Zrobili grę, której nikt nie chciał i ponoszą pierwsze konsekwencje
Studio Remedy Entertainment poczuło na własnej skórze efekty złego zarządzania i marnowania pieniędzy na grę, w którą nikt nie chce grać. Sromotna porażka kooperacyjnego shootera FBC: Firebreak zbiera pierwsze żniwa.
Tero Virtala musiał pożegnać się ze stołkiem dyrektora generalnego Remedy Entertainment ze skutkiem natychmiastowym. To kluczowa postać, która kierowała fińskim studiem od 2016 roku. Pozostanie jednak w firmie jeszcze przez uzgodniony okres przejściowy, wspierając proces przekazania obowiązków i wyboru nowego CEO.
Tymczasowo funkcję prezesa przejął Markus Mäki, współzałożyciel Remedy. Mäki, który zasiada w zarządzie spółki od 1995 roku, pełni również funkcję przewodniczącego rady nadzorczej. Wraz z objęciem przez niego roli tymczasowego dyrektora generalnego, stanowisko przewodniczącego przejął Henri Österlund, członek rady nadzorczej od 2017 roku.
Decyzja o zmianach na szczycie fińskiego studia następuje zaledwie tydzień po tym, jak Remedy ogłosiło korektę prognoz finansowych na 2025 rok w związku ze słabszą sprzedażą swojej pierwszej gry multiplayer – FBC Firebreak.
Firma rozpoznała odpis aktualizacyjny o wartości 14,9 mln euro, obejmujący koszty produkcji oraz prawa wydawnicze i dystrybucyjne gry. Remedy pierwotnie prognozowało wzrost przychodów i zysków operacyjnych względem poprzedniego roku, jednak po wynikach Firebreak przewiduje obecnie ich spadek z powodu niespełnienia wewnętrznych celów sprzedażowych.
O “sukcesie” FBC nic nie świadczy lepiej niż aktualne zainteresowanie grą na platformie Steam. Warto dodać, ze w ostatnich tygodniach twórcy opublikowali sporą aktualizację, co nie spowodowało większej ekscytacji. W momencie pisania tej wiadomości możemy potwierdzić, ze FBC Firebreak ogrywa 13 osób na największej platformie dostępnej na PC, a dobowy rekord to jedynie 34. graczy jednocześnie. Myślę, że możemy już odliczać czas do wyłączenia serwerów.