Zielona Góra: Skradzione auto jak jajko z niespodzianką. Złodzieje wpakowali do niego... skradziony rower
Auto z bonusem
Historia zaczęła się jak wiele innych, bo od kradzieży. Osobowy volkswagen zniknął spod domu zielonogórzanki, która nawet nie wiedziała, że jej auto gdziekolwiek pojechało. Dopiero policjanci wytłumaczyli kobiecie, że samochód wcale nie stoi spokojnie przed blokiem, tylko wozi cudze jednoślady. I to w Nowogrodzie Bobrzańskim, bo właśnie tam złodzieje połasili się na rower należący do jednej z mieszkanek. Linka zabezpieczająca? Dla nich była tylko drobną przeszkodą. Wystarczyła chwila i rower już znalazł się we wnętrzu skradzionego auta.
Duet jak z kabaretu
Na nieszczęście złodziei policjanci szybko namierzyli auto. W środku byli dwaj zielonogórzanie w wieku trzydziestu i czterdziestu lat. Okazało się, że młodszy z mężczyzn ma na sumieniu wiele podobnych przewinień.
- Trzydziestolatek w połowie maja ukradł szczoteczki elektryczne o wartości ponad tysiąca trzystu złotych w jednej z drogerii, na początku czerwca przeciął zabezpieczenia hulajnogi elektrycznej pozostawionej przez właściciela przed jednym z lokali na deptaku i odjechał. Niedługo później w jednym ze sklepów spożywczych ukradł elektroniczne papierosy i akcesoria o łącznej wartości ponad czterech tysięcy złotych. Za każdym razem, gdy dokonywał tych przestępstw, po kradzieży zmieniał ubranie, aby utrudnić policjantom identyfikację - mówi podinspektor Małgorzata Stanisławska z Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze.
Obaj mężczyźni usłyszeli zarzuty kradzieży, za co kodeks karny przewiduje karę od trzech miesięcy do nawet pięciu lat pozbawienia wolności. Trzydziestolatek odpowie dodatkowo za całą serię kradzieży sklepowych.