Włocławek: Parku Trampolin po pożarze. "Wszystko zniknęło w jedną noc"
DD Włocławek: Panie Mateuszu, jak wygląda sytuacja po pożarze?
Mateusz Zgierski: Fatalnie. Wszystko jest zniszczone, doszczętnie. Niestety nie uda się nawet nic odratować. Miałem ogromną nadzieję, że może chociaż konstrukcję uda się uratować i uszyć nowe trampoliny, ale tam nie ma już nic, co można by wyjąć. Wszystko jest zwulkanizowane. Mieliśmy zaplanowanych kilkadziesiąt urodzin, do tego imprezę halloweenową, którą cały czas promowaliśmy. Wielu klientów wpłaciło już zaliczki.
DD: Kiedy dowiedział się Pan o pożarze?
M.Z.: Dzisiaj rano zadzwonił do mnie najpierw właściciel hali, a później pracownicy, którzy mieszkają niedaleko. Widzieli to wszystko na żywo.
DD: W jakiej skali są straty?
M.Z.: W setkach tysięcy złotych. To ogromny cios. Nie wiem, czy ubezpieczenie pokryje wszystkie szkody, bo straty są naprawdę duże.
DD: Czy wiadomo, jak doszło do pożaru?
M.Z.: Wiadomo tylko tyle, że ogień pojawił się od prawej strony hali – tam, gdzie było najmocniej spalone. Znajdowały się tam materiały do produkcji poduszek. To były rzeczy, które paliły się błyskawicznie. Nie wiem, czy to było zwarcie, czy może ktoś to podpalił, ale to się paliło jak pochodnia.
DD: Ile osób straciło miejsce pracy?
M.Z.: W tej chwili cztery osoby – dwie na stałe i dwie dodatkowe. To młode osoby, które nie mają innych źródeł dochodu. Jedna z dziewczyn jest spoza Włocławka i wynajmuje mieszkanie. Została bez środków do życia.
DD: Czy Park był ubezpieczony?
M.Z.: Tak, był. Ale to nie znaczy, że wszystko uda się odtworzyć. Postawienie takiego parku kosztuje ponad milion złotych. Już w trakcie działalności okładaliśmy kolejne atrakcje – tor ninja, nowe przeszkody. Odtworzenie tego w pełnej skali to ogromne kwoty.
DD: Czy mimo tego chce Pan kontynuować działalność?
M.Z.: Tak. Nie chcę się poddać. To było jedyne takie miejsce we Włocławku – dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Mamy świetne opinie, organizowaliśmy imprezy firmowe, urodziny, wydarzenia tematyczne. Już szukam lokalu, który mógłby się nadać, ale na razie wszystko zależy od finansów.
DD: Jakie ma Pan oczekiwania wobec właściciela hali?
M.Z.: Na razie nie chcę niczego przesądzać, bo nie wiemy jeszcze, co dokładnie się wydarzyło. Jeśli to był przypadek – zwarcie – to liczę, że właściciel poczuje się do odpowiedzialności i pomoże najemcom. A jeśli okaże się, że ktoś zrobił to celowo, mam nadzieję, że śledczy dojdą do prawdy.
DD: Co jeszcze znajdowało się w tej hali?
M.Z.: Poza Parkiem Trampolin był magazyn, gdzie przechowywano materiały – m.in. maty grzewcze, waty. Ostatnio widzieliśmy, że ładowano tam duże rulony. Obok była też hala, w której wcześniej działała Wika. W ostatnim czasie czuć tam było zapach farby, słychać było odgłosy, że ktoś tam pracuje, ale nikt nie wiedział dokładnie, co się tam dzieje.
DD: Czy przekazał Pan te informacje służbom?
M.Z.: Tak, wszystko zostało przekazane policji. Mam nadzieję, że uda się ustalić przyczynę pożaru. Chcę, żeby Park Trampolin wrócił do Włocławka, nawet w innej lokalizacji. Mamy świetną ekipę i ogromne wsparcie od ludzi – to daje mi siłę, by walczyć dalej.