Podkarpackie: Jak zostać dawcą szpiku? Czy to bezpieczne?
Nowotwór krwi niezmiennie zbiera śmiertelne żniwo. Jedyną nadzieję na odzyskanie zdrowia dla zmagających się z tą chorobą oraz innymi chorobami układu krwiotwórczego stanowi często przeszczep szpiku - a precyzyjniej krwiotwórczych komórek macierzystych, bo de facto to właśnie one są przeszczepiane. Jak wynika z danych przekazanych "Nowinom" przez Poltransplant, czyli centrum organizacyjno-koordynacyjnego ds. transplantacji ich aktywnych potencjalnych dawców, figurujących w bazach wszystkich dwunastu polskich ośrodków dawców szpiku (pełna lista dostępna na stronie www.szpik.info/ods) jest obecnie w całym kraju ponad 2,3 miliona. Najwięcej w województwie mazowieckim, gdzie mieszka 15 proc. ogółu zarejestrowanych, śląskim - 11 proc. i wielkopolskim - 10 proc. Woj. podkarpackie wypada pod tym względem dość blado (około 4 proc.).
- Jeśli chodzi o naszą bazę, w gotowości do ratowania życia jest 99 851 osób z Podkarpacia. Natomiast faktycznych dawców mieliśmy tu dotąd 864 - podaje Michał Wasielewski z Fundacji DKMS.
Pani Edyta: Zadzwonił telefon i... byłam gotowa!
Fundacja DKMS to zdecydowanie największy i najprężniej działający ośrodek dawców szpiku w Polsce. Nie ogranicza się do pracy na rzecz tutejszych chorych - pomaga też organizować przeszczepy dla mieszkańców innych zakątków świata. Warto podkreślić, że aż 2,1 mln osób spośród wspomnianych przeszło 2,3 mln, które wstępnie wyraziły chęć podzielenia się szpikiem wprowadziła do bazy potencjalnych dawców właśnie ta międzynarodowa organizacja non-profit z siedzibą w Warszawie. Ponad 15 tysięcy zarejestrowanych dołączyło już do grona tzw. dawców faktycznych (łącznie, sumując dane z wszystkich ośrodków jest ich w naszym kraju około 16,7 tys.), w tym 864 z województwa podkarpackiego. Grono to współtworzy m.in. Edyta Furniadys-Mielnik.
- Gdy czternaście lat temu rejestrowałam się w bazie Fundacji DKMS, zrobiłam to z pełną odpowiedzialnością. Wiedziałam, że gdy kiedyś zadzwoni telefon z pytaniem czy zostanę dawcą, a stan mojego zdrowia będzie na to pozwalał, to moja odpowiedź będzie brzmiała tak. W lipcu, dwa lata temu, telefon zadzwonił i padło pytanie, czy podtrzymuję swoją gotowość do pomocy, bo to jest właśnie ten moment. Moja odpowiedź mogła być tylko jedna - tak! - wspomina pani Edyta.
Emocje, jakie pojawiają się w człowieku gdy uświadamia sobie, że gdzieś na świecie istnieje ktoś, kogo dalsze życie uzależnione jest tylko od nas i naszej decyzji, zdaniem mieszkanki Podkarpacia ciężko opisać słowami.
- To ogromne wzruszenie, radość, ale i odpowiedzialność - nie kryje kobieta.
"Naprawdę nic strasznego"
Zabieg, któremu poddają się dawcy szpiku podobny jest do oddawania osocza z krwi.
- Moje komórki macierzyste zostały pobrane z krwi obwodowej, po wcześniejszej czterodniowej stymulacji czynnikiem wzrostu - po to, aby materiału było odpowiednio dużo i aby był dobrej jakości. To naprawdę nic strasznego - zapewnia Edyta Furniadys-Mielnik.
I dodaje, że w jej przypadku pobranie trwało około 4 godziny.
- W tym czasie siedziałam sobie w fotelu, na obydwu przedramionach miałam wkłucia, które doprowadzały krew do maszyny separującej komórki macierzyste od pozostałych składników, a te wracały do mojego organizmu. Jedyny wysiłek, jaki musiałam podjąć podczas zabiegu, to ugniatanie piłeczki w dłoni, żeby był dobry przepływ krwi w żyłach - opisuje p. Edyta.
Gdyby znów ją spytano, czy ponownie zrobi to, co ma już za sobą, nie ma wątpliwości - zrobi.
