Zamach na Piłsudskiego. Dlaczego Ukrainiec chciał go zabić?
Gdy Józef Piłsudski wsiadał do lśniącego automobile’u przed lwowskim ratuszem wieczorem 25 września 1921 roku, nawet najczujniejsza ochrona nie przewidziała, że niedługo później padną strzały, mające na zawsze wpisać ten wieczór w serię najbardziej dramatycznych godzin polskiego międzywojnia.
Śmiertelne zagrożenie
25 września 1921 roku Lwów przeżywał prawdziwe święto. Pierwsze prestiżowe Targi Wschodnie przyciągnęły tłumy mieszkańców, delegacje gości, dostojników i urzędników, którzy przybyli zobaczyć triumf odradzającej się Rzeczypospolitej.
W tej atmosferze propagandowego sukcesu Piłsudski stał się idealnym celem dla tych, którzy nie mogli pogodzić się z polską obecnością na Kresach.
Organizatorem zamachu była Ukraińska Organizacja Wojskowa kierowana przez płk. Jewhena Konowalca. Współpracowały z nią komórki młodzieżowe oraz grupa "Wola", skupiająca byłych oficerów i zagorzałych nacjonalistów.
Ich celem nie była jedynie zemsta. Zamach miał być symbolicznym aktem walki o niepodległą Ukrainę i sygnałem dla polskiej władzy, że konflikt na wschodzie wcale się nie zakończył.
Precyzyjny plan i wybrany wykonawca
Wylosowany do tej misji młody Stepan Fedak otrzymał broń i szczegółowy plan działania. Miał opuścić miejsce zamachu wraz z pomocnikami przebranym za polskich oficerów. Ci mieli udawać, że przewożą zamachowca do więzienia, a w rzeczywistości umożliwić mu ucieczkę za granicę.
Plan został przygotowany z drobiazgową precyzją. Spiskowcy znali rozkład dnia Piłsudskiego, trasy jego przejazdu, a nawet sposób organizacji ochrony.
Wszystko wskazywało na to, że akcja powinna się udać. Los jednak pokrzyżował te plany.
Strzały na placu i refleks żołnierza
Około godziny 21, gdy Piłsudski opuszczał ratusz, zgromadzone na placu tłumy wiwatowały na jego cześć. Atmosfera była beztroska, ale tuż za plecami funkcjonariuszy policji czaił się zamachowiec. Fedak stanął zaledwie metr od dorożki, w której siedział Naczelnik.
Wyciągnął z ukrycia pistolet i oddał kilka strzałów w kierunku pojazdu. Jak donosiły gazety, doświadczony żołnierz i konspirator Piłsudski dzięki zimnej krwi i szybkiej reakcji schylił głowę w ostatnim momencie. Pocisk tylko drasnął szybę dorożki.
Raniony został towarzyszący Piłsudskiemu wojewoda lwowski Kazimierz Grabski. Zamach, mimo spektakularności z hukiem, błyskiem i paniką, okazał się kompletnie nieudany. Szczęście i instynkt przeważyły nad precyzją planowania.
Próba samobójstwa i zatrzymanie
Fedak, widząc efekt swoich działań, próbował odebrać sobie życie ostatnim strzałem. Jednak postrzał okazał się niegroźny. W tym momencie do akcji wkroczyła policja, która zdążyła wyciągnąć go z rąk rozszalałego tłumu, zanim doszło do samosądu.
Szybkie i sprawne działanie służb uniemożliwiło kontynuowanie akcji i zneutralizowało ewentualnych współpracowników zamachowca. Plan ucieczki, tak starannie przygotowany, legł w gruzach. Młody Ukrainiec znalazł się w polskim więzieniu, a jego los został przesądzony.
Wstrząs i zmiany w bezpieczeństwie
Nieudany zamach na Piłsudskiego wstrząsnął opinią publiczną zarówno we Lwowie, jak i w całym kraju. Dał do zrozumienia, że sytuacja na wschodzie daleka była od stabilizacji. Choć sam Piłsudski wyszedł z tego cało, a raniony został jedynie Grabski, wydarzenie to wzmogło czujność władz.
Służby bezpieczeństwa zmodyfikowały swoje procedury, a ochrona głowy państwa została znacząco wzmocniona. Stało się jasne, że kresy to tykająca bomba, a polska administracja musiała zintensyfikować działania na rzecz umacniania bezpieczeństwa na tych terenach.
Dla ukraińskich spiskowców zamach miał być dowodem ich determinacji. Paradoksalnie po jego fiasku część działaczy skoncentrowała się na działaniach dywersyjnych i sabotażowych zamiast na sporadycznych próbach ataku na osoby publiczne.
Tragiczny finał i długofalowe skutki
Stepan Fedak, skazany na śmierć, został rozstrzelany już dwa miesiące po zamachu. Stał się dla ukraińskich nacjonalistów symbolem poświęcenia, a dla polskiej opinii publicznej dowodem, że walka o kresy toczy się nie tylko na froncie, ale i w ukrytych salach spisków.
Sam Piłsudski w kolejnych latach z jeszcze większą determinacją skupił się na budowie silnej armii i państwowości. Zdawał sobie sprawę z niestabilności granic i nieustannych zagrożeń czyhających na młodą Polskę.
Zamach ten, choć nie wpłynął bezpośrednio na losy II RP, stał się jednym z najgłośniejszych epizodów pierwszych lat niepodległości. Był dowodem na to, że dopiero co wywalczona wolność wymaga czujności każdego dnia.