Sprawa szkoły pod Toruniem: "Nie tylko nasz syn zamykany był w kantorku"
O sprawie jednej ze szkół w gminie Łysomice koło Torunia piszemy w "Nowościach" kolejny miesiąc. Po pierwsze, chodzi o 9-letniegu ucznia z afazją i orzeczoną niepełnosprawnością, którego nauczycielka miała zamykać w kantorku. Teraz są tutaj nowe, przełomowe informacje z prokuratury.
Problem jednak jest szerszy. Jak się bowiem okazało, po kontrolach kuratorium oświaty były wnioski o ukaranie aż 3 nauczycieli z tej szkoły oraz dyrektora. Komisja Dyscyplinarna dla Nauczycieli przy Wojewodzie Kujawsko-Pomorskim wszczęła takie postępowania dyscyplinarne. Jedno zostało już zakończone prawomocnym wyrokiem i ukaraniem nauczyciela. Dwa kolejne są w toku. Ostatnie z czterech postępowań wyjaśniających natomiast nie zostało jeszcze zakończone przez Zastępcę Rzecznika Dyscyplinarnego, ponieważ nauczycielka jest nieobecna w pracy (wróci po rocznej przerwie do pracy we wrześniu).
Zamykanie w kantorku. Matka: "Wiele razy syn tam był. Płakał, cierpiał"
Od kwietnia br. Prokuratura Rejonowa Toruń-Wschód prowadziła postępowanie przygotowawcze w sprawie nauczycielki z opisywanej szkoły. Impulsem było zawiadomienie ze strony rodziców 9-letniego chłopca z afazją, który miał być przez nią wielokrotnie zamykany w kantorku, co przypłacić miał cierpieniem i traumą.
Pod nadzorem prokuratury czynności przeprowadzali policjanci. Przesłuchano licznych świadków, w tym nauczycieli, zgromadzono dokumenty. Ojca chłopca przesłuchano niedawno w sposób, o jaki silnie zabiegał - w komisariacie policji w Toruniu, a nie przez miejscową policję (dla bezstronności).
2 lipca b. prokurator Adam Lubiński wydał ważną decyzję - postępowanie przygotowawcze zakończył wszczęciem formalnego śledztwa. W jakim kierunku? Przekroczenia uprawnień przez wskazaną nauczycielkę i działanie w ten sposób na szkodę 9-letniego ucznia. Formalnie to art. 231 par. 1 kodeksu karnego - jak głosi decyzja, która na piśmie właśnie dotarła do rodziców dziecka.
- To się zaczęło już w zerówce. Przychodziłam po syna do szkoły, a on nie wychodził z klasy. Stał na zapleczu i płakał. Nauczycielka informowała mnie, że musiała wyprowadzić go do kantorka, żeby się wyciszył, bo tupał i krzyczał. Na początku nie robiłam z tego sprawy, starałam się ją jakoś zrozumieć. Ale trwało to wszystko dłużej -opowiada matka "Nowościom". - Na dalszym etapie nauczania syn miał już nauczyciela wspomagającego, a pani nauczycielka dalej "nie mogła sobie z nim poradzić". Zamykanie w kantorku się powtarzało; syn przez to płakał i cierpiał.
Według relacji matki i ojca, zamykanie w kantorku stosowały jeszcze dwie inne nauczycielki - także wobec innych dzieci (przynajmniej dwóch innych chłopców).
Dyscyplinarne postępowania wobec nauczycieli i dyrektora szkoły
Sprawą opisaną wyżej i osobą jednej nauczycielki zajmuje się zatem prokuratura. Przypomnijmy, że ona sama nie czuje się winna zarzucanych jej przez rodziców czynów, a ujmuje się za nią duże grono innych rodziców ze wsi w gminie Łysomice.
W szkole jednak źle się działo na szerszym polu - co potwierdziła kontrola kuratorium już w ubiegłym roku. Grażyna Dziedzic, kujawsko-pomorska kurator oświaty poinformowała rodziców 9-latka z afazją o jej wyniku i konsekwencjach - w piśmie datowanym na 13 czerwca br.
Kontrolę doraźną w szkole kuratorium przeprowadziło wiosną ub.r - po pismach od rodziców chłopca z afazją i piśmie od Rzecznika Praw Dziecka. W lipcu ub.r Kujawsko-Pomorski Kurator Oświaty polecił Rzecznikowi Dyscyplinarnemu wszcząć postępowania wyjaśniające w sprawie trzech nauczycieli i dyrektora szkoły.
"W wyniku trzech z tych czterech postępowań prowadzący sprawy Zastępcy Rzecznika Dyscyplinarnego dla Nauczycieli złożyli wnioski do Komisji Dyscyplinarnej dla Nauczycieli przy Wojewodzie Kujawsko-Pomorskim o ukaranie nauczycieli i dyrektora szkoły. Komisja Dyscyplinarna wszczęła postępowania dyscyplinarne. Jedno zostało już zakończone prawomocnym wyrokiem i ukaraniem nauczyciela. Jedno z czterech postępowań wyjaśniających nie zostało jeszcze zakończone przez Zastępcę Rzecznika Dyscyplinarnego, ponieważ nauczycielka jest nieobecna w pracy" - czytamy w piśmie Grażyny Dziedzic do rodziców 9-latka.