Zdjęcie do dowodu z telefonu - jest nowa opcja w mObywatelu
Rządowa aplikacja ma w założeniu ułatwić życie starającym się o dokumenty. Nie jest to jednak nic oryginalnego - podobne programy do zdjęć dowodowych funkcjonują już w sieci od lat.
Jak to się robi w mObywatelu
Nowa opcja w aplikacji pozwala dołączyć fotografię na dwa sposoby: wgrać gotowy plik albo wykonać zdjęcie bezpośrednio z poziomu telefonu. Wbudowany "asystent" prowadzi użytkownika przez cały proces: na ekranie pojawia się owal, w którym ma zmieścić się twarz, oraz linie wskazujące poziom oczu. Jednym z podstawowych wymagań jest jednolite, jasne tło.
Po dodaniu fotografia jest automatycznie analizowana - jeśli coś się nie zgadza, aplikacja podpowie, co poprawić. Ale uwaga: narzędzie nie weryfikuje tła i nie przetwarza danych biometrycznych. Ostateczna ocena i zatwierdzenie zdjęcia do dowodu odbywa się w urzędzie.
Jeśli ktoś składa wniosek w okularach z ciemnymi szkłami albo w nakryciu głowy, musi dołączyć dodatkowy dokument (np. orzeczenie o niepełnosprawności lub zaświadczenie potwierdzające przynależność do wspólnoty wyznaniowej).
Nadzieja w kobietach i starszym pokoleniu
Janusz Grzelczak, właściciel zakładu Foto-Styl przy ul. Nakielskiej w Bydgoszczy obawia się, że nowy pomysł mocno uderzy w branżę:
- Gdyby rzeczywiście miało się okazać, ze większość ludzi będzie korzystała z tej aplikacji, dla fotografów będzie to oznaczało zamknięcie firmy. W naszym przypadku około 95 proc. pracy to właśnie zdjęcia do dokumentów. Wywołanie filmu zdarza się dziś może 1 raz w miesiącu do tego najwyżej kilkadziesiąt odbitek.
Według Janusza Grzelczyka nie wszyscy jednak zdecydują się na własnoręczne fotografowanie, bo różnice pokoleniowe w podejściu do nowych technologii są spore:
- O ile starsze osoby zapewne nadal będą korzystać z usług fotografów, bo zależy im na jakości, retuszu itp., to w przypadku młodych mam duże wątpliwości. Większości wystarczy byle jaka jakość.
Podobnie widzi to Arkadiusz Kropidłowski z Foto Arkadia przy ul. Toruńskiej we Włocławku: - Jeśli chodzi o zdjęcia wakacyjne, pozostało może 15 proc. tego, co wywoływaliśmy przed laty. Dla młodych fizyczne zdjęcia przestały być wartością - przechowują je na dysku lub w chmurze nie bardzo troszcząc się o to, czy nie wykasuje ich awaria systemu. Zdjęcia do dokumentów pozostały w tej chwili ostatnią rentowną dziedziną, więc jeśli zostaniemy tego pozbawieni, pozostanie szukać tylko możliwości i przekwalifikowania i zamknąć zakład.
Jedna grupa klientów, zdaniem Arkadiusza Kropidłowskiego, pozostanie wierna zawodowym fotografom:
- Pewien jestem jednak, że większość kobiet wybierze jednak tradycyjne zdjęcia u fotografa, bo panie stawiają na estetykę i zależy im na ładnej fotografii. Panom na ogół jest wszystko jedno, więc pewnie częściej korzystać będą z aplikacji. Trudno mi jednak wyobrazić sobie, jak będą wyglądały te fotografie robione telefonem przy pomocy szerokokątnego obiektywu, który mocno zniekształca twarz.
Zmora sztucznej inteligencji
W czarnych barwach przyszłość widzi Grażyna Redzikowska z Foto-Studio przy ul. Dekerta w Lipnie:
- Ja dotrwałam już w zakładzie do emerytury, ale nie zazdroszczę mojemu synowi. Technika idzie do przodu w takim tempie, że za 2-3 latach chyba trzeba będzie myśleć o przebranżowieniu. Myślę przede wszystkim o sztucznej inteligencji, przy pomocy której ludzie poprawiają sobie zdjęcia - upiększają się, dodają inne tła itp. Już w tej chwili do szkół nie są potrzebne zdjęcia portretowe, więc obecnie pozostały nam w praktyce tylko zdjęcia do dowodów i paszportów. Jeśli i to zniknie, znikną też zakłady fotograficzne.
Strachy na Lachy?
Optymistą jest Bartosz Widźgowski z zakładu przy ul. Kopernika w Brodnicy:
- Wiele osób będzie chciało mieć pewność, że w dowodzie będzie miało ładne zdjęcie. Tymczasem wymogi urzędowe są bardzo rygorystyczne - chodzi o precyzyjne ułożenie głowy, jednolicie białe tło itd. Przecież aplikacje do tworzenia takich zdjęć funkcjonują już od dawna w sieci, a jednak niewiele osób z nich korzysta. Ludzie wolą mieć pewność, że zdjęcie wykonane w profesjonalnym zakładzie nie spowoduje kłopotów. Podchodzę więc ze spokojem do tych zmian.
- Podchodzę do tego absolutnie bez emocji. W latach 90., kiedy wchodziła fotografia cyfrowa, również wróżono rychły koniec fotografom, a tymczasem większość zakładów pozostała i ma się dobrze - mówi Bartosz Widźgowski. - Dla ciekawości sam próbowałem wejść w tę aplikacje, najpierw miałem problem z jej odnalezieniem na mObywatelu, a później skierowała mnie na do profilu zaufanego, którego wiele osób nie ma. Bez wątpienia osoby starsze również wybiorą tradycyjnego fotografa, tym bardziej, że mowa przecież o wydatku rzędu 50 złotych raz na wiele lat. Wystarczy porównać to z kwotami, które wydajemy na fryzjera.
Co dokładnie oferuje aplikacja (i czego nie oferuje)
- Dwa sposoby dodania fotografii: wgranie gotowego pliku lub wykonanie zdjęcia smartfonem w aplikacji
- Wbudowane prowadzenie "po liniach": owal na twarz i linie poziomu oczu pomagają ustawić kadr; aplikacja przypomina o jednolitym, jasnym tle
- Automatyczna analiza po dodaniu: komunikat wskazuje, co poprawić, jeśli zdjęcie nie spełnia wymogów
- Brak biometrycznej weryfikacji: aplikacja nie sprawdza tła "na twardo" i nie przetwarza danych biometrycznych - to tylko wsparcie
- Ostateczna decyzja w urzędzie: urzędnik ocenia zgodność zdjęcia z normami
- Przypadki szczególne: ciemne okulary lub nakrycie głowy wymagają dodatkowych dokumentów
- Wniosek także dla bliskich: funkcja działa przy składaniu wniosku dla siebie, dziecka lub podopiecznego