Bitwa pod Limanową. Zapomniane zwycięstwo nad Rosją

Kiedy w końcu 1914 roku rosyjskie wojska zbliżyły się niebezpiecznie blisko do Krakowa, armia austro-węgierska stanęła przed koniecznością podjęcia desperackiego wysiłku obronnego. Operacja przeprowadzona na przełomie pierwszych dwóch tygodni grudnia miała zadecydować o losach całej Galicji i bezpieczeństwie monarchii Habsburgów. W starciach tych, które rozegrały się na przestrzeni od Wisły aż po Beskidy, wzięło udział ponad 200 tysięcy żołnierzy z obu stron, a ich wynik przyniósł cesarstwu pierwsze poważne zwycięstwo na wschodnim froncie.

Ilustracja poglądowa Ilustracja poglądowa
Źródło zdjęć: © Licencjodawca
Przez Wieki

Rosyjska przewaga w Galicji jesienią

Armia austro-węgierska od wybuchu wojny notowała w Galicji jedną klęskę za drugą, systematycznie tracąc kolejne terytoria i cofając się na zachód. Jesienią wojska carskie kontrolowały już prawie całą prowincję, a ich dowódcy planowali dalsze uderzenia w kierunku Krakowa oraz karpackich przełęczy. Rosyjski generał Dimitriew dowodził 3. Armią liczącą około 120 tysięcy ludzi, która nacierała bezpośrednio na Kraków od strony Tarnowa. Równolegle, na południu, 8. Armia pod wodzą Brusiłowa zajmowała kolejne miasta karpackie, w tym strategiczny Nowy Sącz.

Prowadzą agroturystykę na Pomorzu. "Wykonujemy wszystkie prace"

W połowie listopada pozycje rosyjskie znajdowały się już na przedpolach krakowskiej twierdzy, co oznaczało bezpośrednie zagrożenie dla drugiego co do wielkości miasta monarchii. Car i jego generałowie marzyli o zajęciu uprzemysłowionych regionów Śląska i Czech, co miało zapewnić im dominację gospodarczą w tej części Europy. Wojska austro-węgierskie potrzebowały wzmocnień i szybkiego przegrupowania, by odeprzeć rosyjski atak, który wydawał się nie do powstrzymania.

Sytuacja dla Wiednia stawała się coraz bardziej dramatyczna, szczególnie że wojska cesarskie straciły już około sześciu siódmych terytorium Galicji. Kolejne porażki rujnowały morale żołnierzy i podawały w wątpliwość zdolność monarchii do kontynuowania walki na wschodzie. Dowództwo austro-węgierskie zdawało sobie sprawę, że bez zdecydowanej kontrofensywy cała Galicja może wkrótce znaleźć się w rękach Rosjan, a następnym celem będzie sama Wiedeń.

Przygotowania do kontruderzenia austriackiego

Generał Franz Conrad von Hotzendorf, szef sztabu generalnego Austro-Węgier, postanowił zaatakować jako pierwszy, nie czekając na rosyjski szturm na krakowskie forty. Plan zakładał wyprzedzające uderzenie na wojska Dimitrijewa, zanim zdążą one wzmocnić swoje pozycje i rozpocząć oblężenie miasta.

Do operacji przygotowano silną grupę uderzeniową pod dowództwem generała Józefa Rotha, w skład której włączono również jednostki niemieckie i polskie formacje legionowe. Łącznie siły austro-węgierskie liczyły około 80 tysięcy ludzi, którzy mieli stawić czoła dwukrotnie liczniejszemu przeciwnikowi.

Uderzenie zaplanowano na szerokim froncie rozciągającym się na około 100 kilometrach – od brzegów Wisły aż po główny grzbiet Beskidów. Taka rozległa linia operacyjna pozwalała na równoczesne zaangażowanie wielu jednostek i uniemożliwiała Rosjanom skoncentrowanie obrony w jednym punkcie. Wojska austriackie otrzymały wsparcie ze strony niemieckiej 47. Dywizji Piechoty, co znacząco podniosło ich siłę bojową.

