Zakopane: Spór o skrót przez teren starostwa zaostrza się
Parking na terenie starostwa stał się osiedlowym placem manewrowym
Przez lata mieszkańcy sąsiedniego osiedla wchodzili na teren starostwa skrótem prowadzącym przez niewielką bramkę w ogrodzeniu. Wykorzystywano go zarówno do spacerów z psami po zielonym skwerze, jak i do parkowania samochodów - często na wiele miesięcy.
Jak wypada robot Eufy X10 Pro Omni? Tych funkcji zabrakło
Taka praktyka zaczęła jednak powodować realne utrudnienia. Zdarzało się, że pojazdy porzucane po kolizjach stały na placu tygodniami, a czasem miesiącami. Nie brakowało też starszych aut, pozostawionych bez kontaktu do właścicieli. Blokowały one dojazd klientom urzędu i utrudniały prace administracyjne.
Wicestarosta tatrzański Wawrzyniec Bystrzycki na sesji rady powiatu wskazywał:
- Mieliśmy przykłady, kiedy samochody po kolizji drogowej zostały zwiezione. Musieliśmy odnaleźć właściciela i zmobilizować go do usunięcia samochodu. To nie licuje z posesją starostwa, aby tego typu samochody tu stały.
Według urzędników sytuacja pogarszała się szczególnie zimą. Zastawiony teren uniemożliwiał skuteczne odśnieżanie, a to - w razie wypadku - narażało starostwo na odpowiedzialność.
- Duży problem mamy teraz w okresie zimowym, kiedy właściwie nie możemy odśnieżyć tego terenu. Jeśli ktoś się poślizgnie i dozna urazu, to starostwo za to odpowiada. To nie nasza zła wola, ale chcemy teren uporządkować - dodawał Bystrzycki.
Bramka zamknięta, pojawia się łańcuch i tabliczka
Brak porozumienia z przedstawicielami spółdzielni skłonił samorząd do zdecydowanego kroku. Bramka prowadząca na teren starostwa została zamknięta łańcuchem i kłódką, a na ogrodzeniu powieszono tabliczkę:
"InformacjaTeren Starostwa Powiatowego w Zakopanem zamykany po godzinach pracy urzędu. Miejsca parkingowe dla klientów starostwa dostępne w godzinach 7:00-15:30."
Bramka jest otwarta wyłącznie w godzinach urzędowania. Po południu mieszkańcy osiedla muszą korzystać z dłuższych obejść.
Wicestarosta poinformował jednak, że trwają rozmowy dotyczące ewentualnej dzierżawy tego terenu przez spółdzielnię. W takim wariancie parking oraz teren zielony byłyby dostępne dla mieszkańców w pełnym zakresie, a z pobieranych opłat można byłoby sfinansować m.in. montaż koszy na psie odchody.
Dziura w płocie rozwiązaniem "po sąsiedzku"
Choć bramka jest zamknięta, mieszkańcy... szybko znaleźli alternatywę. W płocie, tuż obok, wyrwany został metalowy pręt, tworząc przejście. Nie tylko ludzie, ale i psy przechodzą tamtędy każdego dnia. Co więcej, ktoś dodatkowo zabezpieczył ostre krawędzie izolacją używaną do rur, by zwierzęta się nie skaleczyły.
Starszy mieszkaniec osiedla, który właśnie przeprowadzał psa przez prowizoryczną "furtkę", komentował:
- Wstyd to komentować. W jakich czasach my żyjemy, żeby przez dziurę w płocie trzeba było przechodzić? To nie jest XXI wiek. Od zawsze wszyscy tu spacerujemy z psami, ludzie tędy też chodzą do pobliskiego kościoła. Brakuje słów.
Rozmowy trwają, a strony liczą na kompromis
Spór o dostęp do terenu starostwa trwa, ale obie strony podtrzymują wolę dalszych negocjacji. Urząd podkreśla kwestie odpowiedzialności i bezpieczeństwa, mieszkańcy - wieloletni zwyczaj korzystania z terenu jak z części osiedla.
Na razie codziennością stała się zamknięta bramka i... nieformalna ścieżka przez płot. Czy uda się osiągnąć porozumienie? Wszystko zależy od przebiegu rozmów i decyzji spółdzielni w sprawie dzierżawy.