. Kilka słów o samych reaktorach, jakie staną w Lubiatowie, i doświadczeniach z nimi przekazali jeszcze reprezentanci firmy Bechtel.
Pomorze centrum energetycznym Polski?
O znaczeniu całej inwestycji dla regionu opowiedział natomiast Sławomir Kosakowski, prezes zarządu Agencji Rozwoju Pomorza. Jego zdaniem budowa elektrowni jądrowej diametralnie zmieni dotychczasowy układ w kraju.
- Ona odwróci geograficzną formę funkcjonowania przemysłu w Polsce. Dotychczas z południa prąd płynął na północ. Teraz, dzięki szczególnie elektrowni jądrowej, ale również przy udziale offshore’ów, to my będziemy centrum produkcji energii - mówił Kosakowski.
Zadaniem mieszkańców, przedsiębiorców i samorządowców będzie więc odpowiednio to wykorzystać. Do tego właśnie przydatne są doświadczenia ludzi, którzy budowali elektrownię w Żarnowcu.
- To nie jest spotkanie z weteranami, to jest spotkanie z pionierami elektrowni jądrowej w Polsce. To Państwo zaczęli ten proces - dodał prezes Agencji Rozwoju Pomorza. - Tylko i wyłącznie dzięki naszemu właściwemu dialogowi uda się ten proces zrealizować skutecznie. I nie mam najmniejszych wątpliwości, że tak się stanie.
Z kolei Jan Ryszard Kurylczyk, były wojewoda słupski (1988-98), pomorski (2001-04) oraz wiceminister infrastruktury (2004-05), który w okresie 1983-1988 był zastępcą dyrektora Elektrowni Jądrowej Żarnowiec, pragnął przede wszystkim, by nie poddawać się swoistej „modzie” ciągłego mówienia źle o poprzednikach, ale faktycznie pracować i kontynuować pracę tam, gdzie jest ona dobra, potrzebna.
- Jestem przekonany, że ten proces [krytykowania] należy odwrócić. Ale żeby odwrócić muszą być ludzie, którzy to chcą zrozumieć - mówił Ryszard Kurylczyk, dziękując też osobom, które wraz z nim działały przy budowie w Żarnowcu.
Rozmowy weteranów z osobami budującymi nową elektrownię trwały również na terenie samego nieukończonego obiektu w Żarnowcu. Obecni mieli nie lada okazję zwiedzić budynki, o których szczegółowo opowiadał inżynier Władysław Kiełbasa. Dla jednych były to wyjątkowe wspomnienia, dla innych - ważna nauka na przyszłość.