Zboża stoją w wodzie jak ryż. Miejscami nie ma czego zbierać
Tegoroczna pogoda nie sprzyja żniwom. Jak nie susza, to zalania
Silne opady deszczu, połączone z burzami, spowodowały przekroczenia stanów alarmowych rzek, podtopienia i zalania hektarów ziemi. Szczególnie trudne warunki było widać na południu kraju oraz części Warmii i Mazur. Państwowa Straż Pożarna we wtorek po południu podała, że najwięcej interwencji w ciągu doby odnotowano w Gdańsku, Olsztynie, Katowicach i Toruniu. W weekend więcej pracy było na południu i zachodzie.
Obecnie Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wskazuje, że sytuacja normuje się, jedynie lokalnie mogą wystąpić jeszcze przelotne opady deszczu. W środę rano stan alarmowy utrzymuje się tylko na Nidzie w Świętokrzyskiem, na 12 stacjach innych rzek jest oznaczony jako ostrzegawczy.
Ogólnopolski Oddolny Protest Rolników zwraca uwagę, że sytuacja mocno dotknęła Żuławy. Pod wodą jest m.in. pszenica. Damian Murawiec pokazał, że w powiecie elbląskim wały przeciekają i są uszkodzone przez bobry, a kanały odprowadzające wodę z polderów do stacji pomp są niedrożne.
Zdaniem działaczy, można było temu zapobiec.
- Kardynalnym błędem jest zbyt niski budżet na funkcjonowanie Wód Polskich, które na Żuławach mają za zadanie dbać o urządzenia przeciwpowodziowe i melioracyjne. To pociąga za sobą szereg kolejnych błędów, za które na końcu rachunek muszą zapłacić mieszkańcy wsi i rolnicy - przekazali w mediach społecznościowych.
Na Opolszczyźnie ucierpiała kukurydza, w innych regionach warzywa
W innych regionach wśród upraw, które ucierpiały w wyniku przejścia niżu, są też m.in. kukurydza, groch i warzywa gruntowe. We wtorek Centrum Meteorologicznej Osłony Kraju zarejestrowało 1820 wyładowań atmosferycznych. Dyrektor Grzegorz Duniec poinformował, że najwięcej deszczu zanotowano w Gdańsku, Lidzbarku, Babich Dołach i Elblągu, spadło od 136,8 mm.
Bronisław Węglewski, prezes Łódzkiej Izby Rolniczej, zwraca uwagę, że część miejsc, gdzie wylała rzeka, ma problem z podtopieniami. Niektórzy rolnicy za dzień, dwa chcieli kosić zboże, teraz będą musieli poczekać. Jak dodaje, większym problemem było gradobicie, które niedawno przeszło przez region. - W rzepaku nie ma praktycznie czego zbierać.
Z kolei Opolski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Łosiowie przyznaje, że najgorsza sytuacja jest w kukurydzy. Do zalania doszło m.in. na terenach Nysy, Otmuchowa i Głuchołazów. Przez deszcze opóźniają się także inne zbiory.
Pomorska Izba Rolnicza zaapelowała do rolników o pilne składanie do urzędu gminy wniosków o powołanie komisji do szacowania strat, w związku z podtopieniami i zalanymi polami.
- Złożenie takiego wniosku jest niezbędne do rozpoczęcia procedury oceny szkód, co może stanowić podstawę do ubiegania się o pomoc finansową - wskazała.
We wniosku należy opisać sytuację i wskazać uprawy, w których wystąpiły straty.