Zabrze: Najwspanialszemu na świecie muzeum górnictwa groziła... likwidacja. "Na biurku prezydenta jest aneks. Albo jesteśmy partnerami..."
W tym artykule:
Bojczuk: Miasto zaprzestało działań i czekało na środki z województwa
Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu, choć jest flagową instytucją nie tylko dla miasta, ale też dla całego regionu, znalazło się w tarapatach. Doszło m.in. do odwołania koncertu ze względu na bardzo złą sytuację finansową muzeum i "zaprzestanie finansowania" przez miasto, o czym szerzej pisaliśmy na początku tygodnia.
- Niestety wybory samorządowe w Zabrzu i to nieszczęsne referendum skrzywdziły tę instytucję i myślę też, że całe miasto. Te perturbacje i nieumiejętność podjęcia decyzji, ciągle czekając i ciągle będąc w procesie wyborów, nie przyniosły nic dobrego, dlatego teraz ta sytuacja wygląda tak, a nie inaczej - mówi Joanna Bojczuk, członkini Zarządu Województwa Śląskiego.
Podkreśliła też, że województwo jest otwarte i gotowe do rozmów, ale potrzebuje partnera, który "będzie działał szybko". Potwierdziła też, że cały czas obowiązuje umowa i to miasto Zabrze jest nadal głównym organizatorem MGW, choć w budżecie jednostki tylko 2 mln zł pochodzą z kasy miejskiego samorządu, a 17 mln zł to środki z budżetu województwa. To jednak wciąż za mało, ze względu na rosnące koszty działalności.
- Nigdy nie uchylaliśmy się od naszych obowiązków. Przyznaliśmy podwyżki, tak samo jak wszystkim innym naszym instytucjom. Na podwyżki w samym MGW w tym roku zostało przekazane ponad 2,8 mln zł - podkreśla Joanna Bojczuk. - Miasto Zabrze natomiast, pomimo naszych licznych apeli, nie zastosowało żadnych środków, które by zwiększyły dotację podmiotową, a wręcz zaprzestało działań i czekało na środki z województwa - dodaje.
"W programie ostrożnościowym miasto w ogóle nie uwzględniło całej ścieżki formalnej"
Na prośbę miasta Zabrze, Ministerstwo Finansów zastosowało program ostrożnościowy, który miałby pomóc samorządowi (m.in. dzięki regulacjom i 370 mln zł nisko oprocentowanego kredytu) wyjść z zadłużenia sięgającego miliard złotych. Tu również mogą leżeć przyczyny problemów MGW.
- W programie ostrożnościowym miasto w ogóle nie uwzględniło całej ścieżki formalnej, którą trzeba przejść. Tam statut konsultuje się nie tylko z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ale uchwala go także Sejmik Województwa, co musi być poprzedzone konsultacjami, więc ten proces trwa - wyjaśnia Bojczuk w "Protokole rozbieżności" red. Marcina Zasady w TVP3 Katowice. - Ponadto, Zabrze nadal utrzymuje, że chce być właścicielem 1 proc. MGW, a jak usłyszeliśmy na dzisiejszej sesji, miasto nie planuje wpisania żadnych środków do projektu uchwały budżetowej - dodaje.
Marszałkini nie kryła rozczarowania postawą zabrzańskiego samorządu.
- Albo jesteśmy partnerami i ustalamy zasady, na których gramy, albo każdy robi, co mu się podoba, a potem zwala winę na województwo - mówi Joanna Bojczuk.
W rozmowie z redaktorem naczelnym Dziennika Zachodniego podkreśliła, że ze strony województwa gotowe są wszelkie dokumenty niezbędne do podpisania, czyli statut oraz nowa umowa. Na przeszkodzie w jej ocenie stanęła lokalna polityka i kolejne zmiany władzy w Zabrzu.
- Do ich podpisania nie doszło, bo wiadomo, jak potoczyło się referendum. Przypominam, że to również my wyszliśmy z inicjatywą do pana prezydenta Żbikowskiego - podkreśla Joanna Bojczuk.
Podkreśliła przy tym, że Ewa Weber, która pełniła w Zabrzu kilka miesięcy rolę komisarz, nie mogła w jej ocenie podejmować tak "radykalnych decyzji". Zwróciła też uwagę na sytuację pracowników MGW.
- W Muzeum Górnictwa Węglowego jest zatrudnionych ponad 300 osób, które mają na swoim utrzymaniu rodziny i chciałyby wiedzieć, na czym stoją. Zwróciliśmy się cztery dni po wyborach do pana prezydenta, tym razem pisemnie, co dalej z MGW. Była cisza, długa, 12 września wysłaliśmy kolejne pismo, wyliczając, ile miasto zalega z dotacją podmiotową na działanie muzeum - mówi Joanna Bojczuk.
Muzeum groziła likwidacja, ale jest aneks
Przekazała też, że województwo dostało odpowiedź od prezydenta z deklaracją o "woli współpracy", ale przypomniała, że do osiągnięcia porozumienia potrzebne są: zgoda Sejmiku Województwa, konsultacje społeczne i uchwała budżetowa miasta. To stoi w sprzeczności z niedawnym komunikatem miasta Zabrze, które deklarowało, że projekt porozumienia... czeka na akceptację marszałka.
- Tak, natomiast dziś pani skarbnik jasno powiedziała, że nie ma jeszcze projektu budżetu, tym samym nie ma tam kwot zabezpieczonych dla MGW, w związku z tym w tej nowej umowie nawet nie mamy czego wpisać - zaznacza Bojczuk.
Czas jednak nieubłaganie upływa, a umowa określająca zasady funkcjonowania muzeum wygasa z końcem roku. Zgodnie z zapisami umowy, brak jej przedłużenia może spowodować, że instytucja przejdzie w stan likwidacji. Wicemarszałek Bojczuk jednak podkreśla, że taki scenariusz się nie wydarzy.
- Od dzisiejszego poranka na biurku pana prezydenta jest aneks na bazie naszego porozumienia przedłużający obowiązywanie umowy do końca 2026 roku, tak aby muzeum mogło spokojnie przetrwać ten czas. Zwiększyliśmy również finansowanie i równolegle będziemy prowadzić prace nad przedłużeniem jej na kolejne lata - zapowiada Bojczuk.
Nowa umowa na początku 2026 roku?
W tym miejscu padła kolejna data, do której ma dojść po osiągnięciu nowego porozumienia.
- Pierwszy kwartał 2026 roku wydaje się optymalny - mówi Bojczuk. - Rada Miasta Zabrze i Sejmik Województwa Śląskiego muszą przyjąć uchwałę budżetową, na mocy której będziemy mogli zaciągać zobowiązania na kolejne lata - dodaje.
Finalizacja umowy ma zapewnić muzeum "spokój funkcjonowania".
- Myślę, że wprowadzenie spokoju i stabilizacji da oddech pracownikom tej instytucji, żeby mogli normalnie pracować - podsumowuje Joanna Bojczuk.