- Taka potrzeba niedawno była. Po prawie dwóch latach od przeszczepu stan zdrowia mojej biorczyni się pogorszył. Więc byłam - i wciąż jestem - gotowa pomóc, bo nadal mogę i chcę się dzielić tym, co mam najcenniejsze! - podsumowuje mieszkanka województwa podkarpackiego.
Krzysztof z "Nowin": Wiem, komu pomogłem. Mamy kontakt
Pośród osób, które zasiliły "drużynę" potencjalnych dawców szpiku Fundacji DKMS, a następnie stały się dawcami faktycznymi jest również nasz redakcyjny kolega Krzysztof Bać.
- Zachęciła mnie znajoma. Wystarczyło zarejestrować się online, zrobić wymaz ze śliny i przesłać próbki. To było już dwanaście lat temu, bo w 2013 r. - opowiada Krzysztof.
Gdy po roku niespodziewanie odebrał telefon z informacją, że jest kobieta, którą może uratować, niemal bez zastanowienia zgodził się na przeszczep.
- Dobrze pamiętam tamtą rozmowę, takich rzeczy się nie zapomina. Generalnie byłem wówczas bardzo mocno zaskoczony, aż odjęło mi mowę - relacjonuje K. Bać. - Wcześniej sądziłem, że mimo rejestracji ostatecznie nie zostanę dawcą. Ponoć jest nim zaledwie jedna osoba na 20 tysięcy, które zgłosiły gotowość - tak słyszałem. Stąd to moje zaskoczenie.
W przypadku mieszkańca Rzeszowa czas, jaki minął od decyzji do zabiegu był bardzo krótki. Stan zdrowia biorcy wymagał niezwłocznego działania.
- Normalnie cała procedura trwa około dwa tygodnie. Wtedy ją przyśpieszono, szybko poszło, podobnie jak z rejestracją - podkreśla pracownik "Nowin". - Tych, którzy myślą, że bycie dawcą szpiku to coś ryzykownego czy bolesnego mogę uspokoić. To absolutnie bezpieczne i naprawdę nie boli! Jedynym dyskomfortem jest konieczność posiedzenia paru godzin, by wyselekcjonować komórki z krwi. Tyle. Ze strony dawcy taki przeszczep stanowi minimum wysiłku, a dokonuje się wielką rzecz. Warto!
Krzysiek nie kryje, że podzielenie się szpikiem zmieniło go jako człowieka. Na plus. Bo po takim doświadczeniu inaczej patrzy się na świat, na ludzi, których mamy wokół siebie, codzienne problemy. Nasz redakcyjny kolega wie, komu pomógł. To mieszkanka Bełchatowa. Mieli okazję się poznać, utrzymują kontakt, przed rokiem wspólnie świętowali nawet dziesięciolecie przeszczepu.
Chcesz być dawcą? Oto co musisz zrobić
Krwiotwórcze komórki macierzyste pobierane są w specjalistycznych ośrodkach zlokalizowanych w różnych częściach Polski - m.in. w Rzeszowie. Aby móc ruszyć z pomocą osobom z chorobami układu krwiotwórczego, w pierwszej kolejności należy zarejestrować się jako potencjalny dawca. Fundacja DKMS włącza do swojej bazy chętnych w wieku 18-55 lat. Konieczne jest spełnienie kilku warunków, jak ogólnie dobry stan zdrowia oraz BMI od 16,5 do 40, czyli niewskazujące na skrajną niedowagę bądź otyłość.
- Warto pamiętać, że w przypadku dawstwa komórek macierzystych i szpiku ograniczenia do zostania dawcą są mniejsze niż w przypadku krwiodawstwa - informuje Michał Wasielewski. - Ważne, by decyzja o dołączeniu do bazy była przemyślana i świadoma, ponieważ kiedy zadzwoni telefon oznacza to, że po drugiej stronie jest konkretna osoba potrzebująca naszej pomocy.
Pakiet rejestracyjny zamówimy bezpłatnie na stronie www.dkms.pl. Zawiera on:
- pałeczki wymazowe,
- formularz do wypełnienia,
- instrukcję wykonania wymazu z wewnętrznej strony policzka.
- Całość trwa nie więcej niż dziesięć minut. Po wykonaniu wszystkich kroków wystarczy spakować kopertę i wrzucić ją do skrzynki pocztowej - instruuje Fundacja DKMS.