Początek grudnia przyniósł wyczekiwany rozkaz do ataku, który wyruszył rankiem 2 grudnia. Austro-węgierskie kolumny ruszyły jednocześnie w wielu punktach frontu, zaskakując Rosjan energią swojego natarcia. Miejscowości takie jak Kasina Wielka, Łąkta, Leszczyna i Rajbrot stały się areną najzaciętszych walk, w których obie strony poniosły ciężkie straty. Kluczowe znaczenie miały działania kawalerii, która manewrowała na południowych odcinkach frontu, atakując rosyjskie pozycje od strony Dunajca i Tatr.

Decydująca walka o wzgórze

Przełom w operacji nastąpił 12 grudnia, gdy austro-węgierskie oddziały szturmowe zaatakowały rosyjskie umocnienia na wzgórzu Jabłoniec. To wzniesienie kontrolowało strategiczne drogi i stanowiło klucz do całej pozycji obronnej Rosjan w rejonie Limanowej. Uderzenie poprowadzili węgierscy huzarzy, którzy zostali zmuszeni do walki w spieszeniu z powodu trudnego terenu. Szarża rozpoczęła się o świcie przy wsparciu artylerii, która wcześniej przez kilka godzin ostrzeliwała rosyjskie okopy.

Dowodzący atakiem pułkownik Othmar Mühr osobiście prowadził swoich ludzi do szturmu, jednak zginął w trakcie walk u podnóża wzgórza. Jego śmierć zszokowała żołnierzy, ale jednocześnie rozbudziła w nich determinację do zdobycia pozycji za wszelką cenę. Cesarz Franciszek Józef I docenił poświęcenie oficera, nadając mu pośmiertnie przydomek "von Limanowa", co było niezwykłym wyróżnieniem w armii cesarskiej. Generał Roth, który kierował całą operacją, również otrzymał podobne odznaczenie za swoje zasługi w prowadzeniu wojsk do zwycięstwa.

Po kilkunastu godzinach zaciętych walk Austriacy ostatecznie wyparli Rosjan z umocnień na Jabłońcu, co zmusiło całą 3. Armię do rozpoczęcia odwrotu. Klęska na tym odcinku frontu przekreśliła rosyjskie plany zdobycia Krakowa i uderzyła w morale carskich żołnierzy. Węgierska piechota zapłaciła za swoje zwycięstwo ogromną cenę – straty były tak duże, że sam bój o wzgórze został później nazwany "węgierskim Monte Cassino", co podkreślało jego krwawą naturę i znaczenie strategiczne.

Wkład polskich legionów

Legiony Polskie Józefa Piłsudskiego odegrały istotną rolę w operacji, walcząc na południowym odcinku frontu w rejonie Marcinkowic i Tymbarka. Ich działania opóźniły marsz rosyjskich kolumn zmierzających ku Limanowej, dając głównemu korpusowi austro-węgierskiemu cenny czas na przygotowanie obrony kluczowych pozycji. Legioniści prowadzili intensywne potyczki w trudnym górskim terenie, wykorzystując swoją znajomość lokalnych szlaków i doskonałą motywację do walki.

Polskie oddziały nie dysponowały tak dobrym uzbrojeniem, jak ich sojusznicy, ale ich determinacja i taktyczna sprawność rekompensowały braki materiałowe. Dowództwo austro-węgierskie doceniło wkład legionistów w ostateczny sukces operacji, co przyczyniło się do wzrostu prestiżu polskich formacji wojskowych w ramach monarchii. Dla samego Piłsudskiego grudniowe walki były ważnym doświadczeniem pokazującym wartość bojową jego ludzi i ich znaczenie dla planów odbudowy niepodległej Polski.

