Zakopane: Bez planów przestrzennych czeka budowlany impas
Groźba pustki w planach
Sprawa planów zagospodarowania przestrzennego wróciła na sesję Rady Miasta. Przewodniczący Grzegorz Jóźkiewicz zaproponował, aby radni pochylili się nad daniem zielonego światła urzędnikom na rozpoczęcie prac nad planem miejscowym dla kluczowych rejonów.
- Będą nas obarczać brakiem tych decyzji. Wyleją się samowole budowlane. To są realne konsekwencje niepodjęcia decyzji. Nikt nie będzie mógł tam nic zrobić, nawet remontu - ostrzegał Grzegorz Jóźkiewicz. - Rzucamy gwoździe w tryby - mówił o mieszkańcach, którzy chcieliby na swoich działkach rozpocząć inwestycje.
Argumenty za skupieniem sił
Część radnych podnosi jednak, że priorytetem powinien być plan ogólny.
- Trzeba skupić wszystkie siły na planie ogólnym. Jest konieczne tylko jedno wyłożenie. Przy Planie Zagospodarowania Przestrzennego tych wyłożeń i odwołań może być bardzo dużo. Jest to ul. Kościeliska, zakopiańska starówka i tych odwołań może być bardzo dużo" - przekonywał radny Zbigniew Szczerba.
Część rady wnioskowała, aby zdjąć punkt z porządku obrad, bo niepotrzebne będzie wydawania dodatkowych pieniędzy na miejscowy plan.
Ponad 2500 wniosków i niebywały paradoks
Urzędnicy alarmują, że w Zakopanem skala problemu jest bezprecedensowa.
- Mamy 2500 wniosków o zmiany w planie ogólnym. Chcemy, żeby całe miasto było pokryte planami na wypadek przedłużającego się uchwalenia planu ogólnego - wyjaśnia Marta Gratkowska z urzędu miasta. Jak podkreśla, brak działań oznacza, że właściciele działek mogą zostać zablokowani, a miasto nie będzie mogło inwestować w swoje obiekty.
Brak planów nie oznacza, że wszystkie inwestycje będą wstrzymane. Właściciele nieruchomości, którzy pozyskali Warunki Zabudowy będą mogli rozpocząć inwestycję. Będą także mogli wystąpić o zmianę warunków na korzystniejszą dla siebie. Dotyczy do działek zielonych oraz budowlanych.
Paradoksem jednak jest to, że właściciel działki budowlanej, dla której nie były wydane warunki zabudowy nie będzie mógł rozpocząć żadnej inwestycji do czasu przyjęcia jednego z dwóch przygotowywanych planów.
Kto zyska, kto straci?
Nie wszyscy radni są przekonani, że działania dotyczące tylko części miasta są wystarczające.
- Chciałem podziękować, że troszczycie się o mieszkańców ulic Kościeliska, Skibówki i Krzeptówki, ale co z Zakopanem? Czy Harenda jest znowu gorsza, że tam nie uchwalamy, że nie troszczymy się o tych ludzi? - pytał Paweł Strączek.
Z kolei Wojciech Tatar wskazywał na inne zagrożenie.
- Pchamy ten plan jak mieszkanie na sprzedaż przy Alejach 3-go Maja. Co sesję to będziemy przegłosowywać? Co nagle, to po diable. Jest to bardzo kontrowersyjna ulica, bo jest tam dużo deweloperki. Deweloperzy chcą powiększenia swoich budynków. Za to będzie odpowiadał pan burmistrz - przestrzegał.
Lata zaniedbań i ograniczone możliwości
Wiceburmistrz Bartłomiej Bryjak przypomniał, że problemy są wynikiem zaniedbań z przeszłości.
- Ubolewam, że przez ostatnie 10 lat nikt się nie troszczył o plany nie tylko Skibówek, Kościeliskiej i Krzeptówek. W ciągu jednego roku nie da się nadrobić 10-letnich zaległości. Liczę, że oba te plany spotkają się z przychylnością i w przyszłym roku uda się chociaż jeden z nich uchwalić - mówił wiceburmistrz o planach ciągu trzech ulic oraz o wjeździe do Zakopanego, gdzie również nie ma planu.
Czas działa na niekorzyść
Według Marty Gratkowskiej nie chodzi o uchwalenie planu przed 1 lipca, a o jego wyłożenie do publicznego wglądu. - "Ten plan Kościeliska-Skibówki-Kasprusie nie ma być uchwalony do końca czerwca przyszłego roku, tylko ma być ogłoszenie o wyłożeniu planu do publicznej wiadomości. To jeszcze ma szansę realizacji i nie będą to stracone pieniądze" - zapewniała.
Szacowany koszt dokumentu to ok. 100 tys. zł, a jego przyjęcie - zdaniem urzędników - skróciłoby nieunikniony paraliż. - "Jeżeli 1 lipca nie zdążymy uchwalić planu miejscowego i nie będziemy mieć planu ogólnego, to nastąpi paraliż. Nam chodzi o to, żeby ten paraliż trwał jak najkrócej" - dodaje Gratkowska.
Spór trwa, czas ucieka
Radni spierają się o to, które rozwiązanie jest lepsze: szybkie przygotowanie planu miejscowego dla fragmentów miasta czy skupienie się wyłącznie na planie ogólnym.
- To nie da możliwości realizacji inwestycji, ale zapewni możliwość pracy nad planem - podsumował radny Zbigniew Szczerba.
Jedno jest pewne: bez przygotowania planu miejscowego i pierwszego wyłożenia go do 1 lipca, znaczna część Zakopanego stanie w miejscu, a mieszkańcy i inwestorzy mogą zostać uwięzieni w martwym punkcie.