Każdy nowy chętny na wagę złota
Mimo że Polska może pochwalić się trzecią największą bazą potencjalnych dawców szpiku w Europie i piątą na świecie, liczba zarejestrowanych nadal pozostaje niewystarczająca. Bo chorych, którzy potrzebują swoich bohaterów cały czas przybywa.
- W naszym kraju co czterdzieści minut ktoś dowiaduje się, że choruje na nowotwór krwi, a ponad osiemset osób rocznie kwalifikowanych jest do przeszczepienia szpiku od dawcy niespokrewnionego. Podobnie jak krew, krwiotwórcze komórki macierzyste to lekarstwo, którego - póki co - nie można wytworzyć w laboratorium. Na szczęście możemy się nim podzielić z drugim człowiekiem - podkreśla Michał Wasielewski.
Fundacja DKMS: To nie jest związane z kręgosłupem!
Gdy potencjalny dawca dowiaduje się, że jest osoba, której może pomóc i godzi się na to, przed zabiegiem musi wykonać szczegółowe badania m.in. krwi, EKG oraz USG jamy brzusznej.
- To konieczne, by upewnić się, że dawca jest w pełni zdrowy, a pobranie będzie bezpieczne zarówno dla niego, jak i dla pacjenta - tłumaczy M. Wasielewski.
Krwiotwórcze komórki macierzyste pobiera się na dwa sposoby.
- Wbrew powszechnym mitom, żaden nie jest związany z kręgosłupem - stanowczo dementuje Wasielewski.
Pierwszy sposób, stosowany w mniej więcej 90 procentach przypadków dotyczy pobrania komórek z krwi obwodowej, co w dużym stopniu przypomina dawstwo krwi.
- Na cztery dni przed pobraniem dawca przyjmuje czynnik wzrostu namnażający krwiotwórcze komórki, które następnie zostaną pobrane. W dniu donacji przez kilka godzin podpięty jest do separatora, w którym oddzielane są te komórki, a oczyszczona krew wraca do drugiej ręki - opisuje pracownik Fundacji DKMS.
Drugi sposób (stosowany w zaledwie około 10 proc. przypadków) polega na pozyskaniu komórek z talerza kości biodrowej.
- To zabieg wykonywany pod narkozą, wymagający 2-3 dniowej hospitalizacji. Wkłucie odbywa się za pomocą igły, a całość zabiegu trwa około godziny. Po donacji dawcy przez kilka dni odczuwają w miejscu pobrania objawy podobne do stłuczenia. Jednak jak pokazują badania IMAS przeprowadzone w 2025 roku na dawcach faktycznych, 86 proc. badanych uważa tę metodę jako praktycznie bezbolesną lub mało bolesną - zaznacza M. Wasielewski.
Co istotne - w dniach, kiedy odbywają się badania wstępne i samo pobranie pracującym dawcom przysługuje zwolnienie lekarskie gwarantujące 100 procent wynagrodzenia.
"Dawcy Przeszczepu" i ich przywileje
Osoby mające za sobą oddanie krwiotwórczych komórek macierzystych otrzymują odznakę i legitymację "Dawcy Przeszczepu". Ich posiadaczom przysługują dodatkowe prawa. Chodzi przede wszystkim o dostęp do ambulatoryjnej opieki zdrowotnej w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia - jeśli nie jest konieczne leczenie całodobowe (nie trzeba stać w kolejce do specjalistów lub czekać na drobne zabiegi czy rehabilitację).
Tym natomiast, którzy dzielili się już szpikiem więcej niż jeden raz, czyli "Zasłużonym Dawcom Przeszczepu" gwarantowane są także "bonusy" w postaci:
- bezpłatnego zaopatrzenia w wiele leków,
- dodatkowych darmowych suplementów wspierających regenerację (jak w przypadku krwiodawców).
W grę wchodzą również inne przywileje.
- Chociaż nie we wszystkich miastach dawcy komórek macierzystych i szpiku mogą korzystać z bezpłatnej komunikacji miejskiej, ta lista stale się rozszerza. W województwie podkarpackim do miast z komunikacją miejską przyjazną dawcom należy m.in. Sanok i Tarnobrzeg - wymienia Fundacja DKMS. - Poza miastami wymienionymi powyżej, "Zasłużony Dawca Przeszczepu" bezpłatnie skorzysta z komunikacji miejskiej np. w Rzeszowie i Mielcu.