Następstwa i straty cywilne

Grudniowe zwycięstwo pod Limanową było pierwszym poważnym sukcesem wojsk austro-węgierskich na froncie wschodnim i wywołało wielkie ożywienie w całym cesarstwie. Rosyjska 3. Armia wycofała się na linię Dunajca i Nidy, tracąc tysiące jeńców wziętych do niewoli przez zwycięzców. Operacja uratowała Kraków przed okupacją i przedłużyła istnienie monarchii Habsburgów, która po jesiennych klęskach znalazła się na krawędzi katastrofy militarnej.

Sukces ten miał jednak swoją ponurą stronę – lokalna ludność cywilna poniosła ogromne straty w wyniku walk i ostrzałów artyleryjskich. Wiele wsi i gospodarstw uległo całkowitemu zniszczeniu, a mieszkańcy zostali pozbawieni domów i środków do życia w środku zimy. Walki w Beskidach szczególnie dotknęły górskie wsie, które znalazły się na linii frontu i były wielokrotnie plądrowane przez żołnierzy obu armii.

Pamięć o grudniowych walkach przetrwała w świadomości narodów monarchii austro-węgierskiej na długie lata po zakończeniu wojny. Węgrzy uczcili swoich bohaterów placem Limanowa w Budapeszcie, który istnieje do dziś jako przypomnienie o poświęceniu huzarów walczących na karpackich wzgórzach. Dla Polaków operacja stała się jednym z pierwszych dowodów na to, że ich oddziały potrafią walczyć skutecznie u boku regularnych armii europejskich, co miało znaczenie dla przyszłych starań o odzyskanie niepodległości.

Wybrane dla Ciebie
Kraków: Górale i Piotr Cyrwus zaczarowali Podgórze tatrzańskimi nutami
Kraków: Górale i Piotr Cyrwus zaczarowali Podgórze tatrzańskimi nutami
Małopolskie: Mikołaj przyjechał do Biecza na elektrycznej hulajnodze
Małopolskie: Mikołaj przyjechał do Biecza na elektrycznej hulajnodze
Dąbrowa Górnicza: Tłumy na kiermaszu. Magia Świąt już jest
Dąbrowa Górnicza: Tłumy na kiermaszu. Magia Świąt już jest
Zielona Góra: Wyjątkowa szkoła świętuje 50‑lecie. Zaprasza na wystawy
Zielona Góra: Wyjątkowa szkoła świętuje 50‑lecie. Zaprasza na wystawy
Częstochowa: Jarmark Bożonarodzeniowy rozświetlił Plac Biegańskiego
Częstochowa: Jarmark Bożonarodzeniowy rozświetlił Plac Biegańskiego
Wielkopolskie: Damasławskie Mikołajki 2025 nie tylko dla dzieci
Wielkopolskie: Damasławskie Mikołajki 2025 nie tylko dla dzieci
Bydgoszcz: Koncert "Świąteczny Miś" w Collegium Medicum
Bydgoszcz: Koncert "Świąteczny Miś" w Collegium Medicum
GTA 5: Kultowa postać powraca po 12 latach w zupełnie nowej odsłonie
GTA 5: Kultowa postać powraca po 12 latach w zupełnie nowej odsłonie
Kraków: Spór w schronisku. Ruszyły mediacje w sprawie płac i warunków
Kraków: Spór w schronisku. Ruszyły mediacje w sprawie płac i warunków
Trzy grudniowe niedziele handlowe. Pierwsza już w ten weekend
Trzy grudniowe niedziele handlowe. Pierwsza już w ten weekend
Nikiszowiec: Ruszył magiczny Jarmark Bożonarodzeniowy
Nikiszowiec: Ruszył magiczny Jarmark Bożonarodzeniowy
Lublin: Śledczy wyjaśniają dwa śmiertelne postrzelenia. Będzie protest
Lublin: Śledczy wyjaśniają dwa śmiertelne postrzelenia. Będzie protest
MOŻE JESZCZE JEDEN ARTYKUŁ? ZOBACZ CO POLECAMY 🌟