Zaatakował 9 osób na SOR w Legnicy. Nie pójdzie do więzienia
Do zdarzenia doszło w piątek (28 lutego) po godzinie 9 na terenie Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Legnicy. Medycy wezwali na pomoc policję i ratowników medycznych. Gdy przyjechali na miejsce, mężczyzna stał się agresywny. Kopał radiowóz i odmawiał przyjęcia pomocy.
Zaatakował 9 osób na legnickim SOR
- Policjanci byli zmuszeni do użycia chwytów obezwładniających, po czym ratownicy przypięli go pasami w karetce. Pomimo wyraźnych oznak pobudzenia, pacjent odmówił poddania się testowi na obecność substancji odurzających, dlatego pobrano mu krew do analizy. Po zdjęciu pasów, celem przeprowadzenia badań, jego agresja ponownie eksplodowała. Zaatakował ratowników i lekarzy, doprowadzając do obrażeń u dziewięciu osób i niszcząc część sprzętu medycznego. Do jego obezwładnienia konieczna była interwencja licznych członków personelu medycznego oraz ochrony - mówiła komisarz Jagoda Ekiert, oficer prasowy legnickiej policji.
Zobacz także: Wrocławianin podejrzany o pedofilię. Jego ofiarami miało być trzech chłopców. Mężczyzna pracował z dziećmi
Podejrzany trafił do aresztu 8 marca. Opinię biegłych psychiatrów legnicka prokuratura otrzymała 8 maja. Wynikało z niej m.in. to, że sprawca w chwili ataku był niepoczytalny. Tymczasowy areszt zamieniono na dozór policji, zobowiązując podejrzanego do tego, żeby dwa razy w tygodniu stawiał się w KMP w Legnicy. Podejrzany dostał także zakaz kontaktowania się i zbliżania do pokrzywdzonych na odległość mniejszą niż 100 metrów.
Podejrzany był pod wpływem silnej psychozy
Prokurator w następnych dniach będzie kierował do sądu wniosek o umorzenie postępowania i zastosowanie terapii z uwagi na niepoczytalność sprawcy. Z opinii psychiatrycznej wynika, że w momencie ataku na szpitalny personel mężczyzna był niepoczytalny. Główną przyczyną jego zachowania były zaburzenia urojeniowe postrzegania rzeczywistości.
Stwierdzono u niego ostry epizod psychotyczny o charakterze paranoidalnym, związany z użyciem środków psychoaktywnych.
Obecnie mężczyzna pozostaje na wolności, a prokuratura przekonuje, że było to zdarzenie jednorazowe.
- Biegli stwierdzili, że obecnie nie istnieje wysokie prawdopodobieństwo ani ryzyko popełnienia przez podejrzanego z przyczyn chorobowych czynów o znacznej szkodliwości społecznej takich, jakie były mu zarzucane. W ocenie biegłych istnieją medyczne przesłanki do zastosowania wobec podejrzanego środka zabezpieczającego w postaci terapii uzależnień, która powinna odbywać się w warunkach stacjonarnych - mówi Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Prokurator po ocenie kompletnego materiału dowodowego będzie rozważał skierowanie takiego wniosku na leczenie. Jeśli biegli stwierdzą, że sprawca nie był świadomy swoich czynów w momencie ataku, prokuratura nie będzie mogła skierować aktu oskarżenia. Na ten moment najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest umorzenie sprawy, a sprawca nie poniesie odpowiedzialności karnej.
- Jeżeli uzyskamy informację od biegłych psychiatrów, że ta osoba z przyczyn chorobowych może popełnić w przyszłości poważne przestępstwo o wysokim stopniu szkodliwości społecznej, prokuratura będzie wnioskować o zastosowanie środków zabezpieczających, np. w postaci umieszczenia w zakładzie zamkniętym - dodaje Liliana Łukasiewicz.