Wrocław: Wykonali przełomową operację tchawicy
W tym artykule:
Takie przypadki zdarzają się raz na 100 tysięcy, rekonstrukcja tchawicy u małej Hani z Gryfina (woj. zachodniopomorskie) to była wyjątkowa operacja. Polegała na odtworzeniu narządu na "wyłączonym" oddechu. W operacji brali udział eksperci z Polski i Chile.
Wrodzona wada przeszkadzała jej w oddychaniu
Rodzina Markowiczów przejechała 400 kilometrów by podjąć się skomplikowanej operacji. Hania przygotowywała się do niej przez rok, ostatnie dwa miesiące spędziła w szpitalu, gdzie obchodziła swoje czwarte urodziny. Dziewczynka nie znała wcześniej życia z normalnym oddechem, urodziła się ze zwężeniem tchawicy na jej sporym odcinku i nienaturalnym odgałęzieniem przy oskrzelach.
Przez pierwsze lata życia rodzice i lekarze obserwowali u Hani charakterystyczny świszczący oddech. Początkowo był uznawany za sapkę niemowlęcą jednak gdy nie przeszła po 7 miesiącach, tak jak powinna, rodzice zaczęli poszukiwać diagnozy. Po 2 latach trafili do wrocławskiego USK.
- Na długości ok. 5 cm tchawica Hani była zwężona do średnicy ok. 3 mm, a powinna mieć co najmniej 6 - 8mm. Na czas operacji jej oddech podtrzymywała aparatura natleniająca krew. Rekonstrukcja tchawicy może brzmieć niepozornie, ale nie zapominajmy, że tchawicy nie da się zastąpić tak jak innych organów. Nie było mowy o pomyłce – tłumaczy prof. dr hab. Dariusz Patkowski, kierownik Kliniki Chirurgii i Urologii Dziecięcej USK we Wrocławiu.
Na konsultacje przyjechał lekarz z Chile
Zabieg był poprzedzony wieloma miesiącami przygotowań, zarówno ze strony zespołu anestezjologów, kardiochirurgów i chirurgów dziecięcych, w tym konsultacjami międzynarodowymi. Do Wrocławia przyjechał nawet prof. Patricio Varela – uznany specjalista z Chile, posiadający ogromne doświadczenie w leczeniu wad tchawicy.
Operacja polegała na tzw. sliding tracheoplasty – podłużnym rozcięciu tchawicy, zsunięciu jej końców i ponownym zespoleniu w poszerzony kanał oddechowy.
- Ten zabieg to przykład najwyższego poziomu medycyny zespołowej i dowód, że interdyscyplinarność i doświadczenie naszych specjalistów mogą realnie zmienić rokowania najtrudniejszych przypadków – podkreśla dr. Marcin Drozd, dyrektor USK we Wrocławiu.
"Cieszymy się, że Hania wreszcie może odetchnąć pełną piersią"
Operacja była bardzo ryzykowna, a w razie niepowodzenia, brak jakichkolwiek alternatywnych rozwiązań. Mimo to rodzice zdecydowali się podjąć zabiegu dla zdrowia córki.
- Baliśmy się, że mogłoby dojść do tego, że Hania po prostu przestanie oddychać. Chcieliśmy zagwarantować jej normalne życie, żeby mogła bawić się z rówieśnikami. Na początku nie mieliśmy świadomości, że macie we Wrocławiu taki skarb jak profesora Ptakowskiego. W chwili, gdy profesor zadzwonił i powiedział, że operacja się skończyła, dla mnie i dla żony czas zatrzymał się w miejscu. Jesteśmy bardzo wdzięczni całemu zespołowi - wspomina tata Hani, Grzegorz Markowicz.
Mama Hani opowiada, że czasem zapomina, że jej córeczka może już normalnie oddychać i odruchowo nasłuchuje ciężkiego oddechu.
- To był ogromny stres, nigdy nie myślałam, że nas to spotka, ale przetrwaliśmy to. Teraz widzimy przeogromną różnicę w oddechu Hani, czasem zastanawiamy się, czy w ogóle oddycha, bo po prostu tego nie słychać - mówi Wioletta Markowicz, mama Hani.
Na finalne efekty operacji trzeba jeszcze poczekać, bo u dziewczynki muszą zagoić się jeszcze blizny, ale wszystko wskazuje na to, że udało się osiągnąć zamierzony cel i że Hania będzie mogła oddychać pełną piersią.