Rodzina ogłasza odejście ikony reggae. Świat muzyki żegna wielkiego artystę
Nie żyje Jimmy Cliff. Co było przyczyną śmierci?
Jamajska ikona muzyki Jimmy Cliff zmarł w wieku 81 lat. Jak podaje Euronews.com, przyczyną śmierci był napad drgawek, po którym rozwinęło się zapalenie płuc.
Informację przekazano w poniedziałek na jego oficjalnym profilu na Facebooku. Żona artysty Latifa Chambers napisała: "Jestem wdzięczna jego rodzinie, przyjaciołom, artystom i współpracownikom, którzy towarzyszyli mu w tej drodze".
Julia Żugaj wraca do głośnej "afery z Myszeczką". "Do dziś to się za mną ciągnie"
"Do wszystkich fanów na świecie: wasze wsparcie było jego siłą przez całą karierę. Bardzo doceniał każdego z was za okazywaną miłość" - dodano w oświadczeniu.
Pod dokumentem podpisali się także ich dzieci, Lilty i Aken.
Jimmy Cliff był gwiazdą i ikoną jamajskiej muzyki
Cliff, ikona reggae i soulu, zapisał się w historii muzyki dzięki takim utworom jak "Many Rivers to Cross", "The Harder They Come", "You Can Get It If You Really Want" oraz dzięki swojej interpretacji "I Can See Clearly Now" Johnny'ego Nasha, która trafiła na ścieżkę dźwiękową filmu "Mistrzowie Jamajki" z 1993 roku.
W mediach społecznościowych pojawiło się wiele słów pożegnania, w tym od premiera Jamajki Andrew Holnessa, który podkreślił, że Cliff był "prawdziwym gigantem kultury, którego muzyka niosła serce naszego narodu w świat".
Źródło: Euronews.com