Trener wicemistrzów Polski o porażce z Cracovią. "Byliśmy chyba jeszcze w autobusie"
GKS Katowice w minionej kolejce po raz drugi w tym sezonie przegrał na krakowskim terenie z Comarch Cracovią. Tym razem ulegli 2:3 po dogrywce. Swojego oburzenia przebieg meczu nie krył Jacek Płachta, trener katowiczan.
Jacek Płachta, trener GKS-u Katowice (fot. Paulina Stępień)Mikołaj Hoder
– Przede wszystkim gratulacje dla drużyny Cracovii, która zagrała naprawdę dobry mecz. My raczej nie byliśmy dzisiaj na lodzie przez sześćdziesiąt minut, strzeliliśmy dwie bramki i myśleliśmy, że to wystarczy. Ale nasza gra dzisiaj nie była dobra, nasza postawa nie była w ogóle dobra. Przygotowanie do meczu i tak dalej to naprawdę nie było po naszej stronie. Byliśmy chyba jeszcze w autobusie, nie wiem gdzie, ale nie na lodzie – mówił poirytowany Jacek Płachta.
Nie da się ukryć, że ekipa z alei Korfantego w tym starciu nie wykorzystała sporej ilości swoich sytuacji, zwłaszcza w drugiej odsłonie, kiedy to często kotłowało się pod krakowską bramką.
Nagrał go i wysłał na policję. Teraz każdy zobaczy, co zrobił kierowca
– Myślę, że to jest bardzo dobra analiza. Graliśmy gdzieś po bandach albo za bramką, ale nie graliśmy tam, gdzie boli, tam gdzie się strzela bramki i efekt tego był taki, że Cracovia to przetrzymała. Bramkarz ich tam przytrzymał w tych ciężkich momentach w tej drugiej tercji i potem tak było jak było. Ale ja tu jestem niezadowolony w ogóle z całych sześćdziesięciu minut, bo w pierwszej tercji myśmy nie wiem, chyba nie byli gotowi. Pierwsza tercja, ten ciężki forechecking od Cracovii. Naprawdę było to dobre z ich strony, ale myśmy nie byli też mentalnie gotowi, żeby tutaj podjąć tę walkę i skończyło się jak się skończyło. Myśleliśmy, że się tutaj Cracovia podłoży, ale raczej tej opcji nie było. Po tym jeszcze jak wygrali w Tychach, mieli jakieś dobre morale i to też pokazali dzisiaj, że mają dobrą drużynę, charakter i to jest też w hokeju najważniejsze – stwierdził 56-letni szkoleniowiec.
Na pomeczowej konferencji prasowej padło też pytanie od redaktora Michała Białońskiego, dziennikarza Polsatu Sport, dotyczące potencjalnego szczytu formy GieKSy, czy ma ona przypaść na grudniowy Turniej Finałowy Pucharu Polski czy bardziej na play-offy.
– Ja już to pytanie słyszałem od ciebie. Szczyt formy na pierwszy mecz, na drugi mecz, na grudzień. Mamy system, w którym jesteśmy już od lat. To, że przegraliśmy te ostatnie puchary, to nie świadczy o tym, że byliśmy źle przygotowani. Ja to słyszałem już na mistrzostwach i mnie pytałeś chyba w 2015 roku, że nie trafiliśmy z formą. Mogę odpowiedzieć, że czegoś takiego nie ma, że się przygotowujesz na jeden mecz, na jakiś okres. To jest proces, który się zaczyna od początku do końca sezonu. Nie rozumiem tego. Wiem do czego zmierzasz. Może trafimy z formą, żeby wygrać ten Puchar Polski – argumentował trener wicemistrzów Polski.
Przypomnijmy, że katowiczanie 28 grudnia w półfinale Pucharu Polski zmierzą się w Krynicy-Zdrój z obecnym liderem rozgrywek, ECB Zagłębiem Sosnowiec. Jak istotny jest to turniej dla szkoleniowca GKS-u Katowice?
– Na pewno jest ważny. Jest to fajna impreza po świętach, a przed nowym rokiem. Gdzieś w Krynicy, jakaś fajna atmosfera. Wiadomo, że jak już tam jesteśmy, to chcemy coś osiągnąć. Ale nie żebyśmy się stricte przygotowali, bo my się przygotowujemy na Puchar Polski, a za dwa tygodnie jedziemy na Puchar Kontynentalny, a potem jest reprezentacja, a potem zaczynają się play-offy – sfinalizował.
